Forum Dyskusyjne Strona Gwna Forum Dyskusyjne
dla wszystkich!

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UytkownicyUytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum

Poprzedni temat «» Nastpny temat
Krucjata Perwersji
Autor Wiadomo
Rajca



Doczy: 30 Cze 2006
Posty: 123
Wysany: 2006-06-30, 09:59   Krucjata Perwersji

Prolog

Lato w Bawarii* dawało się zawsze we znaki, raz przynosząc upały, a później ulewne deszcze. W roku pańskim 1360 nikt zmian się nie spodziewał, więc oczekiwano pokaźnych zbiorów. Wszystkie pobliskie wioski żyły jedynie pracą. Tutaj także ciężko byłoby doszukać się wyjątków. Rzadko ktoś odważył się uciec od obowiązków, czy też sprawić sobie drzemkę. Albo zostawał ubity na miejscu, albo trafiał do rąk Inkwizycji. A należy zauważyć, że organizacja ta ma niezwykle plugawe łapska.
W Bawarii nastały czas, gdzie brat donosił na brata, siostra na siostrę, a mąż na żonę, co dziwiło najmniej. Poczciwi Inkwizytorzy nie odpuszczali nikomu, skazując na kaźnie nawet niewinnych. Wszystko to przecie w imię Boga. Jednak i im nie można było odmówić jednego- pracowitości. Uwijali się oni przy swych ofiarach, jak pszczółki przy ulach. Tylko efekty pracy były inne. Braciszkowie niezwykle efektywnie wykonywali swoje obowiązki. W przeszło pięćdziesiąt lat, tak sterroryzowali mieszkańców Bawarii, że mało kto im naskoczył. Wiadomo, że zdarzali się tacy, którzy mieli więcej zapału, niż rozumu. Nie trudno się domyśleć, w jaki sposób kończyli. Nie pomogły nawet zrywy chłopskie i mieszczańskie manifestacje, bo mało kogo obchodziły. Inkwizycja była bezwzględna dla każdego. Nawet pobożny klecha mógł trafić na stosik, jeśli pojawił się w złym miejscu, o nieodpowiedniej porze.
Siedzibą Inkwizycji była Twierdza Ammersee*, wznosząca się na wzgórzu, nieopodal jeziora, o takiej samej nazwie. Miejsce to było oficjalnie tajne, ale nawet tępy wieśniak wiedział, gdzie trafi, jak zacznie myśleć. A legend o tym zamku było, co niemiara. Nikt nie wiedział, kiedy owa twierdza została zbudowana, a bardziej przezorni doszukiwali się w tym „Ręki Boga”. Oczywistym faktem jest, że braciszkom to nie przeszkadzało, a nawet umacniało ich w ciężkiej pracy. Krążyły nawet pogłoski, że więźniów trzymano pod dnem jeziora, co jednak było dementowane przez każdego duchownego, któremu się o tym wspomniało. Jednak sama wizja sprawiała, że Bawarczycy byli posłuszni, niczym owieczki.
Władzę nad Kościołem sprawował w tym czasie Innocenty VI*. Wiadomo jednak, że mało miał do powiedzenia w wielu sprawach. Starość doskwierała naszemu ukochanemu papieżowi, któremu w latach młodości powodziło się znacznie lepiej. Ograniczał, co się tylko dało i gdzie się dało, sprowadzając na siebie gniew poniektórych biskupów. Na jedno nie szczędził pieniędzy nigdy. Inkwizycja funkcjonowała, w dużej mierze, dzięki jego pomocy. Był on piątym papieżem, którego objęła „niewola awiniońska”*. Niektórzy powiadali, że mu to nie przeszkadzało, a inni, że narzekał, jak cholera. Prawdy za pewno nie będzie nam dane poznać, więc jej nie dociekajmy.
Był szesnasty lipca, wcześniej wspomnianego roku, a do Twierdzy Ammersee zmierzał konwój. Nie trudno było się domyśleć, co przewozili panowie w białych szatach, uzbrojeni w morgenszterny. Braciszkowie Inkwizytorzy muszą też z czegoś żyć, a ich praca dochodowa nie jest. Mimo wszystko straż konwoju była większa, niż dotychczas, co zainteresowało przechodniów. W mgnieniu oka rozeszła się plotka, że wśród braciszków jedzie ktoś, kto wie dużo i ma zamiar to wykorzystać. Można było tylko czekać na to, kogo tym razem pochłonął macki „dobra” i zabiorą na odkupienie.


