Forum Dyskusyjne
dla wszystkich!

Psychologia & Filozofia - Pielęgniarki - ciężki zawód???

Krystyna - 2009-02-28, 14:16
Temat postu: Pielęgniarki - ciężki zawód???
Każdy z was pewnie pamięta białe miasteczka walczące o podwyżkę. Bo one ciężko mają i grosze zarabiają. Zastanawiam się czy one rzeczywiście mają tak źle i ciężko.

Niedawno koleżanka mojej mamy była w szpitalu po wylewie i opiekę pielęgniarek skomentowała tak "jak jeszcze raz zrobicie wasze białe miasteczko to was wszystkie powybijam".

Niedawno przyjaciel rodziny był w szpitalu. Zaawansowany rak itp. Oczywiście nikt nie mógł liczyć na pielęgniarki, tylko każdy z rodziny brał w jakiś dzień wolny, tak, żeby każdego dnia być w tym szpitalu (nie mówię o odwiedzinach a o całym dniu). Dlaczego? Bo na pielęgniarki nie mogliśmy liczyć. Chora osoba miała paraliż rąk, poza tym była bardzo słaba. Pielęgniarki przynosiły posiłki i odnosiły, żadna się nie pofatygowała aby nakarmić pacjenta. Kolejna sytuacja była taka, że pacjent całą noc był na wpół odkryty (spał nago), żadna się nie pofatygowała by go przykryć. Co więcej pewnego dnia gdy ciocia zajechała wuja leżał jakoś krzywo na łóżku, noga normalnie na ziemi, on na skos, głowa gdzieś kompletnie opadnięta, po prostu wyglądał jak rzecz, a nie człowiek... A gdy wchodziliśmy do tego pomieszczenia pielęgniarek one z nogami na taborecie i chociaż by mogły stwarzały pozory, że pracują to nawet tych nóg nie ściągnęły...

Czy one naprawdę tak ciężko pracują??? Czy tak jest we wszystkich szpitalach? Czy to akurat wyjątek? Czy wy mieliście również podobne doświadczenia z pielęgniarkami???


Ja dodam, że jak mój pradziadek leżał w szpitalu pielęgniarki były ok ale chyba tylko dlatego, że ciocia od pierwszego dnia zaniosła im dużą paczkę kawy, jakieś placki itp...

Anoniman - 2009-02-28, 14:34

Mazin napisa/a:
Niedawno przyjaciel rodziny był w szpitalu. Zaawansowany rak itp. Oczywiście nikt nie mógł liczyć na pielęgniarki, tylko każdy z rodziny brał w jakiś dzień wolny, tak, żeby każdego dnia być w tym szpitalu (nie mówię o odwiedzinach a o całym dniu). Dlaczego? Bo na pielęgniarki nie mogliśmy liczyć. Chora osoba miała paraliż rąk, poza tym była bardzo słaba. Pielęgniarki przynosiły posiłki i odnosiły, żadna się nie pofatygowała aby nakarmić pacjenta. Kolejna sytuacja była taka, że pacjent całą noc był na wpół odkryty (spał nago), żadna się nie pofatygowała by go przykryć. Co więcej pewnego dnia gdy ciocia zajechała wuja leżał jakoś krzywo na łóżku, noga normalnie na ziemi, on na skos, głowa gdzieś kompletnie opadnięta, po prostu wyglądał jak rzecz, a nie człowiek... A gdy wchodziliśmy do tego pomieszczenia pielęgniarek one z nogami na taborecie i chociaż by mogły stwarzały pozory, że pracują to nawet tych nóg nie ściągnęły...


Jak dla mnie takie zachowanie to spuścizna po komunizmie, połączona z myśleniem typu "Czy się stoi czy się leży" i typowo polskim "bo mi się należy". Pielęgniarki czy górnicy to nie są jedyne grupy zawodowe które ciężko pracują i wiele od nich zależy, ale zachowują się jakby byli jedyni. Kiedy oni strajkują to jest cacy, za to jak poczta zastrajkuje i kraj stanie w miejscu to wszyscy się burzą (moja mama pracuje na rozdzielni, to na prawdę ciężka, fizyczna robota na 12 godzin).

