Marek Ciućka
Marek Olszewski
Wiek: 49 Do³¹czy³: 03 Cze 2006 Posty: 159 Sk¹d: C.Sari/C.Kielcensis
|
Wys³any: 2007-05-02, 10:53 100 wersów prywatnej paranoi
|
|
|
Paranoja pulsuje w czaszce,
rozkłada giętkie ramiona,
krzyczy i zagłusza rzeczywistość...
Rozpłaszczam się na południowej ścianie,
wtapiam siÄ™ w jej wersy
- odnajduję płynną poezję,
ściekającą palcami jak czarne łzy.
Jestem własnym cieniem;
jestem słowem;
jestem historiÄ… siebie.
Niewielki relikt jest szczególną stacją
golgoty przedstawionej na ścianie
- oto droga do zbawienia.
Chrystus niósł drewniany krzyż,
a mnie do dłoni Bóg włożył pióro.
Rzymscy żołnierze mieli więcej litości,
niż rzeczywistość, która mnie otacza.
Dlaczego Ojcze umyłeś moje oczy?
Dlaczego wybrałeś z tłumu,
i kazałeś zobaczyć wszystko?
Chciałem być człowiekiem, a jestem każdym
- to boli.
Jestem Rimbaud'em, Baudelair'em, Morisonem;
jestem Ginsbergiem, Plath, Wojaczkiem i BursÄ…;
jestem sobą, własnym odzwierciedleniem,
wirusem, zarazÄ… wypalajÄ…cÄ… ostatnie krople rozumu.
Jestem?
Nie jestem – sÄ… sÅ‚owa
- relikwie ciała umysłu i zmysłu
rozwieszone jak ikony na ścianie północnej.
Czołgam się po brudnym dywanie
- nikt nie ogolił mu twarzy od dłuższego czasu,
a ja nie wyglÄ…dam lepiej.
Pełznę do sceny aktów;
Teatrów, Fantasmagorii i Domów w jednym cyklu;
opowieÅ›ci grozy, opowieÅ›ci realnej – faktu.
Jestem aktorem własnego scenariusza
- rola boskiego eposu;
jestem sobÄ…, kobietÄ… rodzÄ…cÄ… liryki,
dzieckiem siedzącym na własnej trumnie
i podziwiającym rozkładające się wspomnienia.
Jestem domem,
jestem w domu,
jestem w własnej głowie
i cieszę się wszystkością, która też jest.
Odlana z innego stopu metalu przez stwórcę,
inaczej się pręży pod naporem życia,
inaczej znosi zmiany temperatur.
Spawy mogą nie wytrzymać związku
- niestabilny i radioaktywny pierwiastek miłości.
Ziemia drży – szkatuÅ‚ki siÄ™ otwierajÄ….
Co będzie jeśli ich zabraknie?
Jeśli los nie zrzuci kolejnych spod białej kopuły?
Przecież już nie mam swojej lipy
i nie zawisnÄ™ nawet jak Judasz.
Nie chcÄ™ żyć wiecznie – potÄ™piony przez siebie
- jestem nieśmiertelnym tekstem.
Jestem;
jestem;
jestem...-odbija siÄ™ jak echo
po pustym bezdusznym pokoju,
bo jestem Ja i nie ma Ja więcej.
Spadam na sufit świata i patrzę.
Za co każesz mi być sobą?
Dlaczego muszę podziwiać twój ogród lalek?
Nie posadziłem nawet ziarna własnego drzewa,
a każesz oglądać lasy.
Dlaczego?
Nie mogę oddychać, umrzeć.
Duszę się gwałcony obrazami z zewnątrz.
Pęcznieję, puchnę, rodzę i wylewam czarne mazie.
Obraz siÄ™ deformuje – metafory.
To już było.
Paranoja nasila się, zęby wydrapują ze ścian minerały,
zasilam resztki energetycznej sieci.
Czy umarłem i dalej jestem?
Zabiłem się przecież z własnej woli.
Skoczyłem styczniowej nocy do żołądka
i zostałem odepchnięty.
Śmierć skazała mnie na banicję,
bo nawet dla niej jestem, ciężkostrawny.
Dlaczego to tak boli?
Boże! Zrobię ci to samo.
Pójdziesz moim szlakiem, obok.
Pokażę ci obrazy,
którymi karmiłeś mnie całe życie.
Będziesz czytał bajki, które mnie kształtowały
- zwariujesz, jak ja zwariowałem.
Może nawet zostaniesz poetą.
Znienawidzisz mnie!
Okno zachodniej ściany patrzy na fotografie,
tam zdrada w wielkim stylu śmieje się z miłości
- zamknięta w kręgu trzech poetów.
Za późno – wódka zostaÅ‚a przelana.
Gangrena zżera moje wnętrzności;
ja zżeram gangrenÄ™ – zżeram siebie.
Zwariowałem.
ZwariowaÅ‚eÅ› – zżeram ciebie – ofiaro!
Nie kazałem ci czytać tego wiersza
- jesteÅ› już taki sam – spójrz w lustro. |
_________________
|
|