Forum Dyskusyjne Strona Gwna Forum Dyskusyjne
dla wszystkich!

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UytkownicyUytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum

Poprzedni temat «» Nastpny temat
Wycinek ze snu
Autor Wiadomo
BazyL 



Imi: Peter
Wiek: 33
Doczy: 12 Maj 2007
Posty: 1699
Skd: Lublin
Wysany: 2008-10-01, 23:34   Wycinek ze snu

Jest kilka minut po północy, ja zaczynam już usypiać. Ona zasłania mi oczy, relaksuje...chce po prostu znowu mojej uległości...bym powalony jej siłą padł na poduszkę niczym kilkuletni chłopiec przytulający misia i słuchający mamusinych opowieści o czerwonym kapturku i złym wilku. Wszystko staje się takie proste, wszystko jest cudowne chwilę przed zaśnięciem. Delikatne dźwięki koją mój umysł, a szepty i omamy powodują podniecenie. Wszystko to zlewa się w cudowną jedność i zapadam w sen.
Nie pamiętam co mi się śniło, ale na pewno coś uroczego, bo obudziłem się dzisiejszego poranka inaczej niż zwykle. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów wstałem o siłach własnych nóg. Przypomnieć sobie wszystkie zrywy z łóżka i spoczynek na podłodze, rozpłaszczony na laminacie i narzekający. Wstałem, przeciągnąłem się jeszcze raz, ziewnąłem co jest już u mnie nałogowe i zaraźliwe, spojrzałem w lustro i widok bez zmian. Włosy stoją każdy w inną stronę, sączące się jeszcze wczorajszym lakierem dyndają podczas każdego ruchu, jak osiki na silnym wietrze. Jest jeszcze wcześnie, do szkoły mam kilka kroków a do pierwszej lekcji około godziny zegarowej. Szukam bokserek albo innych jeszcze świeżych gaci, biorę czysty ręcznik z szafy i wchodzę pod prysznic. Zazwyczaj na początku odskakuję, bo leci zimna wola, potem dopiero upragniona temperatura pozwala mi się zbliżyć pod strumień, lecz nie dziś...dziś wody nie było. Jak widać ekipa nie obija się i zmienia w końcu rury...a ja biorę resztki wody z czajnika lekko podgrzewam myję zęby, rozczesuję szopę, coś zjem i do szkoły.
W szkole jak to w szkole-ciało pedagogiczne całkiem niezłe ale w większości to stare, zgalaretowaciałe i ogólnie potłuc o cztery litery towarzystwo emerytalno-moherowe.
W klasie jak zwykle leci na powitanie salwa pedałów i emów, co do prawdy jest męczące. Po tym zaczyna się lekcja. okropne 45 minut katorżniczej paplaniny na jakiś temat który i tak mnie gówno obchodzi. Ogólnie ludzie żyją od pierwszego go pierwszego....ja od dzwonka do dzwonka jak większość społeczności naszego getta.
Pod koniec dnia zadowolony z lekcji historii, wosu no i polskiego wracam do domu nie patrząc nawet pod nogi....kończy się jak zwykle defektowym łazanem. Wchodzę do łazienki i odkręcam kurek z ciepłą wodą. Buczy buczy strzela chup do umywalki no i rykoszetem rdzawa woda pluska mi w twarz. Co ty myśleć...jedno długie "k***a" i czekamy na klarowną wodę. Jest. Zmęczony siadam na 10 minut do lekcji jak zwykle i znowu idę spać.
Sny dziwne....czego to ludzie sobie nie wyobrażają...chyba jest ze mną coś nie tak...zasypiam, szumi mi w uszach a potem jakby wybuch bomby...chyba za dużo elektronicznych używek typu doser....
Widziałem ją dziś...rozpuszczone, lekko kręcone kasztanowe włosy, uśmiech, powalająca figura...taak....to koleżanka ze szkoły....profil humanistyczny z tego co pamięć mi podpowiada. yhmmm ja to mam szczęście do miłości....w sumie bardziej wolę chłopaków jednak są nieliczne dziewczyny za które byłbym gotów spłonąć na stosie...tak....za Milenę na pewno!
Czas wstawać...Zlewozmywak wrócił....i znowu nie ma się czego czepić to czepia się prądu. Boże litości! W dodatku, że matka jest całodobowa to jakiej znajomości nie nawiąże ona to zbezcześci, rozniesie w drobny mak i potem mówią mi ludzie, że są w złym humorze...i tak przez lata.
Chciałbym już w sumie urządzić swoją 18...jeszcze jestem szczylem z papierosem w ustach, tabaką w rowku przy kciuku i kieliszkiem wódki między trzema palcami. Na starość mi pewnie minie, ale teraz nie ma siły żeby coś się zmieniło mimo moich prób. Muszę odreagować wykopanie ojca, przepuszczenie grubej kasy w krótkim czasie i najgorszą znajomość pod słońcem która składa się pożyczania kasy i ciągłych fochów. Tak tak to on, ale już nic nie powiem o nim bo zaraz będzie burda i granie w CSa z ciągłym "aha yhmhym aha aha jasne, czy coś jeszcze?"
Chyba teraz jedyne co mi pozostaje to zaścielić sobie łóżko, przygotować termofor, włączyć Radio Złote Przeboje i wypłynąć w wyprawę Odyseusza...o taaak....znowu kobieta w poświacie zamyka mi oczy i ściąga do łoża...ona ma na imię Błogość.



