Forum Dyskusyjne
dla wszystkich!

Miłość & Przyjaźń - Związkofobia, czyli lęk przed zaangażowaniem

Krystyna - 2009-07-05, 13:55
Temat postu: Związkofobia, czyli lęk przed zaangażowaniem
Cytat:
Ta przypadÅ‚ość znacznie częściej dotyka kobiety niż mężczyzn. Choć z pozoru pozwala uniknąć wielu rozczarowaÅ„ zwiÄ…zanych z rozstaniem, zdradÄ… czy ogólnym zwiÄ…zkowym cierpieniem, tak naprawdÄ™ jest bardzo bolesna – zarówno dla samych paÅ„, jak i dla panów, którzy chcieliby stworzyć z nimi zwiÄ…zek. ZwiÄ…zkofobki bojÄ… siÄ™ intymnoÅ›ci i emocjonalnego zaangażowania. MogÄ… nawet prowokować spotkania z mężczyznami, uwodzić, flirtować, rozpoczynać damsko-mÄ™skie ukÅ‚ady, ale kiedy zwiÄ…zek robi siÄ™ poważny, wycofujÄ… siÄ™. Wynika to z drzemiÄ…cego w nich lÄ™ku przed bliskoÅ›ciÄ…, który może pochodzić z przeszÅ‚oÅ›ci – z nieudanych zwiÄ…zków, bolesnego rozczarowania w miÅ‚oÅ›ci czy choćby z dzieciÅ„stwa. Obrazki mamy szykanowanej przez ojca pozostajÄ… w pamiÄ™ci czÄ™sto na bardzo dÅ‚ugo – nierzadko na caÅ‚e życie. W psychice kobiety rodzi siÄ™ przekonanie, że mężczyzna jest niedobry oraz że zwiÄ…zek wiąże siÄ™ z cierpieniem, bólem, poniżeniem. Tak powstaje rezerwa, przez którÄ… kobieta siÄ™ wycofuje i nie umie zostać przy mężczyźnie na dÅ‚użej, nawet gdyby darzyÅ‚a go wyjÄ…tkowÄ… sympatiÄ….

http://www.papilot.pl/article/5192/Zwiazkofobia-czyli-lek-przed-zaangazowaniem.html

Czy wy macie lęk przed związkami? Jeżeli tak to dlaczego?

Mószka - 2009-07-06, 11:47

Nie wiedziałam, że coś takiego jest. Ale teraz przynajmniej wiem co mi dolega.
Cholernie boję się związków i angażowania się. Flirtować i uwodzić mogę zawsze, ale kiedy to zaczyna być coś poważnego to się wycofuję. Dlaczego tak jest, nie wiem. I jak się z tego wyleczyć też nie wiem. :P No ale wydaje mi się, że kiedyś jeszcze przyjdzie w moim życiu moment, w którym zakocham się po uszy z wzajemnością i wtedy już żadnego lęku, ani żadnych wątpliwości nie będzie :)

Eos - 2009-07-06, 16:14

Miałam tak przez długi czas... Oczywiście przez były związek, który strasznie mnie przytłoczył, ograniczył i zwyczajnie zmaltretował psychicznie rotfl . Przez blisko rok odrzucało mnie od związków, bo w pamięci cały czas miałam byłego faceta, który swoją zazdrością odcinał mnie od wszystkiego ;| . Równie przykry był koniec i pamiętam do dziś, że w dniu "zerwania" powtarzałam sobie cały czas, że nigdy w coś takiego się nie wpakuję, że nigdy się nie zaangażuję i że nigdy już nie będę musiała się tak denerwować. Ale czas mija, złe wspomnienia się zacierają i moje poglady na sprawę też. Aczkolwiek nie jest łatwo :roll: .
Zaheel - 2009-07-08, 10:24

Fajne ujęcie naukowe problemu wielu osób xD Na co to nie znajdą choroby czy fobii.
Zaangażowałam się raz za szybko i to wystarczyło - przez długie lata do teraz jakoś nie mogę się przełamać. W sumie to cenię sobie niezależność i jak na razie nie narzekam.
Podobno umiejętność budowania bliskości w związkach jest jedną z ważniejszych cech, a u mnie chyba ta cecha jest na bardzo niskim poziomie xD

Krystyna - 2009-07-08, 10:33

Ja chyba też na chwile obecną wole w nic poważnego się angażować. Można spotykać się itp lecz nie angażować, ale najgorsze jest to, że mimo wszystko przy takich spotkaniach, wspólnych wypadach itp już w jakimś stopniu człowiek się angażuje i wkręca w to..
Emmari - 2009-07-17, 16:27

Widzę, forum związkofobów. :D
Lęk przed zaangażowaniem - czy boję się zaangażować? Trochę tak, a wynika to z nieufności. Irracjonalny strach przed rozstaniem, podłym, niemiłym... A przecież nie powinno się myśleć o tak nieprzyjemnych rzeczach na początku związku! :)

cichy - 2009-07-17, 17:44

boję się ale czasem warto zaryzykować.. :) gdybyśmy nie ryzykowali, w późniejszym czasie moglibyśmy wiele żałować właśnie z powodu tego że nie spróbowaliśmy..no, ogólnie to że się boję, nie znaczy że jestem związkofobem :P wiem, że jakiś czas temu taki byłem.. jakby uświadomiłem sobie, że wszystkie związki są zdane na porażke :/ co jest nieprawdą oczywiście :)
Agu - 2009-07-19, 21:55

Myślę, że tam mam coś podobnego :P Spotykam się z chłopakiem (wiedząc, że może to prowadzić do związku) a gdy widzę, że on zaczyna się angażować to ja się wycofuję. Spowodowane to jest zapewne tym, że wiele razy zawodziłam się na chłopakach i ciężko mi zaufać. Wiem, że nie można tak funkjonować bo może mnie ominąć coś wspaniałego ... dlatego też pracuję nad tym aby zburzyć tą `blokadę` :)
Asik - 2009-08-02, 23:16

Ten tekst jest jakby o mnie :-P .
Także boję się angażować w poważne związki. Mogę flirtować, kokietować, ale gdy to zmierza w coś poważniejszego - wycofuję się :roll: .
Dlaczego tak się dzieję. Na pewno duży ma na tą sytuację fakt, że w przeszłości zostałam zraniona ;/ . Mam nadzieje, że wkrótce się przełamię :) .

