Forum Dyskusyjne Strona G³ówna Forum Dyskusyjne
dla wszystkich!

FAQFAQ  SzukajSzukaj  U¿ytkownicyU¿ytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum

Poprzedni temat «» Nastêpny temat
Pierwsze dziecko
Autor WiadomoϾ
TriColore 



Imiê: Agnieszka
Do³¹czy³a: 06 Gru 2011
Posty: 133
Wys³any: 2012-07-03, 15:41   

Pierwsze dziecko należy mieć wtedy, kiedy jest się emocjonalnie gotowym na pierwsze dziecko. :spoko:
 
 
 
Troy
[Usuniêty]

Wys³any: 2012-10-05, 12:26   

Nasze urodzi się jak będę mieć 25 lat (właściwie już mam 25 lat) i żałuję, że nie zdecydowaliśmy się rok wcześniej.
O ile czekanie na skończenie studiów przed poczęciem dziecka rozumiem, to potrzebę wzbogacenia się mniej. Nie mówię oczywiście o sytuacji, gdy para nie ma gdzie mieszkać czy żadne z nich nie pracuje.
My wciąż spłacamy raty za samochód, obydwoje studiujemy i pewnie zajmie nam to kilka lat, a rozbudowę domu przewidzieliśmy na za 2 lata. Gdybyśmy mieli czekać na to, aż wszystko będzie piękne i gotowe, to przed nami byłoby pewnie z 10 lat czekania. :-P
I nagle okazuje się, że uda się wszystko połączyć, a dochodzić do tzw. bogactw można z dzieckiem. Grunt to dobry plan i współpraca.
Dziecko wcale tak bardzo nie potrzebuje najnowocześniejszego komputera i wycieczek do Egiptu co rok do 5 gwiazdkowego hotelu. Ono najbardziej potrzebuje uwagi i myślę, że bardziej będzie zadowolone, gdy mama przeczyta mu bajkę, a tata zabierze do lasu niż z włączenia tego super komputera i powiedzenia "chodź masz".
Tak samo te wycieczki, my bardzo dużo wyjeżdżaliśmy w Tatry i wiem, że będziemy zabierać tam dziecko. W tym roku chcieliśmy wejść na Rysy, ale doszliśmy tylko do Chaty pod Rysami i zdecydowaliśmy się zawrócić. Z jednej strony teraz prędko tak wysoko się nie zapuścimy, ale wiem, że kiedyś wejdziemy tam we trójkę. Jasne, można wyjechać na zagraniczne wczasy i leżeć na plaży, a dziecku powiedzieć masz wiaderko i nie przeszkadzaj, tylko czy ono faktycznie będzie wtedy szczęśliwe?

A co do najlepszego wieku, teraz tyle kobiet rodzi po 30 i jest to normalne, a dzieci sÄ… zdrowe. Nie przesadzajmy. :-)
 
 
TriColore 



Imiê: Agnieszka
Do³¹czy³a: 06 Gru 2011
Posty: 133
Wys³any: 2012-10-05, 13:44   

Bez urazy, ale myślę że w Polsce to jest wypas jak się ma gdzie mieszkać w sensie u siebie,a nie rodzicom na głowie, ma samochód i oboje mają pracę. To demonizowane "dorabianie się" znaczy zwykle dochodzenie do tego minimum. :wstyd:

P.S. Nie znam nikogo kto by śmigał po 5-gwiazdkowych hotelach na wakacje a jednak mieszkam w stolicy i tu podobno dobrze się zarabia. :wstyd: Jak ktoś w ogóle ma na wakacje to się cieszy.
Ostatnio zmieniony przez TriColore 2012-10-05, 13:46, w ca³oœci zmieniany 3 razy  
 
 
 
Troy
[Usuniêty]

Wys³any: 2012-10-05, 13:59   

Dla mnie to też wypas, bo zawsze mieszkaliśmy u kogoś, a jeśli ktoś nie dostanie mieszkania w spadku, to musi się liczyć z wieloletnim kredytem, jeśli chce mieć własnościowe - i co wtedy, czekać do 50 - tki z dziećmi. My też na razie mieszkamy u moich teściów i będziemy brać duży kredyt na dobudowę własnego piętra. Jeśli czekałabym, aż wszystko będzie gotowe to zostałaby mnie menopauza. Gdybym bocian miał czekać z przyniesieniem mnie do domu moich rodziców to pewnie nie pojawiłabym się na świecie, bo oni do dziś wynajmują.
Dla mnie minimum byłoby wtedy, gdyby człowiek wyszedł ze wszystkim na czysto - ten przykładowy samochód był w pełni nasz, a nie na kredyt, który będziemy spłacać jeszcze 4 lata, a przecież wzięliśmy używany i mieszkanie spłacone, tak że tylko mieszkać i opłacać bieżące wydatki, ale tak się najczęściej nie da.
:)

Fakt faktem, wakacje w Polsce też kosztują, ale jak człowiek dobrze się zorganizuje, to co miesiąc można odkładać na nie niewielką sumę, pod warunkiem, że obydwie osoby mają stałą pracę. Nie pisałam o ludziach, którzy są na etapie dorabiania tylko na własne drobne potrzeby, tylko o osobach bardziej niezależnych finansowo.
 