Rozdział I

Przy jednym z bawarskich traktów stała dobrze prosperująca gospoda. Sam budynek musiał być bardzo stary, a wskazywała na to kamienna podmurówka. Jednak reszta budynku była wykonana z cegły- palcówki*, co oznaczało, że gospodę odbudowano w latach późniejszych. Nad wejściem chwiał się szyld na dwóch łańcuchach. Ktoś dość nieporadnie namalował na jego deskach kufel i opadający na niego młot, poniżej nagryzmolono: Wita My PoDróżnych.
Jednak tylko szyld sprawiał wrażenie kiepskiego, reszta była zadbana i prezentowała sobą wysoki poziom, jeśli nie luksus. W większości okien rozpięte były cieniutkie skóry, lecz w dwóch znajdujących się przy drzwiach wprawione były szyby. Pozwalało to siedzącym wewnątrz na obserwowanie traktu, a także dawało im ewentualny czas na ucieczkę. Jednak tym razem okna nie miały pomóc.
Ilość miejsca w środku, a także stołów i wszelkiego rodzaju siedzisk robiła wrażenie, lecz jeśli tego było dużo, to ludzi zebranych było o wiele więcej. Na przeciwko drzwi znajdował się bar ciągnący się przez całą ogromną salę. Półki za karczmarzem i jego pomocnikami pełne były wszelkiego rodzaju alkoholi, zapewne za ladą było ich więcej. W zaciemnionym kącie sali znajdowały się schody, prowadzące na piętro. Koło nich stały oparte, w dość frywolnych pozach, miłe panie. Ich skąpy ubiór jednoznacznie mówił, czym się zajmują, obok znajdował się stolik, a na nim świeczki. Kiedy zainteresowany godził się na usługi jednej z pań „pokojówek” brał ją pod ramię, a w drugą rękę chwytał świeczkę. W tej gospodzie pokoi nie wynajmowało się na całą noc.
Przy jednym ze stolików siedział młody mężczyzna ubrany w dobrze skrojone szaty. Długie, czarne włosy związane były srebrną nicią. Jednak to nie jego wygląd, choć był przystojny, ani nie jego ubranie, zwróciły uwagę dwóch postaci w brązowych szatach. Przyglądając mu się zauważyli tylko jedno, to jak sadza sobie przechodzącą obok dziewkę na kolana i zaczyna szeptać jej do ucha. Z głębi swoich kapturów dziwni osobnicy przyglądali mu się jeszcze baczniej. Po chwili usłyszeli jak mówi.
- Armati, Armati Lerua z Francji, kwiatuszku- dziewczyna słysząc kolejny komplement wygłoszony z tym delikatnym akcentem zatrzepotała filuternie rzęsami- och jakże przepiękna jesteś, jak kwiat na wiosnę- dziewczyna objęła go za szyję i pocałowała. Francuz kontynuował- Pragnąłbym rozchylić płatki twej róży- nie czekając na odpowiedź sięgnął pod jej spódnice i jął pieścić jej kolano, później udo. Dziewczyna jęknęła cichutko i aby stłumić dalsze odgłosy zaczęła go namiętnie całować. Po chwili wstali i skierowali się na schody. Armati odwróciwszy się do sali uśmiechnął się lubieżnie, lecz kiedy z powrotem spojrzał w oczy swej „ukochanej” wyraz jego twarzy zmienił się na powrót w pełen miłości.
Po chwili z góry dało się słyszeć jeden cichy krzyk- ich liebe dich- później nastała cisza. Ubrani na brązowo odeszli od kontuaru i skierowali się ku schodom.
W tym samym momencie drzwi się otworzyły i stanął w nich kolejny podróżnik. Był całkowicie przemoknięty i sprawiał wrażenie zdenerwowanego. Strojem nie wyróżniał się, pośród innych gości, choć prezentował się dość elegancko. Miał na sobie męską tunikę bez rękawów, rozciętą na piersi oraz po obu stronach, wzdłuż nóg. Od razu stało się jasne, że ten jegomość podróżuje konno. Cała suknica* była wykończona ozdobną lamówką*, spod której można było dostrzec brązowe, długie buciory i czarne spodnie. Strój dopełniała czarna koszula, której rękawy wystawały spod tuniki.