Mószka - 2009-03-01, 10:57

Znowu wkładać do jednego worka nie możemy, bo to różnie bywa i z osobami i ze szpitalami. Moja przyjaciółka była kiedyś w szpitalu na wycięciu torbieli i opiekowali się nią tylko kilka godzin po operacji, później ją olali. Na sali leżała też babka (nie pamiętam z czym ale to nie było nic wielkiego), ale opiekowali się nią bardzo dokładnie. Jak się okazało, musiała sobie zapłacić za taką opiekę. Za drugim razem jak ta sama koleżanka poszła do szpitala, jej tata zapłacił i wreszcie miała idealną opiekę. Masakra, żeby trzeba było jeszcze dodatkowo płacić za coś, co i tak powinny robić... Ale wiem, że są też te wspaniałe, miłe pielęgniarki, które przejmują się trochę losem pacjentów :)
Zaheel - 2009-03-02, 00:32

To ja się wypowiem jako osób patrząca na to od tej drugiej strony - moja mama jest położną. Co prawda teraz jej szpital przeszedł w spółkę i trochę inaczej wszystko wygląda, niż w zwyczajnym szpitalu, ale różnice chyba nie są aż tak wielkie.
Na początek to, co powiedziała Mószka - zdarzają się różni ludzie - część będzie wspaniale opiekowała się pacjentami, a niektóre będą tylko uciekać od pracy. Jednak nawet najlepsza pielęgniarka nie jest w stanie porządnie zająć się pacjentami kiedy jest sama na oddziale, a przykładowo, jak u mojej Rodzicielki, jest czterdzieści pacjentek - trzeba podać leki, posiłki, wklepać dane do komputera, przywieść pacjentkę z badań, przejść do laboratorium po wyniki, a tu już dzwoni ta pooperacyjna z pod piątki, bo jej słabo i trzeba powiadomić lekarza... Można przykładów mnożyć, często to właśnie tak wygląda, a pielęgniarki są tylko dwie lub czasami nawet jedna. Wiec tak pięknie i kolorowo to raczej nie mają. Prawda, niektóre, szczególnie te starsze, starają się jak mogę żeby nie pracować, a najlepiej jeszcze coś wynieść ze szpitala, ale jest naprawdę sporo młodych pielęgniarek, które chcą pracować. Te starsze już się wykruszają.
A jeśli chodzi o małe szpitaliki, to raczej tam są problemy z opieką - siostry nie są dość odpowiedzialne, liczą na to że przesiedzą sobie te osiem czy dwanaście godzin, dostana bombonierkę i pójdą do domu. Ale z własnego doświadczenia wiem, że nawet takie robiły, co mogły. Inny szczegół że to wcale nie pomagało. xD
Co do pensji, kiedy jeszcze Rodzicielka pracowała w sektorze publicznym były problemy z wypłacaniem pensji albo dostawały połowę, bo lekarze zażyczyli sobie więcej, więc od razu dostali, a położne i pielęgniarki musiały trochę poczekać aż dostały pieniądze, nawet podstawową pensję, nie mówiąc już o podwyżkach tych, które były narzucane od góry. Chyba trochę się ich nie docenia, ale i tak najgorzej mają ratownicy medyczni.

cichy - 2009-03-10, 15:51

Trafi się na takie co będą miały Cię gdzieś, a będą też takie co godzine lub dwie będą się pytać czy wszystko wporządku.. Niektóre pewnie dwoją się i troją z powodu obowiązków nałożonych na nie, a inne będą wymigiwać się od roboty, różnie to bywa.. niedawno usłyszałem taką historie.. pielegniarka, pełno obowiązków, jakieś papierkowe sprawy, jakiś pacjent do zastrzyku i nagle ktoś wcisnął przycisk którego się wciska w sytuacjach nagłych i krytycznych (czy jakoś tak).. pielegniarka biegnie przez połowę oddziału, przychodzi do pokoju, pyta się co się dzieje, a pacjentka: mogłaby mi pani powiedzieć która jest godzina ?


?!??!?! no proszę was...

