PMS
Ania
Imi: Ania
Doczya: 19 Gru 2008 Posty: 1 Skd: nibyladnia
|
Wysany: 2009-01-03, 18:49 realistyczny sen
|
|
|
Nie wiem jak szybko można przestać kochać. Pobiłeś ten rekord z pewnością. A więc kochałeś mnie. Chwile. Ułamek. Małą część mojego życia. Wiesz, byłeś całym moim życiem. Dokładnie cztery miesiące temu umarłam. Choć wciąż tu jestem. Moja miłość do Ciebie kona w pokoju ping-pongowym. Tak, dokładnie tam gdzie ja pozostawiłeś. Zwiększyła się zaś tęsknota która teraz wypełnia mnie całą i wysysa z mojego serca resztki uczuć jakie mi pozostały. Pije mnie po koniuszki palców aż robią się sine. Coraz to bardziej sine. Nie umiem opanować monologu myśli. Nie mogę opanować siebie. Tak bardzo Cię kocham. Każdą częścią mego zwiotczałego, zmęczonego młodego ciała.
Palę. Czwarty papieros pojawił się w moim nędznym życiu, suchych ustach, które dawno nie czuły ciepła i miłości. Zszarzały. Z braku jakichkolwiek uniesień, które sprawiały zbyt szybki przepływ krwi w delikatnych wargach. Jakże dawno nie przybrały koloru krwistej czerwieni, która rozlewała się po miękkiej lekko nasączonej skórze. Tak, to Ty kochałeś tą czerwień. Zatapiałeś się w niej do cna. Rozkoszowałeś się każdym muśnięciem. Mimo to zostawiłeś mnie. Z moimi myślami. Nawet nie wiesz. Tak bardzo chciałam nadal poznawać świat Twoimi oczami. Błękitnymi oczami. Słuchać opowieści jakie snułeś bezgłośnie. Wiesz. Kiedy czułam, że jesteś obok, chciałam Cię dotknąć. Zawsze. Jak gdyby magnes przyciągał moje ciało do Twojego. Wtedy delikatnie dotykałam plecy. Twarde, męskie, a jednocześnie chłopięce i delikatne. Należały do Ciebie. Próbowałam rozumieć Twe myśli. Chciałeś pokazywać mi je w swoim umyśle.
Dotykałam Twoich rąk. Były piękne. Różniły się od reszty ciała, bo to je kochałam najbardziej. Wielbiłam każdy dotyk jakim mnie darzyłeś. Postawiłam Cię na piedestale uczuć, zmysłów. Szalałeś za mną. Szalałam za tobą. Do czasu. Rzuciłeś o ścianę dotychczasowe życie. Nasze. Świdrowała mnie paleta słów. Nie wypowiadałeś ich. Moja zsiniała twarz. Twoje wściekłe oczy. Podszedłeś do mnie. Przyciągnąłeś do siebie. Byłeś męski jak James Bond w reklamie perfum o okropnym zapachu. Koiłeś mnie. Ja rozpływałam się w Twych ramionach. Nienamacalnie. Dotknęłam Twojego serca. Słuchałam jak rytmicznie zgrani ja i Ty. Żyjemy dla siebie. Nie nienawidziłam Cię. Zostałabym z Tobą na zawsze. Gdybyś tylko tego pragnął. Wepchnąłeś mnie w wir wątpliwości. Powiedziałam, że Cię nie znam. Powiedziałeś, że jesteś inny. Zastygłam. Zagryzłam usta. Łzy popłynęły po mych zaróżowiałych polikach. Czekałam na gest. Twój. Odszedłeś by z siłą bumerangu powrócić. Wiesz. Trzymałeś mnie w swych objęciach. Byłam szczęśliwa. Ostatni dzień mojego szczęścia. Obracałeś mnie. Krążyłam między orbitami innych światów. Całkowicie otumaniona.
Teraz siedzę tu. W prawej ręce trzymam filiżankę kawy. W lewej dopalającego się papierosa. Ty nadal pozostałeś marzeniem. Ja marzycielką. Pozwoliłeś mi na sen. Chwilę uniesienia. Nie byłeś. Nie jesteś. Godzien mojej miłości. Jednak nadal ją posiadasz. Byłeś. Jesteś. Miłością mojego życia. Więc kochaj mnie. Tak jak na to zasłużyłam. |
Ostatnio zmieniony przez PMS 2009-01-03, 18:53, w caoci zmieniany 3 razy |
|