Żabka
I'm schisopremic
Imi: Monika
Wiek: 33 Doczya: 11 Lip 2006 Posty: 1893 Skd: Kraków
|
Wysany: 2007-02-03, 14:25 Siedem dni cz.1
|
|
|
To moje pierwsze, poważne opowiadanie. Więc prosze się nie dziwić jeśli bedzie jakieś takie inne czy coś
„Siedem dni żeby stworzyć miłość
Siedem dni miedzy nami było,
Siedem dni teraz w Twoich oczach,
Siedem dni można już odpocząć.”
De Mono
Pierwszy dzień
„Pierwszy dzień widzę Cię, miesza mi się w głowie”
10 lipca 2006 roku, z jednego z pociągów wysiada młoda, bo niespełna 17 letnia blondynka, nie wyróżniała się niczym spośród tłumu podróżnych, ubrana na sportowo, opalona delikatnie. W swoich okularach wyglądała dosyć inteligentnie, cały czas była uśmiechnięta. Po prostu zwykła nastolatka, która ciekawie rozglądała się wokół, wypatrywała kogoś. Była zamyślona, z tego stanu wyrwał ją dźwięk SMSa: „Kotek, stoję w korku, będę za 20 minut” Uśmiechnęła się, usiadła na ławeczce, zaczęła stukać w klawisze telefonu…
„Nadeszło do nas lato, w centrum miasta temperatura wynosi 29*C…” Słuchać było z radia. -Cholera! Akurat dzisiaj i teraz musze tutaj stać, dlaczego mam takiego pecha?!! – Artur spojrzał na zegarek, był 10 minut spóźniony i strasznie zły. Jednak nie było widać tego po nim. Niezwykle brązowe oczy utkwione były w martwy punkt przed nim, był opalonym, wysokim brunetem. Miał 29 lat, był człowiekiem zapracowanym, cieszył się, że odpocznie ten tydzień od pracy, oderwie się od swojego szarego życia. Zamknął oczy, w wyobraźni widział tą piękną dziewczynę, która czekała właśnie na niego. – Ach, żeby tak, chociaż napisała coś, co mnie uspokoi- pomyślał. Z zadumy wyrwał go dźwięk telefonu, Odebrano 1 nową wiadomość: „Pewnie się denerwujesz, ale Słońce spokojnie, ja poczekam, jest ciepło, nic mi nie będzie” na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech, od dawna nie czuł takiej radości, nie zastanowił się skąd taki zbieg okoliczności jego i jej myśli. Był tak szczęśliwy, że nawet nie zauważył, kiedy sznur samochodów ruszył do przodu –Nareszcie- pomyślał i skręcił, kierując się na stacje…
Siedziała na ławeczce, nigdy nie widział jej w taki sposób, pierwszy raz widział ją na żywo, mimo iż znali się ponad 2 lata w wirtualnym świcie. Wyglądała pięknie, dużo piękniej niż na zdjęciach, które codziennie dostawał, w pewnym momencie uzależnił się od jej widoku, musiał ją oglądać. Podszedł cicho, od tyłu – Witaj Aniołku - szepnął wprost do jej ucha, a ona odwróciła się szybko i krzyknęła z radości. Mocno ja przytulił, tak bardzo tego pragnął od dawna. Co wieczór zasypiał myśląc o tym jak ją przytula, jak ma ją w swoich ramionach, teraz działo się to naprawdę.
– Chodź mała, już i tak za długo tutaj siedziałaś, bardzo Cię przepraszam, ale sama rozumiesz….
- Oczywiście, że rozumiem głuptasie – Nie pozwoliła mu skończyć się tłumaczyć. Spojrzała mu w oczy, uśmiechnęła się i wzięła za rękę, domyśliła się, że on chciał to zrobić, i miała racje. Na jego twarzy pojawił się prawdziwy, szczery uśmiech, dawno nie był tak bardzo szczęśliwy. Zabrał ją do domu, miała spędzić z nim 7 dni, właśnie mijał pierwszy.
- Ładnie tutaj, tak przytulnie. Chcesz cukierka? – Kiedy razem weszli do jego domu, Magda, była w siódmym niebie.
- Ty jesteś cukiereczkiem, Ciebie chce…
- Oj, przestań. Masz, truskawkowy, taki jak lubisz – podsunęła mu pod nos cukierka, którego potulnie wziął z jej dłoni. – No dobra, to gdzie będę spała?