Ray - 2009-08-11, 21:43

Ja uważam, że takie coś jak "związkofobia" jest troche przesadzona. Zawsze jest pewna nutka niepewności przed rozpoczęciem czegoś poważnego mimo to nie powinno się coś takiego przeradzać w panikę, bo za chwile dojdzie do tego, że nawet jak zdecydujemy się z kimś być to stworzymy ogromny dystans, który będzie zwiastował początek końca związku. Miłość to nie jest choroba. Nie należy się jej bac. Zadawanie zbyt wielu pytań spowoduje, że zrezygnujecie z kogoś kto mógł być Waszym przeznaczeniem, Waszą drugą połówką czy jakkolwiek inaczej to nazwać. Rozstanią są trudne i nierzadko bolesne, ale według mnie warto pozbyć się oporów i dawać sobie szanse tak często jak to się da. Można stracić wiele, ale jeszcze więcej zdobyć.
kyoko. - 2009-12-01, 18:23

czy zwiazkofobia?
w moim przypadku bardziej trafnym określeniem
byłoby związkoniechęćznutkątchórzostwaiogromnądawkąegoizmu.


hmm, czyli nie potrafię wycofać się w odpowiednim momencie, a ani troche NIE CHCE[nie wiem, czy sie boje] się angażować. no i wychodzi jak wychodzi... czyli pomagam w umocnieniu kobiecego stereotypu 'zimnej suki'. później, mimo ostrzeżeń dochodzi do tego poczucie winy, że zraniłam drugiego człowieka szukającego pozornego szczęscia w mojej osobie. chociaż z reguły 'druga osoba' szuka tego szczęścia dla siebie niszcząc przy okazji moją psychikę ;/ .

Mietek - 2009-12-01, 18:41

Szczerze to sam nawet nie wiem czy drzemie we mnie taki lęk. Niby była taka sytuacja, w której mógłbym się zasłonić tą "fobią", ale myślę że to po prostu byłoby ukrywanie własnej głupoty ;)

kyoko. napisa³/a:
cchociaż z reguły 'druga osoba' szuka tego szczęścia dla siebie niszcząc przy okazji moją psychikę ;/ .


To jest święta prawda. Niby to takie oczywiste, ale dopiero dość niedawno uświadomiłem sobie to jak mało osób wie (w tym ja) co to i na czym polega prawdziwa miłość - z tego powodu większość związków kończy się tak a nie inaczej ;)

Nena - 2009-12-01, 18:56

Mietek napisa³/a:
Niby była taka sytuacja, w której mógłbym się zasłonić tą "fobią", ale myślę że to po prostu byłoby ukrywanie własnej głupoty ;)

Jaka? :P

Mietek napisa³/a:
ale dopiero dość niedawno uświadomiłem sobie to jak mało osób wie (w tym ja) co to i na czym polega prawdziwa miłość

No to na czym wg. Ciebie ona polega?^^

A co do tematu. Sama nie wiem, czasami myślę, że po prostu nie chce angażować się w coś z lęku, że nie wyjdzie, a czasem mam wręcz przeciwnie.
Ale to chyba zaleta mojego charakteru-nieufność. Aczkolwiek bez ryzyka nie ma zabawy, więc staram się zbytnio nie myśleć o lęku.

eee - 2009-12-01, 19:33

Co do mnie to wychodzi na to, że nie chcę się wiązać z powodu takiego jednego i prostego, że po prostu boję się, że w pewnym momencie znajdę coś co nie będzie mi się podobało w danej osobie i moje uprzedzenia z dnia na dzień będą rosnąć. Miałam już tak dwa razy (ostatnie zresztą) i chyba więcej nie chce dopóki się nie nauczę, żeby na siłę nie wyolbrzymiać sobie pewnych rzeczy.
Mam tak, że jak kogoś zacznę 'rozpatrywać' pod względem mojego przyszłego chłopaka, to znajduję jakąś rzecz, która mi nie tyle przeszkadza, co zaczyna mnie irytować i potem za każdym razem to w nim widzę jak się z nim spotykam. :wstyd:
A im większe uprzedzenia tym większe problemy moje z psychiką i najgorsze jest to, że zawsze rozmowę odwlekam w czasie choć wiem, że to nic nie zmieni(na pewno nie na lepsze). Nie umiem rozmawiać. ;/
kyoko. napisa³/a:
później, mimo ostrzeżeń dochodzi do tego poczucie winy, że zraniłam drugiego człowieka szukającego pozornego szczęscia w mojej osobie. chociaż z reguły 'druga osoba' szuka tego szczęścia dla siebie niszcząc przy okazji moją psychikę ;/ .


Eh. Znajome.

Mószka - 2009-12-01, 20:09

eee, rozumiem Cię. Mam tak samo. Dlatego teraz wiem, że mogę być tylko z osobą u której widzę wady, ale potrafię je zaakceptować. Bez tego nie ma mowy o żadnym związku.
Mietek - 2009-12-02, 17:28

Mam nadzieję, że wybaczycie mi ten drobny offtop, ale jak już kobieta pyta to niekulturalnie byłoby nie odpowiedzieć.

Nena napisa³/a:

Jaka? :P


Rok temu z MartÄ…

Nena napisa³/a:

No to na czym wg. Ciebie ona polega?^^.