Krystyna - 2009-03-16, 18:12

cichy napisa/a:
Trafi się na takie co będą miały Cię gdzieś, a będą też takie co godzine lub dwie będą się pytać czy wszystko wporządku.. Niektóre pewnie dwoją się i troją z powodu obowiązków nałożonych na nie, a inne będą wymigiwać się od roboty, różnie to bywa.. niedawno usłyszałem taką historie.. pielegniarka, pełno obowiązków, jakieś papierkowe sprawy, jakiś pacjent do zastrzyku i nagle ktoś wcisnął przycisk którego się wciska w sytuacjach nagłych i krytycznych (czy jakoś tak).. pielegniarka biegnie przez połowę oddziału, przychodzi do pokoju, pyta się co się dzieje, a pacjentka: mogłaby mi pani powiedzieć która jest godzina ?


?!??!?! no proszę was...

Może nie wytłumaczono jej do czego on służy ;p

Ale wracając do pielęgniarek, sądzę, że jednak więcej jest tych pseudo niż tych prawdziwych...

Anoniman - 2009-03-16, 22:26

Mazin napisa/a:
Ale wracając do pielęgniarek, sądzę, że jednak więcej jest tych pseudo niż tych prawdziwych...


Zawsze jest więcej tych co są pseudo niż prawdziwych. Takie małe życiowe spostrzeżenie.

Asik - 2009-03-16, 22:56

Niestety, ale rzadko można spotkać pielęgniarkę z powołania. Większość z nich ma gdzieś pacjentów, a swoje obowiązki wykonują na odczepnego.

Ja jak byłam w szpitalu to miałam nawet dobrą opiekę... ale ze względu, że moja ciotka jest tam właśnie pielęgniarką. Natomiast dziewczyna, która leżała ze mną na sali o nic nie mogła się doprosić ;/ .

Krystyna - 2009-08-20, 15:02

No i znowu mamy strajki pielęgniarek. To już jest irytujące. Ja nie wiem ile zarabiają, wiem tylko, że ja za każdym razem będąc w szpitalu trafiam na takie kosy które mają gdzieś pacjentów.
Lawenda - 2009-08-20, 17:31

Powiem tak - jak patrzę na niektóre koleżanki mojej mamy w pracy - to jest czasem tragedia,bo nawet zastrzyku nie umieją zrobić.Ale z drugiej strony pomyślcie - chciałoby się wam być miłym dla pacjentów za 1100 zł na rękę,za robienie zastrzyków,wysłuchiwanie od lekarzy jakim to jest się zerem bo jest się pielęgniarką?Bo mi nie.Pacjenci też nieźle w kość czasem dają,łącznie z zbluzganiem człowieka.Wcale im się nie dziwie że strajkują.A wam się nie dziwie też,że na nie narzekacie.Każdy chciałby być dobrze traktowany w szpitalu,ale weźcie też czasem pod uwagę,że to tylko kobiety są,które nierzadko są przepracowane,i dość sfrustrowane własną pracą.Nie rozgrzeszam oczywiście wszystkich - ale czasem warto się zastanowić.
lapicaroda - 2009-08-20, 17:42

Mazin napisa/a:
Czy one naprawdę tak ciężko pracują??? Czy tak jest we wszystkich szpitalach? Czy to akurat wyjątek? Czy wy mieliście również podobne doświadczenia z pielęgniarkami???
Miałam doświadczenia, przyznam, niektóre są naprawdę fajne, miłe- niestety, tylko te młode, mające w sobie jeszcze jakiś zapał do pracy i przede wszystkim, serce dla drugiego człowieka. Niestety, im dalej w las, tym więcej drzew, im więcej lat stażu, tym frustracja większa. Mówicie- bo mało zarabiają, to je zniechęca. A ile one za to chcą? Brać po dwa tysiące? Albo może od razu dostawać takie stawki jak lekarze? W dupie się ludziom, za przeproszeniem, przewraca. Argument: a za granicą płacą im więcej. Mój kontrargument- a w jakiej sytuacji ekonomicznej jest Polska? Ja rozumiem, że to działa tak: no dobra, na limuzyny dla rządu są pieniądze, a jak to, na podwyżki dla ludzi pracy nie ma? Sęk w tym, że podwyżkę chcieliby wszyscy, a 1100 zł na rękę, to wcale nie jest mało. Mój ojciec zarabia 800 jako ochroniarz, pracuje właściwie po 12 godzin dziennie, na nocnych zmianach nierzadko, i z jakimś tam narażeniem życia- kto miałby ochotę przeganiać po nocy z terenu szpitala pięciu pijanych dresów, przy pomocy latarki imitującej pałkę elektryczną?
Każdy myśli tylko o pieniądzach, niech pomyśli najpierw o społecznym znaczeniu zawodu, który wykonuje. Wiem, że trąca ode mnie naiwnym idealizmem, ale razi mnie takie podejście do sprawy, odwalanie cyrku przy całkiem pokaźnej pensji.
A to, że ta kwota jest niższa od tzw. ''średniej krajowej'' to wierutne bajki. Na średnią krajową nie składają się tylko przeciętni zjadacze chleba, ale i bonzowie, prezesi banków i firm , zarabiający grube tysiące miesięczne. W przeciętnej kaście społecznej, ten tysiąc na rękę to niezła suma, jeśli już mówimy o pieniądzach.