Jak będę miał chęć was jeszcze pognębić to dopiszę a na razie życzę Dobrej Nocy,
_________________
A-well-a everybody's heard about the bird
Bird, bird, bird, b-bird's the word
Ostatnio zmieniony przez Marki 2008-10-02, 17:01, w caoci zmieniany 1 raz  
 
 
 
Fanfir 
Powstanie Warszawskie '44



Doczy: 18 Cze 2006
Posty: 681
Skd: okolice Trójmiasta
Wysany: 2008-10-02, 09:43   

Da się poczytać, choć trochę nudnawe :P Denerwują literówki i inne takie. Korzystanie z korektora nie boli.
Ostatnio zmieniony przez Fanfir 2008-10-02, 09:45, w caoci zmieniany 1 raz  
 
 
 
BazyL 



Imi: Peter
Wiek: 33
Doczy: 12 Maj 2007
Posty: 1699
Skd: Lublin
Wysany: 2008-10-02, 09:59   

Ostrzegałem, że klimaty sienkiewiczowskie :D
Literówki niech poprawi Marki ;p
Nie chce mi się poprawiać...cud, że napisałem tak wiele :)
_________________
A-well-a everybody's heard about the bird
Bird, bird, bird, b-bird's the word
 
 
 
Taka jedna 
stwór!



Imi: Natalek
Wiek: 37
Doczya: 27 Sty 2007
Posty: 3834
Skd: uć
Wysany: 2008-10-02, 10:31   

BazyL napisa/a:
Literówki niech poprawi Marki ;p
Nie chce mi się poprawiać...cud, że napisałem tak wiele :)
Bazyl ty cholero! ty leniu śmierdzący! do roboty :P
a opowiadanko całkiem, całkiem ;) acz popraw błędy bo nagle wychodzi, że masz przedmiot "historia wosu" :P i przez to można się w niektórych momentach zagubić...
aczkolwiek lubię takie pieprz@#$% o wszystkim i o niczym. Gdyby nie byki to dostałbyś u mnie 5- a tak to lufa :evil:
_________________

 
 
 
Fanfir 
Powstanie Warszawskie '44



Doczy: 18 Cze 2006
Posty: 681
Skd: okolice Trójmiasta
Wysany: 2008-10-02, 10:32   

Ej no, to świadczy o tym, że masz w rzyci osoby, które chciałyby przeczytać Twoje opowiadanie i nie musieć co chwila zgrzytać zębami, widząc beznadziejne błędy ortograficzne.
Chwali Ci się, że chciałeś coś napisać od siebie, ale wykaż trochę szacunku dla czytających, którzy chcieliby poświęcić trochę czasu na przeczytanie tego, co napisałeś.
Ostatnio zmieniony przez Marki 2008-10-02, 16:57, w caoci zmieniany 1 raz  
 