Jak nie trudno zauważyć bardzo wielu ludzi w dzisiejszych czasach traktuje "miłość" na tej zasadzie, że jak im się ktoś spodoba/zakochają się w kimś to ich głównym celem jest dążenie do bycia z tą osobą (nierzadko nawet stosując zasadę "cel uświęca środki") i najważniejszym dla nich jest to żeby ONI byli szczęśliwi z tą osobą.
Mało ludzi zdaje sobie sprawę z tego, że chyba najlepszym uczuciem jakiego można doznać (poza orgazmem ;D ) to radość z tego, że osoba na której nam naprawdę zależy jest szczęśliwa. Większość przedkłada swoje szczęście nad szczęście partnera i przez to gdy zaczynają rodzić się problemy po prostu się wycofują. Dlatego najlepszym co możemy zrobić dla kogoś kto jest dla nas ważny to "dać mu wolność", największym błędem jest właśnie próba przekonania na siłę tej osoby do siebie, ciągłe narzucanie się jej i szpiegowanie. Trzeba pozwolić jej i w miarę możliwości pomagać realizować cele, marzenia rozwijać zainteresowania i nawet jeżeli ta osoba zwiąże się z kimś innym będziemy mogli się cieszyć z tego, że osoba, na której nam zależy jest szczęśliwa (w końcu właśnie chyba o to chodzi). Jeżeli złoży się tak, że ta osoba stwierdzi, iż chce z nami być wtedy już w ogóle będziemy szczęśliwi, jednak nigdy nie możemy zapominać, że partner jest darem a nie ciężarem. Dlatego w żaden sposób nie powinniśmy Go ograniczać a jego szczęście nieraz przedkładać nad swoje.
Tak samo można powiedzieć, że najgorszym uczuciem jakiego można doznać to świadomość, że ktoś nam bliski cierpi a my nie możemy mu w żaden sposób pomóc, nikomu bym czegoś takiego nie życzył.
Dodatkowo co jest dla mnie śmieszne bardzo często ludzie rozdzielają miłość od przyjaźni. Nie rozumiem tego bo przecież udany długotrwały związek nie może istnieć bez przyjaźni między partnerami. Zwłaszcza, że na dobrą sprawę związek dwóch osób to jest właśnie przyjaźń tylko bardziej "dogłębna". Dla mnie patologiczne są związki, w których jedna ze stron mając problem z partnerem zwraca się po pomoc do osób trzecich zamiast właśnie z Nim pogadać na ten temat. Poza tym nie oszukujmy się ale miłość, jako chemia i zauroczenie kiedyś przeminie i jeżeli nie ma w związku przyjaźni to co zostanie? Jednak jeżeli dla kogoś udany związek to taki z dużą ilością seksu i małą ilością szczerych i interesujących rozmów to nie zabraniam, mimo to KAŻDY potrzebuje czasem się komuś wygadać, a z dużymi cyckami i jędrnym tyłkiem nijak się nie pogada.

Nena - 2009-12-02, 17:47

To teraz ja sobie zaofftopujÄ™.
Mietek napisa³/a:
Rok temu z MartÄ…

Ech Tobie, to można tłumaczyć, mówiłam Ci już co ja o tym myślę. I nie rok a jakieś 7miechów :P M. jak nadal będziesz się upierał zapraszam na gg^^.
Koniec ot.

I nie będę cytować tego co napisałeś, ale podpisuję się pod tym.

Krystyna - 2009-12-14, 17:05

Ja chyba w sumie nie boje się, sama nie wiem, ale wole unikać związków. Niedawno poznałam kogoś i traktuję go na zasadzie 'on i tak nigdy nie będzie moim mężem' dlatego nie angażuje się, nie przywiązuję, ani też nie kocham i nie pokocham. Zaoszczędzi mi to rozczarowań, bólu i kłótni.
Dość wygodne takie podejście do związków.

Deirdre - 2009-12-19, 20:26

Mazin napisa³/a:

Dość wygodne takie podejście do związków.

No, niby wygodne, ale czy daje tak samo dużo szczęścia? No nie wiem...
Ogólnie jestem w kolejnym związku, mimo że ciężko mi jest tak zaangażować się na full, bo się po prostu boję, że się zaangażują, a tu wszystko pryśnie. xD
Ale się staram, pracuję nad tym i chcę zbudować coś trwałego. (;

Krystyna - 2009-12-19, 20:33

Deirdre napisa³/a:
No, niby wygodne, ale czy daje tak samo dużo szczęścia? No nie wiem...

Może nie, ale za to nie boli przy rozczarowaniu :)

Saw - 2009-12-19, 20:55

trudno dziś o związek złączony miłością, właśnie przez chodzenie ze sobą tak dla zabicia czasu lub nie wiem czego ranimy drugą osobę, która być może kocha
Taka jedna - 2009-12-20, 16:30

Mazin napisa³/a:
Może nie, ale za to nie boli przy rozczarowaniu :)
z zaangażowaniem jest jak z miłością w ogóle :) nie da się jej odwlec, uciec, zabić :) przyjdzie i tak czy tego sie chce czy nie. Nie da się zakochać na siłę ani na siłę odkochać. takie podejście nie chroni cię i może być nie fair w stosunku do partnera jeśli kiedyś (może nie dziś) potraktuje to poważnie. Co do "on nigdy nie będzie moim mężem" nigdy nie wiesz kto nim będzie :)
Jestem w stanie zrozumieć lęku przed związkiem kiedy zostaliśmy wcześniej mocno zranieni, przez to ze pokochaliśmy...ale czy można żałować i bać się kochać skoro to najcudowniejsze uczucie na tym świecie?Czy bilans szczęścia będąc zakochanym nie rekompensuje bólu rozstania? :) Zwłaszcza, że jeśli sie rozpadł znaczy, że i tak powinien, a wszystko co przeżyliśmy, wszystkie emocje były prawdziwe bo nasze :)

Deirdre - 2009-12-20, 18:46

TJ, niby wszystko pięknie napisałaś (i ja się zgadzam, żeby potem nie było :P ), ale (!), nie wszystkim łatwo od słów przejść do czynów. xD Niektórym ciężko przeskoczyć tę barierę, którą stworzyło rozstanie i poniekąd ból, jaki mu towarzyszył. Więc rozumiem, Mazinę, ale i wierzę, że to jej obecne myślenie wkrótce się zmieni. :D (moje zresztą też :P )
Taka jedna - 2009-12-20, 21:47

Deirdre napisa³/a:
Niektórym ciężko przeskoczyć tę barierę, którą stworzyło rozstanie i poniekąd ból, jaki mu towarzyszył.
ojć ojć ja wiem :P mi tylko chodziło o nastawienie :) że tego rodzaju podejście nie sprawdza się :)
po troszę nie wiem jak to jest więc może nie powinnam się wypowiadać (jeszcze po dupie nie dostałam) ale ja wierzę że każda zmora znajdzie swego amatora i przed takowym nie można się zamykać :)

Krystyna - 2011-11-04, 17:27

A ja nadal nie potrafię się zaangażować ;O czasem nawet chcę, ale po prostu nie potrafię. Żaden z facetów których poznałam w ciągu ostatnich 6ms nie wzbudził we mnie żadnych głębszych emocji, no może jeden który spowodował, że miałam motylki raz czy dwa ale poza tym NIC. Masakra. Sama nie wiem gdzie tkwi problem ;O
Linka - 2011-11-05, 17:22

Zobaczysz, trafi kosa na kamień. A czasem wydaje mi się, że taka związkofobia to zwykła wygoda a nie brak tego czegoś.
cichy - 2011-11-19, 22:00