Mietek - 2010-05-04, 23:05

Pozwolę sobie odświeżyć temat, bo mnie zainteresował, a dopiero teraz znalazłam go.

lapicaroda napisa/a:
A ile one za to chcą? Brać po dwa tysiące? Albo może od razu dostawać takie stawki jak lekarze? W dupie się ludziom, za przeproszeniem, przewraca. .


Żeby zostać pielęgniarką trzeba aktualnie mieć skończone studia, czyli wyższe wykształcenie.
Nie wiem ile teraz pielęgniarki dokładnie zarabiają, ale jest to mniej więcej 2 tys brutto i to z dość dużym stażem.
Postaw się teraz w sytuacji pielęgniarki, kończysz studia, specjalne kursy, robisz w tym zawodzie kilkanaście lat i dostajesz 1,5 tys na rękę. A zakres obowiązków masz taki: spełniać każdą zachciankę pacjenta, słuchać marudzenia, przygotowywać do zabiegów, czyli w skrócie przynieś, podaj, pozamiataj (i to razy kilka, kilkanaście pacjentów) w dodatku często bez choćby małego dziękuję. I powiedz mi teraz byłabyś w stanie za przeproszeniem podcierać dupy obcym ludziom (i to dosłownie) za takie pieniądze przez kilkanaście lat? Zdaje mi się, że mało kto miałby na tyle nerwów, aby robić to z radością przez taki okres czasu. Poza tym dam tu takie porównanie. Ile jest sytuacji, że matka musi opiekować się niepełnosprawnym dzieckiem i cały czas narzeka jak to jej ciężko, że sobie nie radzi itp. a przecież Ona dostaje za to najwyższą możliwą zapłatę - miłość. Mimo to jakoś nie spotkałem się z sytuacją, żeby ktoś taką matkę karcił, za to, że czasem ponarzeka i domaga się czegoś więcej.
Poza tym motorem napędowym do takich strajków są głównie strajki lekarzy, którzy i tak dostają dużo więcej, a nierzadko robią mniej niż pielęgniarki, które w zasadzie muszą mieć wiedzę porównywalną do takiego lekarza.
Oczywiście nie popadajmy w skrajności, ale jak to mówią "jaka praca taka płaca", a z mojego punktu widzenia jednak na taką pracę płace są za niskie i nie można się dziwić takiemu podejściu.

Krystyna - 2010-05-05, 00:02

Mietek napisa/a:
A zakres obowiązków masz taki: spełniać każdą zachciankę pacjenta, słuchać marudzenia, przygotowywać do zabiegów, czyli w skrócie przynieś, podaj, pozamiataj (i to razy kilka, kilkanaście pacjentów) w dodatku często bez choćby małego dziękuję. I powiedz mi teraz byłabyś w stanie za przeproszeniem podcierać dupy obcym ludziom (i to dosłownie) za takie pieniądze przez kilkanaście lat? Zdaje mi się, że mało kto miałby na tyle nerwów, aby robić to z radością przez taki okres czasu.

Wiedziała na co idzie! Co więcej z własnych doświadczeń wiem, że póki nie dasz czegoś to pielęgniarka ma w dupie, nie spełnia zachcianek pacjenta, nie słucha marudzenia itp. Robi tylko i wyłącznie minimum!

Mietek - 2010-05-05, 17:30

Mazin napisa/a:

Wiedziała na co idzie!