 
 
BazyL 



Imi: Peter
Wiek: 33
Doczy: 12 Maj 2007
Posty: 1699
Skd: Lublin
Wysany: 2008-10-02, 13:12   

^_^
Poprawię, tylko zjem coś ^_^
EDIT:
6000 minut minęło :(
Będę musiał wybłagać kogoś, żeby mi dał dostęp do tego posta ;p

[ Dodano: 2008-10-02, 14:14 ]
Taka jedna napisa/a:
przedmiot "historia wosu"

To jest błąd interpunkcyjny z mojej strony. Już wyłapałem stado byków :oops:
_________________
A-well-a everybody's heard about the bird
Bird, bird, bird, b-bird's the word
Ostatnio zmieniony przez BazyL 2008-10-02, 13:13, w caoci zmieniany 1 raz  
 
 
 
PaniF 



Wiek: 29
Doczya: 12 Wrz 2008
Posty: 49
Skd: Kalisz
Wysany: 2008-10-02, 15:45   

Cóż, mnie się podoba. Całkiem przyjemnie się czyta.
Ogólnie widzę kilka błędów, ale to poprawisz jak będziesz miał dostęp :P
_________________
...nim noc napełni się krzykiem, nim krzyk zagłuszy muzykę...
 
 
 
BazyL 



Imi: Peter
Wiek: 33
Doczy: 12 Maj 2007
Posty: 1699
Skd: Lublin
Wysany: 2008-10-02, 19:00   

Cytat:
Ostatnio zmieniony przez Marki Dzisiaj 18:01, w całości zmieniany 1 raz


Marki królujesz _o_
Wielkie dzięki ^_^
W sumie za 4 błędy, 2 ort i 2 int to mi się 4 należy ^_^
_________________
A-well-a everybody's heard about the bird
Bird, bird, bird, b-bird's the word
 
 
 
Nena 



Doczya: 19 Lis 2006
Posty: 1743
Wysany: 2008-10-02, 19:42   

Mi się najbardziej podoba porównanie matki do zlewozmywaka ^_^
A jak ktoś powiedział, chwilami nudzi.
 
 
 
Taka jedna 
stwór!



Imi: Natalek
Wiek: 37
Doczya: 27 Sty 2007
Posty: 3834
Skd: uć
Wysany: 2008-10-02, 19:46   

BazyL napisa/a:
W sumie za 4 błędy, 2 ort i 2 int to mi się 4 należy ^_^
bynajmniej ;] u mnie ort był ocena w duł :P czyli słabe 3 ;P
_________________

 
 
 
BazyL 



Imi: Peter
Wiek: 33
Doczy: 12 Maj 2007
Posty: 1699
Skd: Lublin
Wysany: 2008-10-02, 20:47   

Taka jedna napisa/a:
duł

dÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓł !!
Jedynka! siadaj! :lol:


Trochę dziwnie miałaś, bo u mnie dwa to ocena w dół ;p interpunkcyjne 4 to ocena w dół ;p
_________________
A-well-a everybody's heard about the bird
Bird, bird, bird, b-bird's the word
 
 
 
Taka jedna 
stwór!



Imi: Natalek
Wiek: 37
Doczya: 27 Sty 2007
Posty: 3834
Skd: uć
Wysany: 2008-10-02, 21:13   

pff ja mam papiery :lol: mi nie obniżali wcale :P
_________________

 
 
 
BazyL 



Imi: Peter
Wiek: 33
Doczy: 12 Maj 2007
Posty: 1699
Skd: Lublin
Wysany: 2008-10-06, 23:13   