Krystyna napisa³/a:
A ja nadal nie potrafię się zaangażować ;O czasem nawet chcę, ale po prostu nie potrafię. Żaden z facetów których poznałam w ciągu ostatnich 6ms nie wzbudził we mnie żadnych głębszych emocji, no może jeden który spowodował, że miałam motylki raz czy dwa ale poza tym NIC. Masakra. Sama nie wiem gdzie tkwi problem ;O


Bo mnie nie poznałaś..... :D


a tak na serio to może Ty tego nie chcesz tak naprawdę ? Zastanów się, dużo zależy od Twojego nastawienia ;)

Taka jedna - 2011-11-21, 11:42

Krystyna napisa³/a:
aden z facetów których poznałam w ciągu ostatnich 6ms nie wzbudził we mnie żadnych głębszych emocji, no może jeden który spowodował, że miałam motylki raz czy dwa ale poza tym NIC. Masakra. Sama nie wiem gdzie tkwi problem ;O
mam 25 lat, przez okres mojej całej egzystencji mogę wymienić 6 facetów, którzy mi się podobali i tylko przez 3 miałam motylki. Pod tym względem zawsze byłam stateczną emerytką. Może po prostu dojrzewasz? Zakochiwanie się co krok nie jest wbrew pozorom zdrowe :) Żaden nie zawrócił ci w głowie, bo pewno żaden nie powinien ;) Ale teraz jak cię walnie to przez 6mc do siebie nie dojdziesz :P
Mószka - 2011-11-21, 12:20

A ja właśnie ostatnio zastanawiałam się nad tym, czy czasem mi ta związkofobia nie minęła :) zawsze byłam największą na świecie przeciwniczką związków, a teraz nagle myślę, że nawet ja nadaję się do zaangażowania. Obecnie nie jestem w oficjalnym związku, ale spotykam się z M, angażuję się i nie zastanawiam się co dalej będzie. Staram się nie zadręczać myślami 'a co będzie jak nam nie wyjdzie', bo liczy się to co mamy tu i teraz i to ile szczęścia mi daje. Po prostu chyba trzeba trafić na odpowiednią osobę, która da nam to, czego oczekujemy. Ja się cieszę, że mam swobodę, niezależność, że szanuje moje zdanie, że widzimy swoje wady i odmienne zdanie, no i przede wszystkim, że daje mi dużo czułości, poczucia, że jestem ważna i że potrafimy razem fajnie spędzać czas.
Jeszcze się okaże czy będzie z tego oficjalny związek, czy nie, ale jeśli będzie, to niech będzie ;p nie boję się już tego.

Krystyna - 2012-01-24, 13:13

Wszem i wobec. Jestem w zwiÄ…zku.
Da siÄ™. :)

włochaty - 2012-01-24, 14:37

Z kim? Z MÅ‚odym?
Krystyna - 2012-01-24, 14:58

Nie Młody to przeszłość xD
Tym razem dwa lata starszy ;)
No i ten, ciemnoskóry. Ale bez rasistowskich tekstów proszę ;p

Eos - 2012-01-24, 17:09

Zdjęcie :p ?

Gratuleszyn i powodzenia :* . :spoko:

mjuzik - 2012-01-24, 21:32

Tak szybko znalazłaś nowego?? Czarno to widze...







rotfl

Krystyna - 2012-01-24, 22:31

Znałam go wcześniej od młodego ;p tylko to była przyjaźń, a jakoś tak przerodziło się w coś więcej ;d

mjuzik napisa³/a:
Czarno to widze...


spadaj ;d

annoth - 2012-01-24, 22:52

Nie mów że to ten Nigeryjczyk bo umrę :)
Halibut - 2012-02-02, 23:42

Związkofobia to samo w sobie brzmi dziwnie. Albo nie chcemy z kimś być i nam dobrze. Albo jest nam źle i chcemy z kimś być więc gdzie tu fobie?:P)
Mietek - 2012-02-03, 17:01

Halibut napisa³/a:
Związkofobia to samo w sobie brzmi dziwnie. Albo nie chcemy z kimś być i nam dobrze. Albo jest nam źle i chcemy z kimś być więc gdzie tu fobie?:P)


Z tym, że możemy się jeszcze bać związków. Bać się związku, a chcieć zostać singlem, to dwie różne rzeczy. Może zdarzyć się sytuacja, w której chcielibyśmy mieć kogoś przy sobie, ale boimy się angażować w związek.

Asik - 2012-02-03, 21:40

Tak sobie myślę, że może większość osób, które uciekają przez związkami - nie boi się zaangażować w "coś poważnego". Boi się natomiast odrzucenia, tego, że pora któryś znowu się nie uda.
Halibut - 2012-02-03, 22:03

To już łapie o co kaman. Chociaż to nie mój problem bo u mnie rozpadało się zawsze zanim mogliśmy uznać to za związek. Może jedną sytuację mogę podpiąć tą definicję.
Odette - 2012-06-12, 23:22

I właśnie po to istnieją otwarte związki.
TriColore - 2012-07-03, 16:47

Mietek napisa³/a:

Z tym, że możemy się jeszcze bać związków. Bać się związku, a chcieć zostać singlem, to dwie różne rzeczy. Może zdarzyć się sytuacja, w której chcielibyśmy mieć kogoś przy sobie, ale boimy się angażować w związek.


Chciałbym, ale się boję? Trochę to eufemizm na głupotę. Albo się chce, albo nie.

Mietek - 2012-07-03, 18:16

TriColore napisa³/a:

Chciałbym, ale się boję? Trochę to eufemizm na głupotę. Albo się chce, albo nie.


Niekoniecznie. Strach jest w dużej mierze powodowany przez podświadomość, natomiast chęci są w pełni świadome.
Mając paniczny lęk wysokości można mieć marzenie skoczyć ze spadochronu, z tym że pokonanie lęku może zająć bardzo dużo czasu i wysiłku. Podobnie sytuacja może się mieć ze związkami. Niestety tak to jest, że podświadomość i reakcje organizmu jedno, a chęci drugie.

TriColore - 2012-07-04, 09:25

Przekombinowana ta teoria, jak ktoś ma lęk wysokości to raczej o tym wie, nie lubi patrzeć w dół i raczej nie marzy o skoku ze spadochronem.
Mietek - 2012-07-04, 15:12

TriColore napisa³/a:
Przekombinowana ta teoria, jak ktoś ma lęk wysokości to raczej o tym wie, nie lubi patrzeć w dół i raczej nie marzy o skoku ze spadochronem.