Może nie iść i nie będzie pielęgniarek, a bez pielęgniarek ludzie poznają co to jest szkoła przetrwania.
Mazin napisa/a:
Co więcej z własnych doświadczeń wiem, że póki nie dasz czegoś to pielęgniarka ma w dupie, nie spełnia zachcianek pacjenta, nie słucha marudzenia itp. Robi tylko i wyłącznie minimum!


Powodem jest to co pisałem już wyżej - po kilkunastu latach pracy nieporównywalnie trudniejszej do zarobków, większość osób pęknie.
Dam taki trochę abstrakcyjny przykład, ale dobrze to odzwierciedli.
Mamy firmę zajmująca się wykończeniami wnętrz. Pracownik robi kilkanaście lat i dostaje 8 zł na rękę. Cały czas dzień w dzień musi, kuć, szlifować itp. uwierz mi, że większość takich pracowników z takimi wypłatami będzie po takim czasie odwalało fuszerę, chyba, że dostaną premię. To działa na tej samej zasadzie.

Deirdre - 2010-05-05, 20:58

Praca z ludźmi nigdy łatwa nie była i nigdy nie będzie. Zwłaszcza jeśli chodzi o tak bezpośredni kontakt. xD
No, i wina nigdy nie leży po jednej stronie. Jak pacjenci i ich rodziny rozpuścili pielęgniarki, to one dostosowały się do nowych warunków i już. Tradycja kawy, czekoladek czy dyszki wkładanej do kieszeni fartucha nie narodziła się wczoraj - ludzie sami sobie winni - to raz. Dwa, pacjenci też nie aniołowie. Potrafią być niemili i opryskliwi, nie oszukujmy się. Tak samo z pielęgniarkami - jedne do rany przyłóż, inne chciałoby się omijać szerokim łukiem, więc nie generalizujmy. xD

Cytat:
z własnych doświadczeń wiem, że póki nie dasz czegoś to pielęgniarka ma w dupie, nie spełnia zachcianek pacjenta, nie słucha marudzenia itp. Robi tylko i wyłącznie minimum!

Jak moja mama była w szpitalu, to była bardzo zadowolona z pracy pielęgniarek, a myśmy nic im nie dali ani przed, ani w trakcie pobytu mojej mamy w szpitalu. Kobiety się przyłożyły i nie olewały pacjentów, i tylko dlatego dostały na wyjście kawkę - i wsio.
Wniosek - nie generalizujmy (jeszcze raz :P )

Troy - 2010-09-23, 03:24

Nie jestem pielęgniarką, ale pracuję z pielęgniarkami i również należę do szpitalnego personelu średniego. Właściwie w moim miejscu pracy nie ma dużej różnicy w obowiązkach pielęgniarki i ratownika med., a pracujemy na oddziale szpitalnym. Różnica jest tylko taka, że w razie czego obsługuję wózek reanimacyjny, defibrylator i wykonuję medyczne czynności ratunkowe, jeśli u kogoś nastąpi zatrzymanie krążenia. One za to toczą krew, jeśli jest taka potrzeba. Jednak pacjenci i tak mówią na ratowników pielęgniarki, no bo w końcu jak mają mówić - pani ratowniczko medyczna? Poza tym mój zawód wciąż kojarzony jest z noszowym.
Chciałabym obalić kilka mitów zw. z ochroną zdrowia.

Przede wszystkich mamy 21 wiek i pracownicy Ochrony Zdrowia wkurzają się z wyrażenia Służba Zdrowia, bo nikt nie jest żadnym służącym, tylko najnormalniejszym pracownikiem, personelem. Pielęgniarki wkurzają się o to, gdy ktoś zwraca się do nich Siostro. To już nie są czasy Florencji. Można mówić - proszę pani, jak do każdego innego człowieka. Nowoczesne pielęgniarki to najczęściej bardzo wykształcone osoby.
3 lata licencjat + 2 lata magisterki + 2 lata specjalizacji = 7 lat. To chyba mówi samo za siebie. Tym samym obalam mit o tym, że nie są wykształcone.
Pielęgniarka nie jest podwładnym lekarza. Jest po prostu współpracownikiem.

Ostatnio zaczęła pracować u nas nowa lekarka. Była sytuacja, że siedziała przy biurku i pyta się kolegi - gdzie jest karta pana X? Kolega odpowiada - na stoliku. Ona - proszę mi podać. Kolega - proszę sobie wziąć. Nikt nie jest niczyim służącym, każdy ma swoje obowiązki, które wykonuje.