II
Kolejny dzień. Nic nowego. Mam na 8 do szkoły jak zwykle niewykąpany, cuchnący potem z zeszłego średniowiecza zmieniający tylko spodnie i wielkość worów pod oczami szoruję na 8:50 do szkoły i się nadal spóźniam. Wchodzę i rzucam sposobne dzień dobry do ochroniarza i pań szatniarek z delikatnym uśmiechem i to z resztą odwzajemnionym. Tak to jest wyrobić sobie dobre układy. w uszach słuchawki w tym jedna działająca, zmierzam schodami, strasznie wąskimi i śliskimi na piętro pierwsze, pod plan by z łaski swojej zobaczyć w końcu coś na te oczy, choć widok mnie nie cieszy...specjalizacja...5 godzin...wodzę dalej wzrokiem w poszukiwaniu ukojenia...WOS. Dobra WOS jest ok. bynajmniej teraz, następnie Wychowanie Fizyczne...Marcin ma przynieść rękawice bokserskie, a ja mam Gryzlakowi spuścić łomot. Nie wiem czy dam radę...w sumie on jest niższy...ale szerszy...wolniejszy...brzydszy....głupszy i jest w porządku a czasami to poprostu kawał sukinkota...z resztą jak większa część chłopięcej-bo jak inaczej nazwać tą hołotę? Mężczyźni? pfff....

Jedyni w porządku to Marcin, Michał, dziewoje, Mati czasami tylko no i chyyybaa.....tyle z tych pozytywów. No ok na upartego może się załapać Maciek.

Lekcje lecą, słowa zmieniają znaczenie z minuty na minute, tracą jakikolwiek sens...czas oddać się w ręce Bogini...i znowu ląduje w ramionach poduszek na kilka godzin.
Nawet nie zdążyłem się usadowić na wielkim wyrku....telefon...no jak to kto...zlewozmywak? nie! kto!? DAMIAN. Sympatyczny blondyn, strasznie chudy, pogodny choć czasami też ma kuku na muniu. Ma długie włosy niczym złote trochę wyblakłe nitki od nadmiaru szamponu, alkoholu zmieszanego z antybiotykami oraz papierosami. No to wstawaj chłopie. Nic nie mówię idę pełen witalności by spotkać się z jedyną osobą, która może być pewna, że twarzy jej w kupe gnoju nie wsadzę. No dobra Emilka z Wawy, Misiek mój którego szukać trzeba hen daleko w górach, Justynka, pięknousta dziewica wprost z moich snów...i nikłe grono znajomych takich o. Dobra...aby nie było, że rodziny nie mam. Reszta może liczyć na wzorcowe nastawienie "szukaj i zniszcz". Kocham niszczyć, kocham być "tą wredną suką"...uwielbiam wywalać wszystko do góry nogami. Myślicie co piłem. Kawę. Ok no dobra...soczek z prądem.
Mówią, że kłamstwo ma krótkie nogi...mają rację w sumie, tylko gdyby nie fakt tego, że jestem pedantyczny we wszystkim co robię...to by się zgadzało. Ok jestem pieprznięty na muniu i sypię herezjami prosto w oczy...co w moim mniemaniu uwierzenie w taki stek kłamstw jest policzkiem dla przyjmującego to do informacji.
Kłamstwo nie popłaca, jak widać nieumiejętności korzystania z PS:CS3 także. Ważne, że mam pracę, którą i tak nie długo zmienię.
Wracam....matka w korytarzu z arsenałem za plecami robi to co umie najlepiej: AWANTURĘ.
Gdzie byłeś! co ty sobie gówniarzu wyobrażasz! O której wracasz! i dalsze tym podobne pirdoły...więc rzucam prostackie "Zamiast strzępić ryj byś mi coś na kolacje zrobiła" co kończy się Sajgonem.
Siadam do tego kurew***ego kompa i patrzę się nie wiadomo w co nie wiadomo jak...dobra wyro, radio i spać.
Ona siada obok mnie, czuje jej dotyk, jak gładzi mnie po włosach. Dziewczyna o jasnej cerze, kasztanowych włosach, z pięknymi szczerymi oczami wpatruje się we mnie. Odwzajemniam jej spojrzenie uśmiechem ... chcę się przytulić *Moda na sukces* i zlewozmywarka "WSTAWAJ DO SZKOŁY!* czyli nici z cudownego snu. z środy zrobił się piątek...nie pamiętam co się działo w czwartek...gdzie ja byłem? na tamtym świecie? Cud się stał...jest 7:30 więc idę dalej spać przewracając się na drugi bok i puszczam bombę biologiczną....zasypiam...chciałbym z kimś u boku...Misiek? Justynka? Oboje na raz...choć coraz to bardziej chcę mojego Miśka....wtulić się w niego, objąć i jak to Maryla Rodowicz śpiewa "Hej chłopcze[...]Mogę zrobić z tobą wszystko[...]wytarmosić[...]"taaak, ogrzać się, później otworzyć oczy i wpatrywać się w niego do ostatniego oddechu...
Zasypiam, godziny mijają a ja tulę kołdrę w nadziei, że to Miś....