Dobrze wiedzieć, muszę powiedzieć znajomym żeby trochę skorygowali swe marzenia, bo widać nie wiedzą, że nie mogą o pewnych rzeczach marzyć, zresztą też w tym wypadku muszę pozmieniać swoje ukryte pragnienia ;)

TriColore - 2012-07-04, 15:45

Pokaż mi kogoś z lękiem wysokości, kto marzy o skokach, bo chyba raczej się ich boi. To tak jakby ktoś z arachnofobią marzył o pocałowaniu tarantuli. Jak się czegoś boisz to się boisz, nie marzy się o robieniu rzeczy, które nas przerażają. Na tym polega strach.
Eos - 2012-07-04, 16:42

TriColore napisa³/a:
Pokaż mi kogoś z lękiem wysokości, kto marzy o skokach, bo chyba raczej się ich boi.

Mam największy lęk wysokości na świecie, a marzę właśnie o skoku ze spadochronem. Serio. :)

I szczerze mówiąc mam tak, jak pisze Mietek. Czuję potrzebę bycia w związku, posiadania kogoś bardzo bliskiego, przytulania, rozmawiania i jedności. I jednocześnie trochę się tego boję. Że najzwyczajniej w świecie się spierdzieli, że nie będzie dobrze, ze znowu wyobraźnia prześcignie i zabije rzeczywistość. Myślę, że w każdej dziedzinie życia są takie skrajne rozbieżnosci. Niestety nic nie jest tylko białe i tylko czarne.

TriColore - 2012-07-04, 16:49

To już się nie dziwię, skąd się biorą bzdety w stylu, że jak kobieta mówi nie to znaczy tak. :lol:

Ja się boję dentysty. I nie, nie chcę chodzić do dentysty, omijam go szerokim łukiem. Widać jestem czarno-biała. (Albo po prostu nie mam problemów ze sobą.)

Mieliście jakieś traumatyczne przeżycia w dzieciństwie. Nie zbijam się. Serio pytam. Podobno jak ktoś jest z rozbitej rodziny, to ma potem problem ze związkami.

Mietek - 2012-07-04, 17:09

TriColore napisa³/a:


Ja się boję dentysty. I nie, nie chcę chodzić do dentysty, omijam go szerokim łukiem. Widać jestem czarno-biała. (Albo po prostu nie mam problemów ze sobą.)


Widzisz jak dwóch facetów bije kobietę, lub co gorsza gwałcą, to chcesz zareagować, pomóc, ale się boisz. Przykład może nie do końca trafiony, ale jednak w pewnym aspekcie oddaje sens.
Jak już pisałem lęki wynikają z podświadomości i są niezależne od nas nierzadko nabyte w dzieciństwie związane faktycznie z traumatycznymi przeżyciami (ale czy kilka nieudanych i to w dość dotkliwy sposób związków nie może być właśnie takim przeżyciem?). Natomiast to co kreuje nasze marzenia, to ŚWIADOMOŚĆ. My nierzadko jesteśmy świadomi absurdalności swoich lęków, w związku z czym nasze marzenia są nierzadko związane z czynnikiem, który powoduje lęk. Jednak mimo zdroworozsądkowego podejścia przy kontakcie z czynnikiem lękotwórczym organizm mimo naszej świadomości się broni, to jest coś jak alergia np. na kwiaty. Lubisz kwiaty, ale jak podejdziesz, to organizm się broni wbrew Twojemu rozumowi.

TriColore napisa³/a:

Mieliście jakieś traumatyczne przeżycia w dzieciństwie. Nie zbijam się. Serio pytam. Podobno jak ktoś jest z rozbitej rodziny, to ma potem problem ze związkami.


Związki się "tworzą" i rozpadają w każdym wieku, w każdej grupie społecznej, w związku z tym traumę można nabyć w każdym momencie. Nie wiesz jakie dana osoba ma doświadczenia związane ze zdradą, przemocą itp., nie wiesz też jak poszczególne jednostki mogą reagować na dane sytuacje. Dla kogoś 1000 nieudanych związków nie będzie miało żadnego wpływu na zawarcie następnych, a ktoś po jednym zamknie się w sobie.

Eos - 2012-07-04, 18:58

TriColore, gratuluję zdecydowania i prostolinijności.

Osobiście cieszę się, że widzę w życiu więcej kolorów niż czerń i biel i nie zamieniłabym się z Tobą, nawet gdybym miała być nazywana wariatką z problemami umysłowymi i z chujowym i traumatycznym dzieciństwem przez więcej ludzi, niż przez Ciebie :spoko: .

TriColore - 2012-07-05, 09:15

Super piszecie o lękach, które są dla mnie abstrakcyjne, a jak pytam skąd się wam wzięły to się obrażacie. Tak, nic tak nie udowadnia tezy jak strzelenie focha Eos. :/
Mietek - 2012-07-05, 14:55

TriColore napisa³/a:
Super piszecie o lękach, które są dla mnie abstrakcyjne, a jak pytam skąd się wam wzięły to się obrażacie. Tak, nic tak nie udowadnia tezy jak strzelenie focha Eos. :/


Skąd się wziął u dziecka brak ręki?
Wada wzroku u nowo narodzonego dziecka?
Skąd się wzięła dziewczynka a nie chłopczyk?


Bez obrazy, ale chyba nie wiesz co to jest i jak działa podświadomość skoro zadajesz pytania o uzasadnienie pochodzenia lęków.

TriColore - 2012-07-05, 15:08

A Ty wiesz? Przeczytałeś Murphy'ego? :p Jak potrafisz to wyjaśnić to wyjaśnij, jak nie potrafisz, to się nie wymądrzaj.

A nie fobie po prostu są, a dlaczego? nie mogę powiedzieć, to skomplikowane. :wstyd: Brzmi mi Cohelo. :lol:

Mietek - 2012-07-05, 15:56

TriColore napisa³/a:
A Ty wiesz? Przeczytałeś Murphy'ego? :p Jak potrafisz to wyjaśnić to wyjaśnij, jak nie potrafisz, to się nie wymądrzaj.

A nie fobie po prostu są, a dlaczego? nie mogę powiedzieć, to skomplikowane. :wstyd: Brzmi mi Cohelo. :lol:


Dobrze, że Ty pamiętasz każdy dzień swojego życia poczynając od poczęcia ja niestety nie mam takiej możliwości ;) .