Należy zauważyć na wstępie, że żeńska część gospody zwróciła na niego największą uwagę. Miał krótkie, ciemne blond włosy, które podkreślały jego opaleniznę, dość niespotykaną w tych stronach. U jego boku wisiał miecz Wikingów*, który stał się kolejną sensacją, wśród gości.
- Na co się tak ku**a patrzycie?- rzucił oschle jegomość.
Jego słowa dały do myślenia gapiom, którzy odpuścili sobie jakiekolwiek komentarze. Mężczyzna ruszył chwiejnym krokiem w kierunku barmana, który już się do niego uśmiechał. Jego mina całkowicie się zmieniła, gdy dostrzegł naszyjnik nieznajomego. Mały, słoneczny krzyż, wykonany ze złota. Właściciel tawerny dobrze wiedział, że nawet za taką biżuterię można trafić na kaźnie.
- Witaj mój panie.
Głos karczmarza doskonale oddawała jego uczucia, którymi były strach i niepewność. Wiedział, czego można się spodziewać, po takich typach- burdy bądź kradzieży. Nie miał ochoty ani na jedno, ani na drugie.
- Daj mi jakieś dobre piwo- poprosił mężczyzna.
- Oczywiście Panie- odpowiedział właściciel tawerny- Proszę siądź, przy którymś ze stolików, a zaraz je otrzymasz.
Mężczyzna splunął dość ostentacyjnie i ruszył w kierunku, jednego ze stolików. Mogłoby się wydawać, że zapomniał zapłacić, ale mało go to obchodziło. Po drodze jedna z kurtyzan spojrzała na niego jednoznacznie, a w odpowiedzi usłyszała:
- Nie mam czasu na chędożenie, byle czego.
Po tym wszystkim nikt nie miał zamiaru go zaczepiać. Mężczyzna usiadł przy jednym ze stolików i zaczął sączyć piwo, które przyniosła mu odrzucona dziewka. Nagle z góry zaczęły dochodzić odgłosy, które nie przypominały uciech, hulanek czy swawoli. Goście nawet nie zwrócili na to uwagi, myśląc, że to kolejne porachunki między klientami.
Sprawa wyjaśniła się dopiero po chwili. Po schodach zaczęło schodzić dwóch mężczyzn, ubranych w brązowe szaty. Jeden z nich prowadził obezwładnionego młokosa, który nie zdążył jeszcze założyć spodni.
- Jesteśmy przedstawicielami Świętego Oficjum- krzyknął jeden z mężczyzn- Nie sprawiajcie kłopotów, a wszystko skończy się dobrze.
Dla mężczyzny, który nie tak dawno wszedł to tawerny, słowa te zabrzmiały niezwykle dobitnie. Spoglądał na Braci Inkwizytorów spode łba, starając się nie zwrócić na siebie uwagi. I tak to czasem bywa, że gdy człowiek chce za bardzo, to mu nie wychodzi.
- Ty tam… - zawołał go jeden z Inkwizytorów.
Nieznajomy nie potrzebował kolejnego impulsu. Wstał gwałtownie od stolika, który przeleciał kilka metrów, zatrzymując się na jednej z kurtyzan. Chwilę później dobył broni i byłby stanął do walki, gdyby nie zły obrót sprawy. Na jego głowie rozbił się garnek pełen miodu. Mężczyzna zdążył tylko się odwrócić i dostrzec, kto go tak niemiło potraktował. Nie było wątpliwości, że obezwładniła go ta sama pani, której względy odrzucił. Spoglądała na niego, uśmiechając się złowieszczo…
Jegomość nie wiedział, co wydarzyło się później. Migały mu przed oczyma dziwne obrazy i co jakiś czas odzyskiwał przytomność. Nie był sam. Obok niego leżał młokos, którego widział w tawernie. Obydwoje mogli jedynie pomarzyć, o jakiekolwiek próbie ucieczki…

