Doignar
Wiek: 34 Doczy: 13 Kwi 2007 Posty: 8 Skd: Zza pleców
|
Wysany: 2007-04-13, 23:44 Przygody Doignara Krestbonda
|
|
|
"W karczmie panowała miła atmosfera. Wszak to córka właściciela wyszła za mąż za bogatego kupca z Ferdion najbogatszego miasta na całym północnym trakcie. Karczmarz w napływie szczęścia i gotówki musiał uczcić hucznie wydanie córki. Więc polewał wszystkim na jego koszt. Wielu tego wieczoru chwiejnym krokiem wychodziło z karczmy lub zostawało w karczmie, na podłodze. Każdy z chęcią wpadał do karczmy tego dnia. Skoro karczmarz daje trunki za darmo, którymi zdzierał ze wszystkich ostatnie gorsze. Ceny bądź co bądź były kolosalne jak na łatwość dostępu towaru. Przez północny trakt przewijały się całe rzesze kupców i było łatwo ściągać wysokiej jakości trunki.
Zabawa rozkręciła się w najlepsze. Przyjechali państwo młodzi. Piękna córka właściciela promieniała i zachwycała oko zgromadzonych. Bogaty pan młody lśnił od efektownie ozdobionego stroju. Ludzie się rozluźnili i raz po raz wznosili toast za młodą parę. Na dworze rozpętała się burza śnieżna, która dawała się we znaki okiennicą oraz drzwiom, które raz po raz złowrogo trzeszczały, lecz nikt się tym nie martwił. Nagle drzwi otworzyły się z łoskotem. Muzyka ucichła, a wzrok zgromadzonych skierował się właśnie w tamtą stronę. Stały tam trzy postacie. Na czele niska krępa postać, broda do pasa lśniąca od śniegu, spięta wspaniałą klamrą w kształcie smoczej czaszki. Nad brodą krzaczaste brwi i małe ciemne kaprawe oczy, które szybko raz po raz przeszywały zgromadzonych. Ciężkie okute żelazem buty były ośnieżone. Na plecach dało się zauważyć rękojeść toporu, przy pasie dwa mniejsze toporki spoczywały złowrogo jakby czekając na kogoś w kim mogły by utkwić. Na torsie zbroja łuskowa lśniła wypolerowana i zadbana. Wszyscy ze zdumieniem patrzyli na Krasnoluda, których nie widziano tu od czasu Wieku Pogromu kiedy krasnoludy zamknęły się w swych twierdzach przed demonami z Pustkowi Cieni. Kolejni dwaj przybysze zaskoczyli zgromadzonych jeszcze bardziej. Tuż za krasnoludem ruszyła wysoka smukła postać, a jego ruchy mogły wskazywać tylko jedno, elf. Dwa zgięte miecze przypięte do pasa lśniły, a łuk na plecach był ozdobionymi dziwnymi runami. Lekka skórzana zbroja wydawała się jakby była perfekcyjnie dopasowana do jego giętkiego ciała a płaszcz mienił się wszystkimi barwami tęczy. Twarz o idealnych rysach, wielkie zielone oczy oraz lśniące srebrzyste włosy, które spływały delikatnie na plecy. Jeżeli krasnolud zdecydował się podróżować z elfem musi mieć ku temu powodu szczególnie jaką nienawiścią darzą się obie rasy. Trzeci przybysz był człowiekiem. Średniego wzrostu o jasnej karnacji oraz ciemnych włosach, które sterczały w wszystkie strony w oczach dało się zauważyć niebieskie płomienie. Długie jedwabne szaty zdobione runami, które delikatnie migotały i przemieszczały się powoli po całej szacie w niezaplanowany sposób. Długi dwu ręczny kostur wyglądający jak splątane korzenie drzewa z małym klejnotem na szczycie. Wszystkim zaparło dech. Prawdziwy mag chaosu! Są legendarni. Mało kto kiedykolwiek ich widział, a nawet jeżeli ich zobaczył to często nie miał okazji by o tym opowiedzieć gdyż każdy ich przeciwnik ginął w spektakularny i makabryczny sposób. Krasnolud mimo wywołanej sensacji udał się do wolnego stolika, za nim podążyli jego towarzysze. Krasnal zdjął swój topór z pleców i wbił go w podłogę co o mało nie przyprawiło o zawał panny młodej, która aż podskoczyła. Mag delikatnym ruchem ręki wzdłuż kija zmienił go w małą kostkę, którą swobodnie mógł położyć na stole. Elf zdjął łuk i postawił go pionowo, a on mimo wszystko utrzymał pion. Karczmarz podszedł do nich i z nutką strachu w głosie wymamrotał:
-C...c...co...po...po...dać?