 
TriColore 



Imiê: Agnieszka
Do³¹czy³a: 06 Gru 2011
Posty: 133
Wys³any: 2012-10-05, 14:12   

Wiesz wśród moich znajomych schemat wygląda tak, praca na umowę tzw. śmieciową, a mieszkanie wynajmowane albo kredyt na głowie. Jak jedno nie pracuje chociaż przez chwilę to już nie ma z czego żyć. A mieszkanie u rodziców to tu przeważnie wy w jednym pokoju, a teściowie w drugim kuchnia wspólna. Naprawdę dom to wypas. Jak już masz umowę o pracę na czas dłuższy to jest ok, wiadomo że wtedy będzie gdzie mieszkać jak urodzisz. :spoko:

Dlatego nie lubię takich gadek, że ludzie wolą się dorobić niż mieć dzieci. To po prostu jest nie fair. Bo wielu nie może, a pod most z dzieckiem nie pójdą. A nawet jak może, to cóż w tym złego że nie chce klepać biedy?
 
 
 
Mietek 
:o



Imiê: Andżej
Wiek: 53
Do³¹czy³a: 01 Lis 2007
Posty: 1224
Sk¹d: Åšwiedry
Wys³any: 2012-10-05, 14:24   

TriColore napisa³/a:


Dlatego nie lubię takich gadek, że ludzie wolą się dorobić niż mieć dzieci. To po prostu jest nie fair. Bo wielu nie może, a pod most z dzieckiem nie pójdą. A nawet jak może, to cóż w tym złego że nie chce klepać biedy?


Jak się za młodu opierdzielało, to trudno się dziwić, że "nie może". Mimo tego, że kraj mamy jaki mamy, to młodzi mają bardzo dużo możliwości. Inna sprawa, to osoby zwolnione, po 50 roku życia, wtedy faktycznie może być ciężko.
Oczywiście znajdzie się jakiś niewielki procent osób, które z przyczyn niezależnych od siebie mogą mieć rzeczywiście problemy, ale to już naprawdę niewielki odsetek.

Przepraszam za mały offtop, ale usprawiedliwianie głupoty dzisiejszego młodego pokolenia nieudolnością państwa mnie już dość mocno irytuje.
_________________

"Człowiek jest wielki nie przez to, co ma, nie przez to, kim jest, lecz przez to, czym dzieli się z innymi"

"Nasz Bóg jest zazdrosny to na pewno, zazdrosny o moje królestwo z moją królewną"

„ Nie idź przede mnÄ…, nie mogÄ™ nadążyć. Nie idź za mnÄ…, nie mogÄ™ być liderem. Po prostu idź ze mnÄ… i bÄ…dź moim przyjacielem.”
 
 
 
TriColore 



Imiê: Agnieszka
Do³¹czy³a: 06 Gru 2011
Posty: 133
Wys³any: 2012-10-05, 14:27   

Nie wiem do końca co nazywasz głupotą. Stopę bezrobocia? To że pracodawcy niechętnie dają etaty? A może to że młodych matek nikt nie chce zatrudniać? :wstyd:
 
 
 
Troy
[Usuniêty]

Wys³any: 2012-10-05, 14:28   

TriColore, niestety umowy śmieciowe są plagą naszych czasów. Gdy studiowałam dziennie, nie przeszkadzało mi, że mam umowę zlecenie czy o dzieło, tak samo mojemu partnerowi. Dopiero z czasem dostaliśmy umowy o pracę, a moja niestety na czas określony, ale nie jest najgorzej i termin jej zakończenia pokrywa się z moimi planami na najbliższą przyszłość, ale w tym jest akurat więcej farta.

Mieszkanie z teściami na dłuższą metę też jest beznadziejnie, właśnie z tych powodów, wiem co znaczy wspólna kuchnia i tym podobne i pewnie jeszcze 2 lata będę tego doświadczać. To jest tzw mieszkanie na kupie, bo w końcu najczęściej w pokoju obok jest jeszcze rodzeństwo którejś ze stron i wizja tego, że jak brat czy siostra weźmie ślub, to kuchnia będzie dzielona na jeszcze więcej osób. Jeśli ktoś nie ma perspektyw na taką dobudowę piętra lub kredyt na mieszkanie to na prawdę lepiej wynająć u kogoś malutkie mieszkanko lub choćby kawalerkę i też można cieszyć się z życia.