*****

- Tfu, ku**a- blondyn splunął mnichowi prosto w twarz, kiedy ten chciał dać mu coś do jedzenia- Łaskę robisz frater?- spytał.
Mnich zdegustowany, nic nie mówiąc, odszedł. Porcję Niemca zaczął konsumować drugi z więźniów.
- A ty co, chędożycielu, czy ja do cholery powiedziałem, że nie będę jeść- odpowiedzią na to było chrząknięcie, a potem odgłos towarzyszący przełykaniu.
- Reszta jest dobra, nazywam się Arm...- Francuz nie dokończył. Z przyczyn naturalnych kucnął i zaczął wymiotować. Cios pięścią w brzuch zwykł powodować, taką reakcję.
- A ja nie lubię jak taki fircyk zabiera się za moją paszę- Na te słowa, Armati, skojarz sobie potężnego Niemca, z bykiem- Wstawaj, bo zarzygasz całą klatkę- dokończył i zaczął jeść to, co pozostało z jego posiłku. Armati, poczuwszy się lepiej, wreszcie uzmysłowił sobie gdzie jest. Metalowe pręty wozu inkwizycyjnego, aż za dobrze go otrzeźwiły.
Była noc i dla tego zapewne wcześniej nie zauważył, swojego położenia. Teraz wiedział, aż za dobrze. Wóz inkwizycyjny, czyli specjalnie przystosowana do transportowania więźniów klatka, na podstawie wozu konnego. Nie było nadziei na ucieczkę, aby podnieść dach potrzeba było przynajmniej dziesięciu mężczyzn, a ich było dwóch. Po chwili, jaką zajęło mu przyzwyczajenie oczu do mroku, Francuz zauważył, że zbliżają się do ogromnego zamku, widocznego na tle gwiazd. Za zamkiem w migotliwej toni jeziora, drgały te same gwiazdy, które oświetlały zamek. Zauważył, że jego towarzysz zjadł wszystko i wygodnie się ułożywszy, spał.
Jego spokój uświadomił młodzieńcowi, że nadziei już nie ma. Pochyliwszy się nad swoim towarzyszem drogi, klepnął go. Ten obudził się, głośno przy tym klnąc.
- Czego znowu- spytał, chłód jego głosu poraził na chwilę młodzika, lecz już po chwili opanował się i mógł odpowiedzieć.
- Ty wiesz, musisz mi powiedzieć, gdzie nas zabierają- głos mu zadrżał.
- To nie wiesz- zdziwił się blondyn- Powinieneś był słyszeć opowieści, przecież to Twierdza Ammersee- na samo wspomnienie inkwizytorium, po jego twarzy przebiegł skurcz bólu.
- Zginiemy- Armati wypowiedziawszy te słowa padł nieprzytomny.
- I tak to ku**a już jest- zaklął Niemiec. Nawet nie próbował cucić chłopaka.
Kilka minut później, z cichym łoskotem ich wóz wtoczył się na dziedziniec zamkowy. Rżenie koni i stukot podków, powiedział więźniowi, że są już w zamku.
Bezceremonialnie i bez słowa, po tym jak już uporano się z dachem, wyprowadzono więźniów w kierunku jednej z baszt. Armatiego ocucono, aby szedł sam. Schodzili po kamiennych schodach w dół, coraz niżej, aż Armati stracił rachubę czasu. Mogli iść kilka minut, ale równie dobrze, kilka dni. Wreszcie zeszli, lecz to, co zobaczyli nie było obrazem zakratowanych cel. Zobaczyli wejście do tunelu wypełnionego wodą tak wysoko, że tylko kilka centymetrów dzieliło taflę wody, od sklepienia przejścia. Zostali tam wepchnięci. Nakazano im iść. Tak oto ledwo łapiąc oddech, z głowami zadartymi ku górze, Armati i Niemiec znaleźli się w podwodnych lochach inkwizytorium.