A w ogólnym pojęciu podświadomość gromadzi praktycznie wszystkie informacje, które do nas docierają przez całe życie, bez względu na ich wartość. Oczywiście niektóre po czasie "znikają", lub co gorsza zostają przekłamane i jest to zapewne spowodowane wieloma czynnikami.
Najważniejszym jest jednak, to że wszystkie informacje docierają do podświadomości z pominięciem filtru jakim jest świadomość.
A niestety "pamięć" podświadomości jest znacznie bardziej rozbudowana od tego co świadomie zapamiętujemy, choćby właśnie z tego względu, że podświadomość nie ma podziału co jest potrzebne, co nie. Dodatkowo wiele rzeczy możemy sami "świadomie" przepchać do podświadomości poprzez ciągłe wmawianie sobie czegoś - ot efekt placebo.
W związku z powyższym jest przykład:
Dziecko ma roczek i wpadło do wody prawie się topiąc, dziecko ledwo zostało odratowane.
Rodzice tego nie mówili, bo nic nie uległo fizycznie uszkodzeniu a po co wspominać takie wydarzenia. Od tego czasu mimo, że minęło X lat i osobnik nie pamięta tego wydarzenia, bo to prawie niemożliwe, mimo to i tak ma lęk przed wodą.
Dodatkowo niektóre lęki mogą być dziedziczne, tak jak różne schorzenia i choroby.
Bo filozofia z "tabula rasa" jest bardzo mało prawdopodobna. Bo choćby skąd bierze się talent?
Skąd bierze się zamiłowanie do czegoś u danej osoby? Chętnie dowiem się od ekspertki, skoro potrafisz tak pochodzenie wszystkiego uzasadnić ;)

Bo ja Ci mogę powiedzieć wprost, nie wiem skąd się biorą niektóre lęki. Wiem natomiast, że są. To że Ty żadnych nie masz tylko pozostaje pozazdrościć, ale pamiętaj nigdy nie mierz ludzi swoją miarą. To że nie znamy czegoś genezy, nie znaczy, że to nie istnieje. Inaczej nawet człowieka by nie było ;)

TriColore - 2012-07-05, 16:58

Dziedziczne lęki? Nie wiem, czy jakikolwiek naukowiec to potwierdzi. Odziedziczyć to można skłonności do choroby psychicznej. W to, że lęki mogą się wiązać z przeżyciami, których nie pamiętamy ok, pewnie tak jest. Ale w takim razie moje pytanie o przeżycia z dzieciństwa jest całkiem zasadne. Musi być jakaś przyczyna.
Mietek - 2012-07-05, 17:16

TriColore napisa³/a:
Odziedziczyć to można skłonności do choroby psychicznej. W to, że lęki mogą się wiązać z przeżyciami, których nie pamiętamy ok, pewnie tak jest. Ale w takim razie moje pytanie o przeżycia z dzieciństwa jest całkiem zasadne. Musi być jakaś przyczyna.


Przytoczę część mojego poprzedniego posta, bo widzę że nie czytasz całości. Dla pewności przytoczę to kilka razy:

Dziecko ma roczek i wpadło do wody prawie się topiąc, dziecko ledwo zostało odratowane.
Rodzice tego nie mówili, bo nic nie uległo fizycznie uszkodzeniu a po co wspominać takie wydarzenia. Od tego czasu mimo, że minęło X lat i osobnik nie pamięta tego wydarzenia, bo to prawie niemożliwe, mimo to i tak ma lęk przed wodą.

Dziecko ma roczek i wpadło do wody prawie się topiąc, dziecko ledwo zostało odratowane.
Rodzice tego nie mówili, bo nic nie uległo fizycznie uszkodzeniu a po co wspominać takie wydarzenia. Od tego czasu mimo, że minęło X lat i osobnik nie pamięta tego wydarzenia, bo to prawie niemożliwe, mimo to i tak ma lęk przed wodą.

Dziecko ma roczek i wpadło do wody prawie się topiąc, dziecko ledwo zostało odratowane.
Rodzice tego nie mówili, bo nic nie uległo fizycznie uszkodzeniu a po co wspominać takie wydarzenia. Od tego czasu mimo, że minęło X lat i osobnik nie pamięta tego wydarzenia, bo to prawie niemożliwe, mimo to i tak ma lęk przed wodą.

Dziecko ma roczek i wpadło do wody prawie się topiąc, dziecko ledwo zostało odratowane.
Rodzice tego nie mówili, bo nic nie uległo fizycznie uszkodzeniu a po co wspominać takie wydarzenia. Od tego czasu mimo, że minęło X lat i osobnik nie pamięta tego wydarzenia, bo to prawie niemożliwe, mimo to i tak ma lęk przed wodą.

Dziecko ma roczek i wpadło do wody prawie się topiąc, dziecko ledwo zostało odratowane.
Rodzice tego nie mówili, bo nic nie uległo fizycznie uszkodzeniu a po co wspominać takie wydarzenia. Od tego czasu mimo, że minęło X lat i osobnik nie pamięta tego wydarzenia, bo to prawie niemożliwe, mimo to i tak ma lęk przed wodą.

Dziecko ma roczek i wpadło do wody prawie się topiąc, dziecko ledwo zostało odratowane.
Rodzice tego nie mówili, bo nic nie uległo fizycznie uszkodzeniu a po co wspominać takie wydarzenia. Od tego czasu mimo, że minęło X lat i osobnik nie pamięta tego wydarzenia, bo to prawie niemożliwe, mimo to i tak ma lęk przed wodą.

Mam nadzieję, że tym razem już nie przeoczysz ;) Gwoli wyjaśnienia: "Nie pamiętać" (w tym wypadku) = "nie wiedzieć o tym".

TriColore napisa³/a:
Dziedziczne lęki? Nie wiem, czy jakikolwiek naukowiec to potwierdzi.


Tak masz rację. Powiem więcej, wątpię że któryś naukowiec temu zaprzeczy. Akurat tego typu "strefy" się bardzo trudno bada i nawet dzisiejsza nauka niewiele wie o ludzkim umyśle, uwarunkowaniach itp. Więc tutaj właśnie zaczyna się filozofia i choćby wcześniej przytoczona przeze mnie "tabula rasa".

Ps. Przynajmniej już wiem, żeś Ateistka ;)

TriColore - 2012-07-06, 10:07




Mietek napisa³/a:

Ps. Przynajmniej już wiem, żeś Ateistka ;)


A co ma piernik do wiatraka?

ankaanka - 2012-07-06, 11:18

A ja postanowiłam nie odnosić się bezpośrednio do dyskusji powyżej, tylko do pierwszego posta tematu, i dorzucić coś od siebie ;)

Cytat:
Związkofobki boją się intymności i emocjonalnego zaangażowania. Mogą nawet prowokować spotkania z mężczyznami, uwodzić, flirtować, rozpoczynać damsko-męskie układy, ale kiedy związek robi się poważny, wycofują się.