Wiadomo, że w życiu każdego są lepsze i gorsze czasy i te gorsze najlepiej przeczekać, jeśli chodzi o decyzję o dziecku. No ale przecież, jeśli ktoś ma pewność, że raczej nie będzie mieć mieszkania czy tego samochodu to ma w ogóle nie decydować się na dziecko? Powiem szczerze, że mi w dzieciństwie obrzydło biadolenie "ale się w życiu urządziliśmy, do końca życia będziemy wynajmować, mieszkanie na własność to teraz luksus" i ta cała otoczka przegranego życia, bo nie ma się mieszkania. Przecież jest tyle rzeczy w życiu, którymi można się cieszyć i przez taki pęd niektórzy nie zauważają tych małych radości.

Mietek, to wcale nie jest tak! Ja też uważam, że pracy jest pełno i nigdy nie miałam problemu ze znalezieniem, gdy jeszcze studiowałam dziennie, ALE to była praca za najniższą krajową i na śmieciowej umowie - takiej pracy jest pełno. Jak dorabiasz to Ci to tak nie przeszkadza, ale jak chcesz się ustatkować to robi się problem, bo umowa o pracę staje się nieosiągalnym luksusem, a pensja >1200 to istne bogactwo.

Jeśli ktoś chce pracować to głodować nie będzie, bo zawsze znajdzie się jakieś wykładanie towaru w markecie, ale za wspomniane niewielkie pieniądze i przy tym zdolności kredytowej nie masz, do emerytury się nie liczy, na L4 pójść nie możesz i w ogóle jesteś w czarnej d.
Ostatnio zmieniony przez Troy 2012-10-05, 14:33, w ca³oœci zmieniany 2 razy  
 
 
Mietek 
:o



Imiê: Andżej
Wiek: 53
Do³¹czy³a: 01 Lis 2007
Posty: 1224
Sk¹d: Åšwiedry
Wys³any: 2012-10-05, 15:07   

TriColore napisa³/a:
Nie wiem do końca co nazywasz głupotą. Stopę bezrobocia? To że pracodawcy niechętnie dają etaty? A może to że młodych matek nikt nie chce zatrudniać? :wstyd:


Troy napisa³/a:


Mietek, to wcale nie jest tak! Ja też uważam, że pracy jest pełno i nigdy nie miałam problemu ze znalezieniem, gdy jeszcze studiowałam dziennie, ALE to była praca za najniższą krajową i na śmieciowej umowie - takiej pracy jest pełno. Jak dorabiasz to Ci to tak nie przeszkadza, ale jak chcesz się ustatkować to robi się problem, bo umowa o pracę staje się nieosiągalnym luksusem, a pensja >1200 to istne bogactwo.

Jeśli ktoś chce pracować to głodować nie będzie, bo zawsze znajdzie się jakieś wykładanie towaru w markecie, ale za wspomniane niewielkie pieniądze i przy tym zdolności kredytowej nie masz, do emerytury się nie liczy, na L4 pójść nie możesz i w ogóle jesteś w czarnej d.


