Marek Ciućka
Marek Olszewski
Wiek: 49 Doczy: 03 Cze 2006 Posty: 159 Skd: C.Sari/C.Kielcensis
|
Wysany: 2007-02-14, 10:56 Teatr w kilku aktach
|
|
|
Gnijący Ginsberg, dzisiaj oglądałem siebie nago w lustrze
A. Ginsberg - 'Meskalina'
Wylądowałem na pierścieniach kolejnego Saturna,
by spojrzeć za siebie, nacisnąć pedał gazu i w końcu dotrzeć do słońca.
Wrzucę wsteczny bieg, by zagrać dla was teatr w kilku aktach,
na kanwie biografii szaleńca, masturbującego pióro kartką papieru:
"Zaprzyjaźnił się ze Śmiercią, opuściwszy macicę;
biegał pod światełkiem zapraszającym do nieba, trzymając Jej dłoń;
wypinał dziecięcy zadek piotrowym bramom;
szukajcie, bo ja znalazłem – szepnął i wyrzygał kroplówkę.
Chcieli go nakarmić eucharystią, wypiekaną przez człowieka,
rzucił nią o podłogę na oczach Boga:
będę jadł Twój chleb, przy Twoim stole - ja będę w roli dwunastu.
Szukając słodkiego owocu, pozbawionego zgnilizny,
wszedł między ciernie kaleczące skórę duszy.
Przebierał słodkości, ukrywające we wnętrzu robaki i zarazę.
Został sam, a blizny wołały: człowiek jest imitacją prawdy,
w człowieku nie znajdziesz zdrowej natury,
człowiek jest złem, zło jest człowiekiem.
Z własnej woli udał się na pierścienie Saturna.
Kiedy wił ze Śmiercią w namiętnym akcie,
zebrali się wokół aniołowie, by zwizualizować biografię
w różnych ujęciach – przeszłść, teraźniejszość, przysłość.
Przyszłość?
Zrozumiał, że to nie ostatnia scena teatru.
Kurwa mać! – krzyczał, gdy wrócił do ciała.
Wyrwał pióro z dupy stróża i napisał petycję o spotkanie z Ojcem.
Listy, listy, listy – a wy debile nazywacie to poezją...
...poezja była potem:
wpierw wymiociny, mieszaniny wszelkich emocji
- jakie to ludzkie – poeta nie jest człowiekiem;
w końcu nauczył się oddzielać plewy od soku z wnętrza duszy.
Na kurewskim szlaku raczkował w wieku trzydziestu lat,
podlewając dziwki dzikim alkoholem
i wtedy Jezus zaprosił go do stołu, dzieląc się chlebem moczonym w winie:
Bo to jest kurwa wojna! – śmiał się, przybierając różne ludzkie postacie.
Pijąc siwuchę przy krawężniku świętego Tomasza,
pisał wersy węglem – inkaust jest dla ludzi
- towarzysze Boga piszą kamieniem skradzionym z piekła.
W trzech aktach, po trzy sceny przedstawił to co widział w lustrze
i nie był to gnijący Ginsberg, którego prowadził duch,
ale bohater prowadzony przez Śmierć i Boga.
Potem już tylko święci podstawili mu pod nogi wariatkę,
by się o nią potknął i wypadł za balustradę nudnej rutyny;
upadając z najwyższego piętra na materac w jądrze słońca.
Lecz zanim..., Śmierć wezwała go, by zrzec się praw
na rzecz wariatki o tej samej nieludzkiej naturze – jak i on sam." |
_________________
|
Ostatnio zmieniony przez Marek Ciućka 2007-02-14, 14:17, w caoci zmieniany 1 raz |
|
ankaanka
Wiek: 32 Doczya: 28 Maj 2006 Posty: 2660 Skd: Bogumiłowice
|
Wysany: 2007-02-14, 16:50
|
|
|
podpisuję się pod Eos - mocne, dobre. Trochę mi zgrzytnęła 2 strofa, ale jednak jak ją drugi raz przeczytałam to już nie. Genialne zwroty, ujęcie sytuacji, mocność wyrażeń i wulgaryzmów nie przesadzona mimo jej dużej ilości. Kocham w dniu epileptyków i umysłowo chorych |
_________________ "-Jeśli nie możesz się nauczyć jeździć na słoniu, naucz się przynajmniej jeździć konno.
-Co to jest słoń?
-Rodzaj borsuka - wyjaśniła Babcia."
/Terry Pratchett - Równoumagicznienie/ |
|