Nie bijcie.
_________________
A-well-a everybody's heard about the bird
Bird, bird, bird, b-bird's the word
 
 
 
Eos 
boska jak diabli



Imi: Justyna
Wiek: 34
Doczya: 14 Lis 2006
Posty: 3112
Skd: Łódź
Wysany: 2008-10-07, 16:41   

BazyL napisa/a:
Literówki niech poprawi Marki

rotfl

Bazylku, Słonko Ty moje, trochę jak kartka z pamiętnika.
_________________
Oceniaj mnie, niech jad strumieniami leje się!
 
 
 
BazyL 



Imi: Peter
Wiek: 33
Doczy: 12 Maj 2007
Posty: 1699
Skd: Lublin
Wysany: 2008-10-07, 16:48   

No a to nie poprawnie czy co? :(

[ Dodano: 2008-10-09, 00:17 ]
Duch:
Słychać stłumioną muzykę, dochodzącą zza drewnianych drzwi mocno zbitych gwoździami. Nie ma ani klamki ani zamka. Podchodząc coraz bliżej muzyka nasila się, jest głośniejsza, bardziej agresywna. Dochodząc do drzwi czuć jak subwoofer wprawia cały pokój w szybkie drgania. Muzyka dość szybka, jestem w stanie usłyszeć tylko jump, bounce i wiele powtarzających się szybko słów, jakby bogo, pogo, logo, fogo...trudno mi zidentyfikować pierwszą spółgłoskę, mimo potęgi głośników i dobrze ustawionego winampa bądź media playera.
Staram się zajrzeć przez otwór, który powinien poprawnie być wypełniony zamkiem i klamką. Za mną jest ciemno, tam delikatne światło, padające prosto w moje oczy. Widzę tylko sylwetkę...okropny widok; widać pod światło kości i długie włosy, chudy, marszczący agresywnie brwi chłopak, lekko zgarbiony siedzi przy komputerze, bardzo spokojnie, tak jakby nie zauważał huku jaki go otacza. przed sobą kilka zeszytów, telefon, ogromny bałagan; pepsi, szklanka w której są skórki banana, na nim danio, tutaj obskubany winogron, talerze, butelki, podłoga to jedno wielkie pobojowisko, mniej więcej takie same jak po przejściu armii czerwonej albo Hunów.