Pozwolę sobie zbiorczo odpowiedzieć, żeby się nie powtarzać (w poniedziałek jak nie zapomnę, to najwyżej wydzielę te posty i utworzę nowy temat).
Problem polega w tym, że znaczy procent młodych ludzi (zwłaszcza Ci narzekający), jest głupich.
Problem zaczyna się już w zasadzie w gimnazjum. Uczyć się? Po co?
Jaki procent uczniów w szkołach średnich i gimnazjalnych poświęca chociaż co najmniej średnio godzinę dziennie na naukę poza szkołą?
Kolejny problem - wybór szkoły średniej. Parcie na liceum, bo prestiż, bo studia, bo tak.
Nie rozumieją, że na studia i do pracy umysłowej nie wszyscy się nadają i zamiast iść do zawodówki i nauczyć się zawodu, od 18 roku życie zdobywać doświadczenie, to tracą czas do 23 roku życia, żeby zdobyć papier, który i tak im nic nie da, bo nie mają zielonego pojęcia o tym czego ich uczyli. Przez to też zrobił się podział, że liceum - elita, a zawodówka pleb i teraz zamiast zawodówki uczyć ludzi z potencjałem do prac fizycznych, uczą bandę imbecyli (oczywiście są wyjątki), dla których całe życie to JP i inne podwórkowe ideologie.
Następnie wybór kierunku - tu się chyba nie trzeba rozpisywać, bo zamiast iść na rokujące interesujące ich kierunki, idą na byle co, byle by był tytuł.
A nauka na studiach jak? Wykłady nie, bo imprezy, praktyki w wakacje nie, bo picie itp. Przecież godzinowo podstawowych zajęć na uczelniach jest na tyle mało, że bez problemu można od drugiego roku już na jakieś staże choć na pół etatu się wybrać.
Nie wspomnę już o braku jakiegokolwiek przygotowywania do pracy podczas studiów. Jest internet, literatura, fora. Mnóstwo miejsc gdzie można nabyć przeogromną wiedzę na temat naszej specjalizacji (dodatkowo uczelnie dużo programów za darmo dla studentów udostępniają, na których można się uczyć w domu). Tylko oczywiście po co? Znaczna część studentów (ludzie dorośli po 20 roku życia) nawet nie ma pojęcia, co chce w życiu robić. Idziesz na studia, na konkretny kierunek bez planu na siebie?
Jeżeli posiadasz dużą wiedzę we własnym zakresie, widać że się czymś pasjonujesz, i masz jakieś staże/praktyki, to nawet brak doświadczenia nie jest tutaj przeszkodą. Nie mówię już o wielu różnych konkursach organizowanych przez firmy, uczelnie, które także ułatwiają zdobycie pracy. Skończyły się czasy, że studia = się praca. Co z siebie dajesz, to do Ciebie wraca.
Odnośnie umów śmieciowych, to ludzie są po części sami winni (oczywiście nie można tu wykluczać, lub minimalizować negatywnego wpływu państwa), ale podstawowe prawo rynku mówi "jest popyt jest podaż", czyli parafrazując - dajesz się dymać, zawsze znajdą się chętni do dymania.
Sami sobie rynek psujemy :)
_________________

"Człowiek jest wielki nie przez to, co ma, nie przez to, kim jest, lecz przez to, czym dzieli się z innymi"

"Nasz Bóg jest zazdrosny to na pewno, zazdrosny o moje królestwo z moją królewną"

„ Nie idź przede mnÄ…, nie mogÄ™ nadążyć. Nie idź za mnÄ…, nie mogÄ™ być liderem. Po prostu idź ze mnÄ… i bÄ…dź moim przyjacielem.”
 
 
 
TriColore 



Imiê: Agnieszka
Do³¹czy³a: 06 Gru 2011
Posty: 133
Wys³any: 2012-10-05, 15:22   

A nie psuć rynku to co? Siedzieć na zasiłku, bo żadna praca nie jest mnie godna i nie dam się dymać? :lol:

Ja chyba nie jestem typem darmozjada, jak mogę pracować to pracuję.

Widzę tu tez pewnie nierozumienie idei studiowania, studia to nie zawodówka, nie robi się tego tylko po to, żeby zdobyć zawód. Od tego są zawodówki. To się robi też żeby poszerzyć horyzonty, zostać specjalistą w jakiejś dziedzinie i dołączyć do tzw. inteligencji. Dlatego studiować trzeba coś, w czym się jest dobrym. A nie że ktoś się pcha na politechnikę, chociaż nic z tego nie rozumie, bo w tv mówili, że po tym jest praca.
 
 
 
Troy
[Usuniêty]

Wys³any: 2012-10-05, 15:34   

Cytat:
Pozwolę sobie zbiorczo odpowiedzieć, żeby się nie powtarzać (w poniedziałek jak nie zapomnę, to najwyżej wydzielę te posty i utworzę nowy temat).
Problem polega w tym, że znaczy procent młodych ludzi (zwłaszcza Ci narzekający), jest głupich.
Problem zaczyna się już w zasadzie w gimnazjum. Uczyć się? Po co?
Jaki procent uczniów w szkołach średnich i gimnazjalnych poświęca chociaż co najmniej średnio godzinę dziennie na naukę poza szkołą?

Powiedzmy, że zwykle kończy się na odrabianiu lekcji i nauce na sprawdzian. Każdy jest zdolny inaczej, niektórzy nie potrzebują spędzać dużo czasu nad książkami, bo jak się słucha na lekcjach, to później wystarczy przekartkować zeszyt. Nie przesadzajmy. Lekcje trwają tak długo, że ta 1 - 2 (max) godziny wystarczą, a i tak taki uczeń już nic więcej nie ma z dnia.
Myślę też, że większość młodych ludzi ma okresy buntu, zwykle w gimnazjum, co nie oznacza, że nie nadrobią zaległości, gdy zmądrzeją.