Trochę tak mam. Przy czym nie boję się zaangażowania, czy tego, że ktoś mnie zrani. Cóż, bywa, nie teraz to później, nie ten to następny. Problem pojawia się wtedy, gdy naprawdę zaczyna mi na kimś bardzo zależeć... bo mam wtedy czasem wrażenie, że to ja tego kogoś skrzywdzę, że może mi "minąć" i nic na to nie poradzę. I tak, wiem, głupie to trochę, ale cóż - trauma sprzed kilku lat mi została. W sumie im bardziej mi się PESEL starzeje tym jest ze mną już lepiej, ale jeszcze to cholerstwo we mnie siedzi.

Mietek - 2012-07-06, 17:25

TriColore napisa³/a:
Obrazek


Ciekawy argument.

TriColore napisa³/a:


A co ma piernik do wiatraka?


Nic. Jak nietrudno zauważyć była to dygresja odnośnie Twojej wiary do nauki.

TriColore - 2012-07-09, 09:17

Mietek napisa³/a:

Nic. Jak nietrudno zauważyć była to dygresja odnośnie Twojej wiary do nauki.


Facepalm x10, opadły mi ręce i wszystko inne. :wstyd:

Mietek - 2012-07-09, 14:45

Chociaż to nie ma zbytnio sensu (bo podobny poziom szacunku do adwersarza, reprezentuję jak śpię) to pozwolę Ci wyłożyć jak krowie na rowie.

Napisałaś:

TriColore napisa³/a:
Nie wiem, czy jakikolwiek naukowiec to potwierdzi.


Z czego w kontekście całego zdania, jak i całej konwersacji można wywnioskować:
naukowiec nie potwierdzi = coÅ› takiego nie ma miejsca

W związku z tym łatwo można założyć, że ślepo wierzysz w naukę i jeżeli czegoś ktoś nie udowodni naukowo, to tego nie ma. I tego dotyczyła np. moja wypowiedź odnośnie Ateizmu (i to bez żadnego ładunku emocjonalnego - po prostu suche spostrzeżenie).
Dodatkowo dopisałem, że obecnie nauka o ludzkim umyśle "wie" bardzo niewiele.
Do niedawna uważano, że człowiek wykorzystuje kilka procent mózgu, teraz to naprostowują. Nawet to co wydaje się nam, że wiemy na pewno wcale nie znaczy, że tak jest. Już nie raz pewniki naukowe weryfikował czas.
W zwiÄ…zku z tym argument typu "nie wiem czy jakiÅ› naukowiec to potwierdzi" jest niezbyt na miejscu w tej rozmowie.
Ja napisałem już nie znam wszystkich źródeł lęków, wiem natomiast, że nie zawsze musi być to jakieś traumatyczne przeżycie z dzieciństwa. Wiem także, że lęki istnieją czy ktoś tego chce czy nie. Wiem dodatkowo, że istnienie lęku nie wyklucza chęci (marzenia) zrobienia tego czego się boimy. Jeżeli ktoś uważa inaczej, to już widocznie efekt jego ignorancji.
Bo strach, a lęk, to nie jest do końca to samo.

TriColore - 2012-07-09, 14:52

Mietek napisa³/a:
Chociaż to nie ma zbytnio sensu (bo podobny poziom szacunku do adwersarza, reprezentuję jak śpię) to pozwolę Ci wyłożyć jak krowie na rowie.


Podnosisz sobie samoocenę? Utwierdzasz w przekonaniu, że jesteś inteligentny? Proszę bardzo, od tego jest forum.

Chcesz sobie wierzyć, że każdy kto nie wierzy w pierwszą lepszą wyssaną z palca i niczym nie potwierdzoną teorię jest ateistą, to sobie wierz. Co nie zmienia faktu, że Twoja teza dalej nie ma żadnego oparcia.

Mietek - 2012-07-09, 15:24

TriColore napisa³/a:


Podnosisz sobie samoocenę? Utwierdzasz w przekonaniu, że jesteś inteligentny? Proszę bardzo, od tego jest forum.


Ty tak mówisz.
Dla mnie po prostu tego tupu teksty na poziomie przedszkola ("facepalm"), bez nawet chęci wyjaśnienia, w czym problem oznaczają brak szacunku dla rozmówcy.

TriColore napisa³/a:

Chcesz sobie wierzyć, że każdy kto nie wierzy w pierwszą lepszą wyssaną z palca i niczym nie potwierdzoną teorię jest ateistą, to sobie wierz. Co nie zmienia faktu, że Twoja teza dalej nie ma żadnego oparcia.


Gdyby człowiek nie wierzył w nic, to dziś w najlepszym wypadku umielibyśmy wchodzić na drzewa zbierać banany.
Nikt tu nie napisał o żadnej głupocie wyssanej z palca, tylko o tym iż "możliwe jest, że.." czyli, że nie jest to wykluczone, między innymi naukowo.
Poza tym wybacz, ale rozmowa tyczy się związkofobii, a Ty czepiasz się jak jakiś fanatyk jednego rzuconego przeze mnie luźno słowa, które z tematem ma niewiele wspólnego.
Jeżeli stwierdzenie, że jest się Ateistą jest dla Ciebie aż tak wielką ujmą i obrazą, to przepraszam najmocniej za obrazę uczuć i sugeruję powrót do tematu, lub zakończenie rozmowy (jeśli uraza będzie zbyt mocna).

Poza tym dzięki za interpretację moich słów, a właściwie nadinterpretację, bo nic takiego nie napisałem ;)

TriColore - 2012-07-09, 15:42

A skąd wiesz czy nie jestem ateistką? Napisałeś to kompletnie od czapy.

Ja siÄ™ czepiam?

- Nie wiem czy jakiÅ› naukowiec/badania to potwierdzÄ….
- Jesteś ateistką, ślepo wierzysz w naukę.

Nie no, przy Tobie to ja jestem mistrzem nadinterpretacji.

Nie nie sądzę, żeby z jakąś związkofobią można się było urodzić, jak ktoś nie ma ochoty zakładać rodziny to proszę bardzo, ale niech nie zwala to na siły wyższe. No chyba, że rzeczywiście miał jakieś przeżycia, po których nie potrafi np. nikomu zaufać.