Wkurza mnie też to, że ludzie spłaszczają zawód pielęgniarki do wycierania tyłków.
Jasne, toalety też są ważne, ale pielęgniarki mają też wiele innych rzeczy do zrobienia.
No i my ratownicy również.

Czasami pierwszy posiłek w pracy jem o 17.00. To nieprawda, że przesiaduję w dyżurce.
Nie chcę od nikogo czekoladek i bombonierek. Jak będę miała ochotę na czekoladę,
kupię sobie sama. Jak ktoś da kawę czy czekoladę, nie będzie mieć za to lepszej opieki. Właściwie to taka osoba mnie tym obraża - za 5 zł mam skakać nad kimś, kto nie potrzebuje intensywnej opieki? Poza tym tyle tego jest, że mdli mnie od widoku, bo ludzie wciąż uparcie przynoszą. Pracy jest naprawdę dużo, przez co standard opieki jest niski. A wystarczyłoby, żeby dołożono na każdy dyżur jedną osobę do pracy więcej.

Dziwię się, że ludzie mają pretensje o to, że muszą nakarmić, umyć, przebrać chorego ze swojej rodziny. Ja w tym czasie muszę to zrobić choremu, do którego rodzina nie przychodzi wcale. Jak moja prababcia była w szpitalu, robiłam to wszystko, bo czemu miałabym tego nie zrobić.

Ludzie mają pretensje, że nie chodzimy uśmiechnięci. Nie da się uśmiechać przez 12 lub 24 godziny, zwłaszcza gdy co chwilę ktoś ma pretensje o to, czy o tamto.

Jestem sama w sali, gdzie jest czterech pacjentów, najczęściej w ciężkim stanie, pod respiratorami i nikt nie przyjdzie mi pomóc. Teoretycznie powinnam dźwigać nie więcej niż 16 kg, a często dźwigam po 100 kg. Ostatnio powiedziałam, że nie będę nikomu sama zmieniać ułożenia, bo mam jeden kręgosłup na całe życie. Jak proszę o pomoc koleżanek z oddziału - nieważne, czy to pielęgniarka, opiekun medyczny czy salowa - zawsze wymyślą
coś żeby nie przyjść. Tylko ratownicy przychodzą pomagać - bo my od początku
byliśmy uczeni pracy zespołowej.

Oczywiście trafiają się zołzy:
Raz mieliśmy pacjenta, który ważył 160 kg. Mówię do koleżanki piel. - zaraz wezmę Ł. (kolega ratownik) do siebie i zmienimy ułożenie panu X. A ona mi mówi - teraz to my idziemy do swoich pampersów i krwi. No to mówię salowej - pani I. może pani przyjść mi pomóc? Pani I. mówi - nie mogę, muszę wyrzucić śmieci. No to mówię do tej pielęgniarki - ktoś mi musi pomóc, a ona na to, że teraz to idzie pić kawę. W końcu kolega przyszedł pomóc.
Tak jest bardzo często. A później rodzina ma pretensje, że chory ma odleżyny
i na mnie wrzeszczy. No trudno, są rzeczy na które nic nie mogę poradzić.
To wina tego chorego systemu, bo dyrektorzy szukają oszczędności w personelu,
u naczelnej leży cały segregator podań, a oni nie zatrudniają, mimo braków,
a wręcz robią redukcje etatów. To straszne. W mojej sali zawsze musi być ktoś
z personelu, a że jestem sama, nie mogę się nawet wysikać. A jak już znajdę czas,
żeby zjeść, do zupy na biurku pluje mi pacjent z naprzeciwka - bo ma rurkę tracheostomijną i jak kaszle, to flegma leci na trzy metry.

Denerwuje mnie to, że każdy pacjent myśli, że jest pępkiem świata i że jeśli pielęgniarka
koło niego nie chodzi, to siedzi sobie w socjalnym. Może kiedyś nadejdzie chwila oświecenia
i taki jeden pojmie - że pielęgniarka w tym czasie może być u innego pacjenta, bardziej potrzebującego. Ludzie przychodzą do szpitala z nastawieniem - płacę podatki, wszystko mi się należy. Ja też płacę podatki i co. Też czekam w kolejkach, a jak jestem pacjentem w szpitalu, nie latają nade mną siostrzyczki, całe szczęście, że tego nie potrzebuję,
bo jestem na tyle zdrowa, że koło siebie sama wszystko zrobię.
Nie dziwcie się, że personel jest, jaki jest, ale wkurzające jest to, że pacjent wzywa mnie dzwonkiem (czasem jestem na odcinku ogólnym), bo mu spadła zasłonka z prysznica, jak się kąpał i próbuje złapać mnie za cycka. Bydło niech idzie do weterynarza, a nie do szpitala.