Cytat:
Kolejny problem - wybór szkoły średniej. Parcie na liceum, bo prestiż, bo studia, bo tak.
Nie rozumieją, że na studia i do pracy umysłowej nie wszyscy się nadają i zamiast iść do zawodówki i nauczyć się zawodu, od 18 roku życie zdobywać doświadczenie, to tracą czas do 23 roku życia, żeby zdobyć papier, który i tak im nic nie da, bo nie mają zielonego pojęcia o tym czego ich uczyli. Przez to też zrobił się podział, że liceum - elita, a zawodówka pleb i teraz zamiast zawodówki uczyć ludzi z potencjałem do prac fizycznych, uczą bandę imbecyli (oczywiście są wyjątki), dla których całe życie to JP i inne podwórkowe ideologie.

To akurat prawda, bo grunt to dobry zawód, który może dać więcej niż studia.

Cytat:
Następnie wybór kierunku - tu się chyba nie trzeba rozpisywać, bo zamiast iść na rokujące interesujące ich kierunki, idą na byle co, byle by był tytuł.
A nauka na studiach jak? Wykłady nie, bo imprezy, praktyki w wakacje nie, bo picie itp. Przecież godzinowo podstawowych zajęć na uczelniach jest na tyle mało, że bez problemu można od drugiego roku już na jakieś staże choć na pół etatu się wybrać.
Nie wspomnę już o braku jakiegokolwiek przygotowywania do pracy podczas studiów. Jest internet, literatura, fora. Mnóstwo miejsc gdzie można nabyć przeogromną wiedzę na temat naszej specjalizacji (dodatkowo uczelnie dużo programów za darmo dla studentów udostępniają, na których można się uczyć w domu). Tylko oczywiście po co? Znaczna część studentów (ludzie dorośli po 20 roku życia) nawet nie ma pojęcia, co chce w życiu robić. Idziesz na studia, na konkretny kierunek bez planu na siebie?

Na sucho można uczyć się wszystkiego, ale najwięcej człowiek uczy się dopiero w pracy i okazuje się, że to czego się uczyłeś, a to co jest, to jak czerń i biel.
Myślę, że jednak większość osób ma jakieś plany, wybierając dany kierunek, nie zarzucajmy ludziom braku ambicji. A to, co wniknie z ukończenia takiego kierunku, zależy nie tylko od umiejętności i wiedzy zdobytej na studiach, ale też w jakiejś części od szczęścia.

Cytat:
Jeżeli posiadasz dużą wiedzę we własnym zakresie, widać że się czymś pasjonujesz, i masz jakieś staże/praktyki, to nawet brak doświadczenia nie jest tutaj przeszkodą. Nie mówię już o wielu różnych konkursach organizowanych przez firmy, uczelnie, które także ułatwiają zdobycie pracy. Skończyły się czasy, że studia = się praca. Co z siebie dajesz, to do Ciebie wraca.

No dobra, ale co to ma do posiadania dzieci? W końcu i ludzie po zawodówkach, i po studiach, i z podstawowym wykształceniem mają dzieci. Na to nie ma reguły - możesz mieć dobry zawód i być dobrym specjalistom w swoim fachu, ale nie zatrudnią Cię, bo jesteś matką i będziesz brać zwolnienia, gdy dziecko zachoruje. Albo zawodówkę i nic nie umiesz i też Cię nie zatrudnią, bo są wstrzymane przyjęcia ze względu na oszczędności firmy, chociaż brakuje w niej ludzi do pracy. Można mieć wyższe wykształcenie i kiepską pracę, można mieć wyższe i dobrą pracę, można być po samej podstawówce i załapać się na niezłą robotę, albo klepać biedę. Nie ma reguły.

Cytat:
Odnośnie umów śmieciowych, to ludzie są po części sami winni (oczywiście nie można tu wykluczać, lub minimalizować negatywnego wpływu państwa), ale podstawowe prawo rynku mówi "jest popyt jest podaż", czyli parafrazując - dajesz się dymać, zawsze znajdą się chętni do dymania.
Sami sobie rynek psujemy :)

Czyli lepiej siedzieć na bezrobociu niż pracować na umowę śmieciową? Nie każdy może sobie pozwolić na takie osobiste strajkowanie.
 
 
Mietek 
:o



Imiê: Andżej
Wiek: 53
Do³¹czy³a: 01 Lis 2007
Posty: 1224
Sk¹d: Åšwiedry
Wys³any: 2012-10-08, 18:43   

TriColore napisa³/a:
A nie psuć rynku to co? Siedzieć na zasiłku, bo żadna praca nie jest mnie godna i nie dam się dymać? :lol:

Ja chyba nie jestem typem darmozjada, jak mogę pracować to pracuję.


Trochę to źle ująłem, a mianowicie wplotłem w siebie dwa wątki. Psuciem rynku i to bardzo skutecznym, oraz zakrojonym na szeroką skalę jest szara strefa.
Darmozjadów sam nie toleruję, natomiast odnośnie śmieciowych umów, to jeżeli się nie ceni, nie ma nic do zaoferowania i podchodzi się do szukania pracy z założeniem byleby co znaleźć, to też tylko i wyłącznie wina takiej osoby.