Postać:
bounce!Pogo pogo pogo pogo pogo!
O tak....jest cudownie! dla niepoznaki wystawiłem kilka zeszytów, zrobiłem bałagan i siedzie, szukając myśli w dość głośnej muzyce postanawiam zrzucić z tonu....ooo! idealnie! Paramore - Mistery Business. Ahhh...odkręcam jeszcze głośniki i czekam na "just fell so good". Jest! Euforia ogarnia mnie i podnoszę swój zacny tyłek...i zaczyna się...zapuszczam chyba korzenie, bo moje nogi odmawiają wyrwania się z dywanu, zadek boli jak by ktoś co najmniej wpuścił tam kreta i miliony mrówek. ahhh wyrwałem. zaciągam się do kuchni i myślę o piątku, pracy...znowu czwartek przeleci mi pod znakiem zapytania, albo znakiem upojenia alkoholowego. Wchodzę, wodzę wzrokiem za czymś jadalnym. Zatrzymuje się na chlebaku. Rzucam się na niego jak dziecko z Etiopii na cokolwiek do jedzenia, biorę nóż kroję, smaruję grubo masłem...i stop. Patrzę na lodówkę, jak bym miał ją zaraz zaszlachtować, podchodzę otwieram i co....szynka. Plasterek na bułkę i kilogram masła, do tego pomidor, sól i mieszanka pieprzy. Zamykam....kilką kęsów i nie ma.
Wracam niezadowolony z wielkości produkowanych kajzerek do kompa. spoglądam na cudowny zegarek i co widzę: 00:01

nie no. Przesada. *Switch off this shit*. Zaczynam ziewać, kieruję się w stronę łazienki zahaczam barkiem o futrynę, zapalam światło będąc po części w środku cudownego miejsca...spoglądam w lustro, chwytam szczoteczkę, pastę odkręcam ciepłą wodę i zaczynamy cotygodniowe mycie. 3 minuty i po bólu. uff zrzucam z siebie wszystko co mnie zdobiło i w piernaty. Znowu zamykam oczy, wtulam się kołdrę myśląc o kimś bliskim, pisk w uszach, omamy...wyciągam rękę przed siebie i padłem.

Sen:
>Już, spokojnie....podaj mi rękę, nie bój się. Wszystko będzie dobrze, zaufaj mi. Zamknij oczy i mocno mnie chwyć, idziemy<

znowu ona. ciągnie mnie, nic nie widzę...jej prześwitująca suknia, bujne włosy, gładkie ręce sprawiają, że nie jestem w stanie patrzeć gdzie zmierzam. Idziemy dobry kawałek, mijając kolejne metry ozdobnej posadzki....nagle czuję jak ktoś się do mnie przytula...zamykam oczy...czuję upadek...ale nie na twardą i zimną podłogę, na ciepłe, miękkie łoże...chwilę po tym czuję gładzenie po torsie, potem ktoś przytula się. Ma delikatne włosy, którymi mnie łaskocze, okrywa nas trochę drapiącym kocem albo narzutą, ja próbuję otworzyć ślepia...ale coś mnie powstrzymuje. Odwzajemniam się tej osobie i też się w nią wtulam, obejmuję i zaczynam gładzić po plecach. Czuję żebra i kręgi, chude ciało przymila się do mnie. Czuję jak mnie całuje, jest cudownie, wdaję się w miłosne igraszki nie wiedząc kto to. Ma delikatne, wilgotne usta którymi niedługo wprowadzi mnie s stan ekstazy. Robi to namiętnie i cudownie. Po prostu Bogini, albo Bóg. Zaczyna się zabawa...


Realia:
Duch
*Dzwonek budzika* zegar wskazuje za 15 ósmą. Leży bezwładnie na łóżku, rozkopany, wydaje się być pełen euforii, jakby przeżywał z kimś teraz miłosne igraszki. Budzik dzwoni coraz głośniej, on z niesmakiem jęczy. Otwiera oczy patrzy na zegarek, leniwie się przeciąga, próbuje wstać....pada w poduszkę. Zasypia.
Dochodzi 12 po 8, budzik ponownie budzi się do życia. Chłopak patrzy na niego i wyskakuje jak z procy z wielkiego łóżka, wbiega go łazienki....ja nadal spoglądam na zegar....jest odzwierciedleniem wszystkiego na tym świecie....
_________________
A-well-a everybody's heard about the bird
Bird, bird, bird, b-bird's the word
 
 
 
Wywietl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie moesz pisa nowych tematw
Nie moesz odpowiada w tematach
Nie moesz zmienia swoich postw
Nie moesz usuwa swoich postw
Nie moesz gosowa w ankietach
Nie moesz zacza plikw na tym forum
Moesz ciga zaczniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group