Albo jak młoda dziewczyna, przyjęta na oddział przed kwadransem wzywa mnie dzwonkiem, żeby zgłosić bardzo silny ból głowy. A siedzi z laptopem na Fejsbuku.
To jest bezczelne. To chodząca osoba, przyjęta z powodu bólu głowy.

Albo ktoś wzywa mnie dzwonkiem, żeby zgłosić, że mu się gumka od skarpetki odcisnęła
na nodze i ma czerwone. Chodzący człowiek.

A gdzieś dalej babuleńka leży w poprzek łóżka, z głową na metalowej barierce,
jej ułożenie powinno być zmienione 4 godziny temu. A ja nie mogę jej pomóc,
bo latam od dzwonka do dzwonka do jełopów, którzy mają problem życiowy,
bo na obiad dostali słodką herbatę zamiast gorzkiej.
I jak dwie pacjentki biją się, bo jednej upadł grejfrut i oskarżyła drugą o dokonanie kradzieży tegoż grejfruta, muszę być mediatorem.

No ale lubię swoją wkurwiającą pracę.

A teraz na zakończenie optymistyczny akcent.

Podczas przyjmowania dyżuru kolega mówi:
- Pacjent X dostał Rolkę (Relanium), bo całą noc widział nietoperze.
Oddziałowa - a pacjent Y?
Kolega - spał spokojnie, chociaż nad nim było największe gniazdo.

Parę dni później.

Przybiega do nas lekarka i krzyczy:
Ja nie wejdę do swojego pokoju!
Pytamy - a co się stało?
Ona - coś tam wleciało, ptak czy nietoperz.
Wchodzimy, a tam nie ma nic.

Ostatnio:
Przybiega inna lekarka i krzyczy: widzieliście TO na suficie?!
My - co?
Ona - No tę ćmę, skrzydła ma jak ptak!
Patrzymy - a tam olbrzymia ćma, miała chyba 15 cm długości.
Kolega złapał ją w pojemnik na mocz i wypuścił oknem w świat.
:D


W następnym odcinku obalenie mitów o ratownikach medycznych. :)

Mószka - 2010-09-23, 10:03

Przyznam szczerze, że czekałam na Twoją wypowiedź w tym temacie, bo byłam ciekawa jak Ty widzisz tą pracę. Wiadomo, że większość pacjentów woli narzekać i widzi tylko same wady pracowników szpitalnych.

Ja na szczęście nigdy nie spotkałam się chyba z czymś nieprzyjemnym ze strony pielęgniarek. Ba, nawet pamiętam, że jak byłam jakieś ponad 10 lat młodsza i leżałam w szpitalu, spotkałam najsympatyczniejszą osobę na świecie, która właśnie była pielęgniarką. Chociaż miała na oddziale straszny zapieprz, to kiedy miała chwilę wolnego, zawsze znajdowała czas na to, żeby spędzić z pacjentami trochę czasu na przyjemnościach. Przychodziła często do mojej sali, siadała, opowiadała o pracy, czasami przynosiła jakieś pielęgniarskie gadżety i pozwalała nam się nimi bawić ;d my w zamian też często jej pomagaliśmy, kiedy tylko mogliśmy w jakiś sposób pomóc. Ona, chociaż nie należało to do jej obowiązków, naprawdę spędzała z nami czas, nie tylko na podawaniu leków, zmienianiu opatrunków, czy czymś innym.
Dla tego mam dla takich osób duży szacunek. Chociaż wiem, że nie tylko takie osoby są pielęgniarkami.
Ah, i przypomniał mi się jednak jeden nieprzyjemny incydent z pielęgniarkami. Moja przyjaciółka była po operacji i nie mogła jeszcze chodzić. Potrzebowała się załatwić i wziąć leki przeciwbólowe. Dzwonek nie działał, więc ja postanowiłam poszukać kogoś, kto mógłby jej pomóc. Na korytarzu pusto. W pokoju gdzie zawsze siedziały pusto. W innych salach pusto. W końcu dorwałam je w jakimś pomieszczeniu, gdzie siedziały wszystkie, paliły papieroski i piły kawkę. Przedstawiłam im sytuację, poprosiłam o pomoc, powiedziałam w której sali a one powiedziały mi tylko 'już, już, zaraz ktoś przyjdzie do koleżanki'. Ta, po pół godzinie nie zjawił się nikt i w końcu niemal niosąc tą koleżankę, doprowadziłam ją do toalety... ;|