Mietek - 2012-07-09, 22:00

TriColore napisa³/a:
A skąd wiesz czy nie jestem ateistką? Napisałeś to kompletnie od czapy.

Ja siÄ™ czepiam?

- Nie wiem czy jakiÅ› naukowiec/badania to potwierdzÄ….
- Jesteś ateistką, ślepo wierzysz w naukę.

Nie no, przy Tobie to ja jestem mistrzem nadinterpretacji.


No i dalej...
Piąty post czepiasz się mojego dopisku, który nie był częścią rozmowy tylko moim prywatnym spostrzeżeniem. Z rozmowy to wywnioskowałem i według mnie jest tak jak napisałem. Przecież mam chyba prawo do własnego zdania?
A, że Ty po jednym moim przypisku stanowiącym promil całości mojej wypowiedzi i bardzo luźno z nią powiązanym widzisz jakiś problem, to już nie moja wina.
Jeżeli Cię to uraziło, to napisz. Jeżeli jesteś wierząca, to napisz. A nie wytykaj mi przez 10 postów jednego słowa. A to po czym wywnioskowałem/przypuszczam, że jesteś Ateistką zostawię dla siebie.

Ps. Przynajmniej wiem, że jesteś dziewczyną :)

TriColore napisa³/a:


Nie nie sądzę, żeby z jakąś związkofobią można się było urodzić, jak ktoś nie ma ochoty zakładać rodziny to proszę bardzo, ale niech nie zwala to na siły wyższe. No chyba, że rzeczywiście miał jakieś przeżycia, po których nie potrafi np. nikomu zaufać.


Fakt, skoro Ty tak nie sądzisz, to nie może tak być.
Osoba, która ma taki lęk chyba wie lepiej na co może zwalać winę.
Nie twierdzę, czy można się z tym urodzić, nie twierdzę, że nie można. Bynajmniej nie zamierzam krytykować nikogo kto będzie mówił, że ma tak od urodzenia.

TriColore - 2012-07-10, 10:37

Mietek napisa³/a:


Ps. Przynajmniej wiem, że jesteś dziewczyną :)



Mogę być równie dobrze 40 letnim facetem. ;)

Prince - 2012-10-20, 10:46

Muszę powiedzieć że ja od ponad roku tkwię w tym stanie (po tym co mi pewna dziewczyna zrobiła).
martabzym84 - 2012-10-22, 13:10

Najlepszym lekiem na związkofobie jest znalezienie odpowiedniej osoby:) Sama bardzo dłuuugo cierpiałam na tą przypadłość a jak spotkałam JEGO to wszystkie lęki odeszły do lamusa.
angelomike - 2012-10-29, 09:49

Odette napisa³/a:
I właśnie po to istnieją otwarte związki.

Owszem ale do czasu, później i tak komuś zaczyna bardziej zależeć i nie chce otwartego związku tylko normalnego .
Ja mam taką związkofobie, jestem singlem, dobrze mi z tym i nie chce się zaangażować w żaden związek bo wiem że to nie ma sensu.

unique - 2013-04-03, 13:04

martabzym84 napisa³/a:
Najlepszym lekiem na związkofobie jest znalezienie odpowiedniej osoby:) Sama bardzo dłuuugo cierpiałam na tą przypadłość a jak spotkałam JEGO to wszystkie lęki odeszły do lamusa.


liczę trochę na to, ze to co piszesz jest prawdą i mnie kiedyś tez przejdzie o ile w ogóle znajdę kiedykolwiek JEGO

a.lawonska - 2015-07-21, 10:54

Mószka napisa³/a:
eee, rozumiem Cię. Mam tak samo. Dlatego teraz wiem, że mogę być tylko z osobą u której widzę wady, ale potrafię je zaakceptować. Bez tego nie ma mowy o żadnym związku.

U mnie jest podobnie :)

unique - 2015-07-29, 22:08

po dwóch lata można stwierdzić, że związki nie mają sensu
czekolada - 2015-10-02, 13:13

Związkofobia jest chyba teraz czymś dość popularnym i wcale mnie to nie dziwi.
mirabella - 2015-10-04, 19:47

Mam znajomego, który jest chyba takim związkofobem. Który zresztą często sam sobie przeczy.
irenagolinska - 2015-10-06, 12:50

Kurcze czytam wasze posty i naprawdę nie sądziłam, że jest to dość powszechny problem. Ja również po nieudanym związku miałam problem z ponownym zaangażowaniem się, dlatego zwróciłam się do pomoc do psychologa (nie, nie wstydzę się tego :) i muszę powiedzieć, że naprawdę mi pomogli.
mirabelka - 2015-12-03, 14:50

coś w tym schorzeniu jest, ja mam takiego znajomego który nie umie, nie potrafi i nie chce być sam. Jak tylko się z kimś rozstanie to od razu wskakuje w inny związek żeby tylko ktoś był i miał ta świadomość, że kogoś ma, nieważne kogo. Według mnie to okropne.
unique - 2016-01-27, 23:15

chyba na to cierpiÄ™
mirabelka - 2016-02-28, 14:21

Ale wiecie, to nie jedyna taka "dziwna" fobia. Jest ich znacznie więcej i to takie, że nikt by nie pomyślał że można się takich rzeczy bać. Znałam kiedyś takie osoby które bały się guzików i piórek. Wtedy myślałam, że sobie żartują ale dziś wiem że cierpieli na rzadkie fobie. Jeśli Was ten temat ciekawi to zajrzyjcie sobie do artykułu o najdziwniejszych fobiach na eu-eu.eu Ja byłam w szoku, że można bać się tak prostych i niegroźnych rzeczy. A jednak.
Shanesr - 2016-03-24, 17:46

Zdarzało się swojego czasu... Na szczęście kwestia dojrzałości zmieniła poglądy :)
reklin - 2016-03-24, 19:45

Ja nigdy czegoś takiego nie miałam. Moje znajome również tego nie doświadczyły.
mirabelka - 2016-04-06, 15:19

ja tez jakoś nie doświadczyłam ale inni ludzie niestety tak.
Maja - 2016-07-07, 10:03

Związkofobia to chyba przede wszystkim problem o podłożu społecznym. Czasy w których żyjemy są jakie są i wielu ludzi ma problem w ogóle w relacjach międzyludzkich. Nie sądzę by była to jakaś zaraza, le się zdarza.
mirabelka - 2016-08-18, 15:11

to jet okropne, nie wiem jak tacy ludzie mogą funkcjonować.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group