TriColore napisa³/a:

Widzę tu tez pewnie nierozumienie idei studiowania, studia to nie zawodówka, nie robi się tego tylko po to, żeby zdobyć zawód. Od tego są zawodówki. To się robi też żeby poszerzyć horyzonty, zostać specjalistą w jakiejś dziedzinie i dołączyć do tzw. inteligencji. Dlatego studiować trzeba coś, w czym się jest dobrym. A nie że ktoś się pcha na politechnikę, chociaż nic z tego nie rozumie, bo w tv mówili, że po tym jest praca.


Czyje niezrozumienie? Rozejrzyj się dookoła. Znaczna część studentów studiuje (bo nauką tego nazwać nie można), tylko po to żeby mieć papier, z myślą że jak skończą studia, to będą zarabiać krocie. Natomiast ta tak zwana inteligencja nie ma nic wspólnego ze studiami, może kiedyś miało, ale nie dziś.

Troy napisa³/a:

Powiedzmy, że zwykle kończy się na odrabianiu lekcji i nauce na sprawdzian. Każdy jest zdolny inaczej, niektórzy nie potrzebują spędzać dużo czasu nad książkami, bo jak się słucha na lekcjach, to później wystarczy przekartkować zeszyt. Nie przesadzajmy. Lekcje trwają tak długo, że ta 1 - 2 (max) godziny wystarczą, a i tak taki uczeń już nic więcej nie ma z dnia.
Myślę też, że większość młodych ludzi ma okresy buntu, zwykle w gimnazjum, co nie oznacza, że nie nadrobią zaległości, gdy zmądrzeją.


Pomyślmy. Uczeń w gimnazjum/szkole średniej (który to tak bardzo pragnie być traktowany jak dorosły) ma w tygodniu max 30 h zajęć (w technikach do 36). Bez zmartwień, bez nadgodzin, bez weekendów. No rzeczywiście może mu się coś stać z przepracowania.
A Ci uczniowie co potrafią bez nauki ogarnąć taki zakres wiedzy, to też nieliczna grupa i ja tu w żadnym wypadku nie mówię o nauce do sprawdzianów, lecz o ogólną wiedzę wynoszoną ze szkoły na całe życie (żeby później umieć poprawnie po Polsku napisać zdanie, czy policzyć coś, a także mieć jakiś zakres wiedzy ogólnej, coby właśnie móc choć po części odnaleźć się wśród tej tak zwanej inteligencji) pewien rodzaj obowiązkowości, oraz odpowiedzialności - to jest najlepszy wiek do nauki, później złe nawyki będzie bardzo ciężko wyplewić.


Troy napisa³/a:

Na sucho można uczyć się wszystkiego, ale najwięcej człowiek uczy się dopiero w pracy i okazuje się, że to czego się uczyłeś, a to co jest, to jak czerń i biel.


Takie podejście może zgubić. Wbrew pozorom teoria ma bardzo wiele wspólnego z praktyką.
Troy napisa³/a:

Myślę, że jednak większość osób ma jakieś plany, wybierając dany kierunek, nie zarzucajmy ludziom braku ambicji. A to, co wniknie z ukończenia takiego kierunku, zależy nie tylko od umiejętności i wiedzy zdobytej na studiach, ale też w jakiejś części od szczęścia.


Tak, główny plan to trzepać kapuchę. Wiesz ja mam takie zboczenie, że często pytam znajomych studentów, dlaczego studia, dlaczego ten kierunek, czy jakieś plany na przyszłość i powiem Ci, że mało potrafi się określić. Z reguły słyszę takie odpowiedzi: bo w pracy kazali, tylko po to żeby mieć inżyniera, nie wiem zobaczy się. Mało który interesuje się jakimkolwiek zagadnieniem powiązanym ze studiami, nie mówiąc już o tym że na uczelnię przychodzą zieloni jak oliwki w tym temacie.
Odnośnie szczęścia też się nie zgodzę. W ogóle "szczęście" samo w sobie to jest bardzo nadużywane słowo. Lubimy usprawiedliwiać swoje niepowodzenia mówiąc "brakło mi szczęścia", a to nie jest do końca prawda, ale wróćmy do tematu.
Na wielu uczelniach technicznych, z którymi miałem kontakt są często konkursy na prace dyplomowe, lub wprost prace dyplomowe "zlecone" przez daną firmę i inne rodzaje konkursów. Na przykład na uczelni, na której aktualnie studiuję, mimo iż nie jest ona zbyt renomowana, organizowane są konkursy przez jedną firmę motoryzacyjną, w których poza nagrodami, mamy praktycznie pewne zatrudnienie dla zwycięzców z zarobkami na sam początek 2800 brutto. Tutaj też szczęście ma wpływ, czy może już umiejętności i zapał?