Halibut - 2013-03-15, 12:12

Praca pielęgniarek jest bardzo ważna, trudna i ciężka jeżeli rzeczywiście jest wykonywana.
Ja miałem akurat pecha, w szpitali trafiłem na jakieś wariatki (były też kobiety genialne! ale tylko dwie:) a spędzając tam dwa tygodnie poznałem ich z 8 na oddziale)

Pielęgniarki są osobami, które zaglądają do pacjenta codziennie, to one w razie czego muszą pobiec po lekarza, skoro my mamy dzwonek tylko do nich. Dlatego ja jestem za tym, żeby płacić im więcej ale jednocześnie pozbyć się niektórych pielęgniarek i pielęgniarzy, bo jest to ostatnie miejsce, w którym powinny pracować osoby, którym się nie chce, które nie cierpią ludzi, są brutalne albo nieodpowiedzialne.

player - 2013-03-18, 14:51

Ciężi i nawet niebezpieczny.
Siostra kolezanki jest pielęgniarką w psychiatryku i ostatnio pacjent tak ją skopała, że miała popękane żebra i wylew wewnętrzny.
Do tego na Boże Narodzenie nie było jej w domu, bo dyżur i wielkanoc też niewiadomo :/

Halibut - 2013-09-11, 12:41

I jeszcze zarobki pielęgniarek są zwyczajnie kiepskie. Te co znaja język często wyjeżdzają, albo pracują poniżej kwalifikacji, jako opiekunki. W moim mieście podobno wzywa się pielęgniarki na emeryturze, bo niema komu pracować. :/
hamik - 2016-04-01, 22:19

Kiepsko. Moja znajoma po 20 latach stażu ma najniższa krajowa jako pielęgniarka.A propo ich obowiązków: nie zdawałam sobie nigdy sprawy ze nietrzymanie moczu u mężczyzn to powszechny problem i dalej nie mogę w to uwierzyć....
Halibut - 2016-06-14, 16:05

Pewnie słyszeliście o protestach pielęgniarek - niby ich brakuje, a nowe nie mogą znaleźć pracy...
A te, które są zostają po godzinach - jaki w tym sens.

Mononoke - 2016-08-22, 09:14

Moim zdaniem to bardzo trudny zawód i ciężki kawałek chleba - i dla kobiety ten zawód wcale nie jest taki dobry.
glass11 - 2016-11-21, 18:16

To zależy jeszcze gdzie pielęgniarka pracuje, koleżanka pracuje w prywatnym gabinecie więc nie narzeka, nie ma tam jakieś ciężkiej pracy czy trudnych przypadków, głównie ogranicza się do sprawdzania ilości i zamawiania artykułów i produktów medycznych na solomedica.pl czy pomocy przy rejestracji pacjentów, we wrześniu jedynie było dużo chętnych na szczepionki na grypę. :D
bizer - 2016-12-29, 12:51

Myślę, że zawód pielęgniarki jest bardzo odpowiedzialny.
mirabelka - 2017-02-01, 13:48

zdecydowanie, podobnie jak lekarza. Najmniejszy błąd może mieć bardzo poważne konsekwencje.
kulas.kianna - 2023-03-01, 15:43

Chciałabym również zapytać Was czy kupowałyście obuwie medyczne przez sieć z tego sklepu - https://www.uniformix.pl/...dyczne-324.html? Buty medyczne są skonstruowane tak, by zmniejszać nacisk na stopy podczas poruszania się. Specjalistyczne obicie stanowi wsparcie dla stóp i zwiększa komfort chodzenia. Co sądzicie o tych wariantach?

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group