- Ze mną oczywiście – Artur cały czas żartował, a raczej obracał w żart swoje marzenia
- Kotek, przestań, poważnie pytam. Jak możesz to zanieś moją torbę tam gdzie chcesz mnie ulokować, ja idę się przebrać i wziąć prysznic – pomachała mu przed nosem strojem kąpielowym i pobiegła do łazienki. Westchnął ciężko, zabrał torbę i zaniósł do pokoju, usiadł na łóżku i uciekł do swoich marzeń. Od kilku godzin, nie mógł na niczym się skupić, w nocy nie mógł spać, myślał tylko o niej, o jej pięknie, jej głosie i zapachu. Zamknął oczy, wyobraził ich sobie razem, na tym łóżku, połączonych w jedno. Pragnął jej ogromnie, ale zawsze powtarzał, że nie zrobi nic, czego ona by nie chciała i ma zamiar się tego trzymać. Jednak marzenia były silniejsze, ich dwoje, łóżko, płatki róż, świecie, wino i cicha muzyka, ona w swej nagości, tylko dla niego, jej dotyk, spojrzenia, zapach, smak ust…
- Gotowe! – Nawet nie usłyszał jak weszła do pokoju, wyrwał się ze swoich myśli, ze swoich marzeń, jednak największe jego marzenie stało właśnie przed nim. Była ubrana w zielony strój kąpielowy. Dosyć skąpy, prosty, sportowy, seksowny. Wyglądała pięknie. Jego Aniołek…
- Wyglądasz cudnie, jak Anioł – był w nią ogromnie zapatrzony, zauważył w jej oczach, co chce zrobić, widział tą iskierkę, lecz kiedy ona zrobiła krok w jego stronę, on odsunął się, szybko poszedł do siebie. Zostawił ją samą, choć chciał ją do siebie przytulić, pocałować, kochać się z nią Tu i teraz. Nie chciał jej zranić, bał się tego, co czuje, co czuje on i co czuje ona. Przecież była tak młoda, dzieliła ich bariera wieku, chciał z nią być, bardzo chciał, kochał ją bardzo kochał, jednak zbyt bardzo by ją ranić. Szumiało mu w głowie, od myśli, od niej… Chciał ją pocałować, bardzo chciał, jednak nie mógł sobie na to pozwolić. Po policzku popłynęła łza…
Usiadła na łóżku, dokładnie w miejscu gdzie chwile temu siedział on, w powietrzu unosił się zapach jego perfum. Kochała go jak nikogo więcej, wierzyła, że kiedyś będą razem, na razie mieli siedem dni dla siebie, chciała żeby było cudownie, żeby obaj czuli to samo, żeby było pięknie… Wstała i zaczęła rozpakowywać swoje rzeczy, na półce stało jego zdjęcie, popatrzyła na tą zatroskaną twarz, odwróciła się by spojrzeć na zamknięte drzwi swojego pokoju, oczy zaszkliły się łzami, docisnęła ramkę do serca, rozpłakała się, z bezsilności, z szaleńczej miłości… Usiadła na podłodze, płakała, myślała, zastanawiała się, dlaczego wyszedł. Chciał ją pocałować, być przy niej, widziała to w jego oczach, nie umiał ukrywać swych uczuć. Myślała, nie widząc, że kilka metrów od niej on również płacze, z tego samego powodu.
Tego dnia nie padły już żadne słowa, patrzyli na siebie, tak bliscy a jakby obcy. Kochali się tak mocno, że nie mogli wypowiedzieć słowa. Wiedzieli, czego nawzajem pragną, ale nie znali swych wspólnych pragnień. On nie mógł długo zasnąć znów myślała o niej, leżał na łóżku, za oknem grały świerszcze, ktoś cicho zapukał do drzwi pokoju, weszła ona, jak zwykle cudowna, smutna, w swej zielonej koszulce
- Co się stało? - Zapytał z troską w głosie,
- Nie mogę zasnąć – Powiedziała i nie pytając go o zdanie, położyła się obok, przytuliła się delikatnie, jakby bojąc się, że ją odtrąci, jednak nie zrobił tego, był na siebie zły za to, ze wyszedł z jej pokoju, nie pozwolił na to by życie się toczyło – Przepraszam – szepnął, ona jednak powiedziała tylko – Nie ma, za co – i zasnęła w jego ramionach, przy jego boku. Nigdy nie czuł się tak wspaniale, popatrzył na jej drobne ciało, powiedział w myślach, że ją kocha i zasnął….[/center] |
_________________ "Nienormalność to normalność, która nie mieści się w normach normalności drugiego człowieka." |
Ostatnio zmieniony przez Żabka 2007-02-03, 14:25, w caoci zmieniany 1 raz |
|