Takie podejście może zgubić. Wbrew pozorom teoria ma bardzo wiele wspólnego z praktyką.

Troy napisa³/a:

No dobra, ale co to ma do posiadania dzieci? W końcu i ludzie po zawodówkach, i po studiach, i z podstawowym wykształceniem mają dzieci. Na to nie ma reguły - możesz mieć dobry zawód i być dobrym specjalistom w swoim fachu, ale nie zatrudnią Cię, bo jesteś matką i będziesz brać zwolnienia, gdy dziecko zachoruje. Albo zawodówkę i nic nie umiesz i też Cię nie zatrudnią, bo są wstrzymane przyjęcia ze względu na oszczędności firmy, chociaż brakuje w niej ludzi do pracy. Można mieć wyższe wykształcenie i kiepską pracę, można mieć wyższe i dobrą pracę, można być po samej podstawówce i załapać się na niezłą robotę, albo klepać biedę. Nie ma reguły.


Reguła jest prosta - masz to na co sobie zapracujesz przez całe życie (pomijając nieliczne wyjątki).
Jedyne z czym mogę się zgodzić, to fakt że matki z młodymi dziećmi, młode kobiety w wieku "ciążowym", mają rzeczywiście trudniejszy orzech do zgryzienia i nierzadko pracodawcy nawet pytają podczas rozmów "czy zamierza mieć Pani dzieci?", no ale chcieć to móc.
Troy napisa³/a:

Czyli lepiej siedzieć na bezrobociu niż pracować na umowę śmieciową? Nie każdy może sobie pozwolić na takie osobiste strajkowanie.

A ja coś mówię o strajkowaniu? Jedną masz tylko firmę w Polsce, która przyjmuje ludzi? Bądź pewny siebie, miej coś do zaoferowania i wiedz co Cię interesuje, oraz czego szukasz, a znajdziesz pracę w ludzkich warunkach.
_________________

"Człowiek jest wielki nie przez to, co ma, nie przez to, kim jest, lecz przez to, czym dzieli się z innymi"

"Nasz Bóg jest zazdrosny to na pewno, zazdrosny o moje królestwo z moją królewną"

„ Nie idź przede mnÄ…, nie mogÄ™ nadążyć. Nie idź za mnÄ…, nie mogÄ™ być liderem. Po prostu idź ze mnÄ… i bÄ…dź moim przyjacielem.”
Ostatnio zmieniony przez Mietek 2012-10-08, 18:45, w ca³oœci zmieniany 2 razy  
 
 
 
player 


Do³¹czy³: 19 Lip 2012
Posty: 66
Wys³any: 2012-10-09, 19:58   

Troy napisa³/a:
Nasze urodzi się jak będę mieć 25 lat (właściwie już mam 25 lat) i żałuję, że nie zdecydowaliśmy się rok wcześniej.
O ile czekanie na skończenie studiów przed poczęciem dziecka rozumiem, to potrzebę wzbogacenia się mniej. Nie mówię oczywiście o sytuacji, gdy para nie ma gdzie mieszkać czy żadne z nich nie pracuje.
My wciąż spłacamy raty za samochód, obydwoje studiujemy i pewnie zajmie nam to kilka lat, a rozbudowę domu przewidzieliśmy na za 2 lata. Gdybyśmy mieli czekać na to, aż wszystko będzie piękne i gotowe, to przed nami byłoby pewnie z 10 lat czekania. :-P
I nagle okazuje się, że uda się wszystko połączyć, a dochodzić do tzw. bogactw można z dzieckiem. Grunt to dobry plan i współpraca.
Dziecko wcale tak bardzo nie potrzebuje najnowocześniejszego komputera i wycieczek do Egiptu co rok do 5 gwiazdkowego hotelu. Ono najbardziej potrzebuje uwagi i myślę, że bardziej będzie zadowolone, gdy mama przeczyta mu bajkę, a tata zabierze do lasu niż z włączenia tego super komputera i powiedzenia "chodź masz".
Tak samo te wycieczki, my bardzo dużo wyjeżdżaliśmy w Tatry i wiem, że będziemy zabierać tam dziecko. W tym roku chcieliśmy wejść na Rysy, ale doszliśmy tylko do Chaty pod Rysami i zdecydowaliśmy się zawrócić. Z jednej strony teraz prędko tak wysoko się nie zapuścimy, ale wiem, że kiedyś wejdziemy tam we trójkę. Jasne, można wyjechać na zagraniczne wczasy i leżeć na plaży, a dziecku powiedzieć masz wiaderko i nie przeszkadzaj, tylko czy ono faktycznie będzie wtedy szczęśliwe?