-Krasnoludzkiego czacho grzmota - odparł krasnolud - A Ty Eliasie czego łykniesz? - skierował słowa do elfa, który wyją swe miecze i wbił je w podłogę.
-Elfiego wina z czarnodębu.
-Mi nalej brandy - Odparł lodowatym głosem mag przeszywając barmana wzrokiem.
Barman wzdrygnął się i pośpieszył za ladę by przygotować trunki. Elias nachylił się nad stołem w kierunku krasnoluda.
-Doignarze dlaczego się tu zatrzymujemy? Nie mamy czasu na postój. Wczoraj już powinniśmy dotrzeć do Reginfarnu spotkać się z moim bratem...
- Oh Eliasie - przerwał mu mag, który przeglądał swą księgę - Jak wiesz nasz Doignar lubi wypić dobry trunek, kiedy jest taka okazja, a tak się składa że ta karczma ma najlepsze zaopatrzenie na całym naszym szlaku.
- I za to Cię lubię Pietro! - krzyknął krasnolud z uśmiechem i po chwili wziął kufel z trunkiem przyniesionym mu przez karczmarza - ale masz racje Eliasie, niestety ta cholerna pogoda nam nie sprzyja to tak jakby Bogowie się przeciw nam sprzysięgli...
- Alboż ktoś nam utrudnia przeprawę - wtrącił się mag - takich anomalii pogodowych nie było tu od czasów Wieku Krwi i Ognia, niestety nie wyczuwam żadnej energii magicznej ten ktoś musiał się schować za barierą. Zastanawia mnie tylko jedno. Po co ktoś miałby nam utrudniać dotarcie do Twego brata Eliasie?
- Mój brat jest wspaniałym rzemieślnikiem, ale mało kto może kupić jego wyroby. Ferin jest bowiem bardzo ostrożny. Nie sprzedaje towarów byle komu gdyż są one zbyt potężne by wpadły w ręce kogoś kto użyje ich w złych celach.
Po tych słowach rozmowa ucichła, każdy zaczął pić swój trunek i zajmować się swoimi sprawami. Ludzie zaczęli znowu się bawić i weselić. Lecz kiedy przybysze wstali i ruszyli ku drzwiom z tłumu poderwało się trzech zataczających chłopów.
-Jaksz... szmiecie... wy...szchodzić... bes zapłaty... zara ssssz waz nauszymy manier.
Towarzysze nie zwrócili uwagi na zaczepkę. Nie mają czasu na takie błahostki jak paru pijanych chłopów. Wyszli, lecz za nimi wybiegli również chłopi wykrzykując w ich stronę obelgi. Krasnolud szybkim ruchem wyjął zza pasa jeden z toporów i rzucił go w jednego z pijaczków. Topór zaświszczał przebijając czaszkę celu na wylot po czym zawrócił i powrócił do ręki Doignara. Martwy chłop padł na ziemię niczym kłoda barwiąc śnieg na brunatny kolor. Elias ze swą zręcznością zdjął łuk z ramienia nałożył strzałę i wyszeptał słowa
-Elin-Akhash-Marul
Runy na łuku rozbłysły jaskrawym zielonym światłem, a wkoło grotu strzały pojawiła się poświata tego samego koloru. Elf zwolnił strzałę która ugodziła drugiego z chłopów, którego ciało zaczęło się rozpływać, a pozostały szkielet rozpadł się w kupkę. Mag dał jednak szansę ostatniemu chłopu, który w przerażeniu uciekł do karczmy. Cała trójka po tym niechcianym zdarzeniu ruszyła w stronę Reginfarnu na spotkanie z bratem Eliasa."
Jestem fanem fantasy dlatego właśnie taki temat. Na razie tylko tyle na "smaczek" jeżeli wam się spodoba będę pisał dalej w tym właśnie temacie jeśli nie trudno skończy się tylko na tym |
_________________ Jaka jest szansa że dwoje ludzi zakocha się w sobie?
A jaka jest szansa że z tego wszystkiego powstaniesz Ty? |
|
Eos
boska jak diabli
Imi: Justyna
Wiek: 34 Doczya: 14 Lis 2006 Posty: 3112 Skd: Łódź
|
Wysany: 2007-04-14, 03:46
|
|
|
Trochę powtórzeń i sporo błędów stylistycznych, ale to tak od technicznej strony ...
Fantasy, jak fantasy ... mnie trochę wkręciło, ale widzę, że to malutka część całego ogromniastego opowiadania ... |
_________________ Oceniaj mnie, niech jad strumieniami leje się! |
|