A co do najlepszego wieku, teraz tyle kobiet rodzi po 30 i jest to normalne, a dzieci sÄ… zdrowe. Nie przesadzajmy. :-)


5 gwiazdkowy hotel?? nieźle, już wyjazdy w Tatry to duzy luksus, niewielu moich znajomych z dziećmi może sobie pozwolić co roku na wakacyjny wyjazd. Planujecie rzobudowę domu i spłacacie samochód?? To marzenie - nie każdego stać na samochód w kredycie, a o domu to marzą w snach...

A dziecko w czasie studiów -jak najbardziej, tylko zalezy od profilu studiów i jeno z rodziców musi pracować, na medycynie czy takich, gdzie jest dużo zajęć praktycznych / w terenie może isę nie dać, ale na przeciętnych idealna sytuacja, jak czas szukać pracy to dziecko odchowane.
_________________
Życie to gra :)
 
 
 
Troy
[Usuniêty]

Wys³any: 2012-10-10, 13:11   

Cytat:
5 gwiazdkowy hotel?? nieźle, już wyjazdy w Tatry to duzy luksus, niewielu moich znajomych z dziećmi może sobie pozwolić co roku na wakacyjny wyjazd.

Można zawsze pojechać pod namiot. Do tej pory jeździliśmy ze znajomymi i braliśmy domek, bo tak nam się opłacało, ale wiem, że na tym campingu miejsce na namiot to kilkanaście złotych za dobę - to nie jest dużo, ale trzeba zainwestować w namiot.
Nie trzeba jadać w karczmach i schroniskach - bierzesz wodę z Biedronki
(tak, w Zakopanem jest Biedronka :-P ), bochenek chleba, termos z herbatą, konserwę czy kabanosa, czekoladę i możesz zasuwać kilkanaście godzin. :-) Wszystko jest kwestią organizacji. Powiem szczerze, że w mojej kurtce zimowej chodzę już 4 lata, a w butach ponad 5 i wolę wyjechać w Tatry niż kupić sobie nowe. Ja też znam ludzi, których nie stać na wyjazd w wakacje, ale z drugiej strony mają w domu wypasione rzeczy, np. kominek lub podwójna lodówka z super hiper funkcjami, na które mnie nie stać, bo wolę wyjechać na wakacje.
:)

Cytat:
Planujecie rzobudowę domu i spłacacie samochód?? To marzenie - nie każdego stać na samochód w kredycie, a o domu to marzą w snach...

Mamy dość niskie raty, ale rozbite na długi okres. U nas co jakiś czas robimy tabelkę w exelu na kilka miesięcy. Wyliczamy i zapisujemy tam wszystko to, co zarobimy i wydamy, dzięki takiemu planowaniu udaje się wszystko ogarnąć. Przykładowo - wiesz, że musisz kupić buty na zimę - odkładasz mniejsze sumy od maja i w ciągu kilku miesięcy masz na buty zimowe. To jest straszne uproszczenie tego systemu zbierania i wydawania pieniędzy, ale on na prawdę działa, wliczamy do niego nawet te drobniejsze rzeczy i wydatki - każde 10 zł. Kolejny przykład - te nieszczęsne wakacje. My robimy tak, że obliczamy koszt całkowity - mieszkanie, jedzenie w górach, jakieś dodatkowe wydatki, dojazd i dzielimy sumę na kilka miesięcy (wyjazd w lipcu, a my zbieramy od stycznia, bo mamy już za sobą wydatki świąteczne :-P ). Może komuś się przyda. :-)

Cytat:
To marzenie - nie każdego stać na samochód w kredycie, a o domu to marzą w snach...

Tylko, że my to piętro dobudujemy do CZYJEGOŚ domu, a nie naszego. Równie dobrze mogłabym powiedzieć, że luksusem jest posiadanie mieszkania, bo w końcu w moim mieście za te dwa pokoje trzeba dać ok. 400 tys i spłaca się o wiele więcej, a dobudowa piętra łącznie z dachem to koszt kilkudziesięciu tysięcy...
 
 
elfik 


Do³¹czy³a: 17 PaŸ 2012
Posty: 43
Wys³any: 2012-10-18, 13:10   

Najlepszym momentem jest moment gdy wiesz, że będzie cie stać na utrzymanie rodziny.
 
 
 
Wyœwietl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie mo¿esz pisaæ nowych tematów
Nie mo¿esz odpowiadaæ w tematach
Nie mo¿esz zmieniaæ swoich postów
Nie mo¿esz usuwaæ swoich postów
Nie mo¿esz g³osowaæ w ankietach
Nie mo¿esz za³±czaæ plików na tym forum
Mo¿esz ¶ci±gaæ za³±czniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group