*****

Nie wiedzieli, jak długo znajdują się w tym „więzieniu”, lecz jedno było pewne- czas mijał niemiłosiernie, przynosząc zwątpienie. Niemiec zdawał się być spokojny, ale i jemu puściły w końcu nerwy. Zaczął okładać pięściami ścianę, klnąc przy tym okropnie. Armati przeżywał podobnie ich wspólną niewolę. Wzrok miał skierowany przed siebie, a jego słowa zdawały się odległe.
- Zginiemy… Zginiemy… Zginiemy… Zginiemy- powtarzał w kółko.
- Przestań w końcu pieprzyć- warknął Niemiec- Uwierz mi, że już niedługo będziesz pragnął śmierci.
Armati spojrzał na niego z przerażeniem i znowu utkwił wzrok w ciemnościach. Nie ulegało wątpliwości, że obydwoje byli bliscy obłędy. Bardzo możliwe, że wpływało tak na nich otoczenie, które do najprzyjemniejszych nie należało. Woda sięgała im po klatkę piersiową, więc nie było mowy o tym, aby się położyć, czy też usiąść.
Po chwili usłyszeli kroki, które bez wątpienia były skierowane w ich kierunku. Nagle otworzyły się metalowe wrota, które wcześniej uniemożliwiały im ucieczkę. Pojawiło się w nich trzech mężczyzn, ubranych w brązowe szaty.
- Ku***- zaklął Niemiec- Już się za nami stęsknili.
Jeden z Inkwizytorów spojrzał na niego złowieszczo, lecz powstrzymał się przed pochopnymi decyzjami.
- Jesteście razem- zapytał- To prawda?
- Nie- odpowiedział Niemiec.
- Tak- rzucił przestraszony Armati.
Zapytani przyglądali się sobie przez chwilę, a później wbić swój wzrok w ziemię. Jeden z inkwizytorów zareagował śmiechem, ale reszta go uspokoiła.
- Nie mam czasu, na takie żarty- stwierdził Inkwizytor- Obydwaj idziecie ze mną. Ruszać się!!!!
Więźniowie po raz kolejny spojrzeli na siebie. Chwilę później ruszyli posłusznie z całą grupą. Zostali zakucie w kajdany, co miało im uniemożliwić ucieczkę. Niemiec i w tej sytuacji byłby gotów do walki, gdyby nie fakt, że nie miał pojęcia, jak opuścić to miejsce.
Cała „karawana” w szybkim tempie przemierzał schody, które raz szły w górę, aby chwilę później opaść w dół. Wszystko to sprawiało, że więźniowie byli kompletnie oszołomieni. Ich wędrówko dobiegła końca, gdy dotarli do ogromnych drzwi. Jeden z Inkwizytorów otworzył je i łagodnie zaprosił wszystkich, do środka. Armati dopiero teraz zdał sobie sprawę, że naprawdę znajdują się w zamku. Pomieszczenie, do którego trafili, musiało być graciarnią. I pewnie niewielu wiedziało, że pod twierdzą znajdują się tak rozległe podziemia.
Później Inkwizytorzy wprowadzili ich do pomieszczenia, które bez wątpienia stanowiło główną salę. To tutaj musiało dochodzić do spotkań Świętego Oficjum.
- Gniazdo żmij- szepnął Niemiec.
Armati w ostatniej chwili powstrzymał się, przed wybuchnięciem śmiechem. Spojrzał tylko dwuznacznie na swojego towarzysza i posłusznie ruszył dalej.
Inkwizytorzy przeprowadzili ich najpierw przez jadalnię, aby później udać się po schodach, na górę. To tutaj skończyła się mozolna wędrówka, która zmęczyła zarówno więźniów, jak i Inkwizytorów. Cała grupa stanęła przed drewnianymi drzwiami. Jeden z braci lekko zapukał i otworzył je. Światło oślepiło zarówno Armatiego, jak i Niemca. Obydwoje zostali wprowadzeni do pomieszczenia, które było pełne książek, stolików, krzeseł i śmierdziało starym capem.
Gospodarz pokazał się dopiero po chwili, wychodząc zza jednego z regałów. Nie ulegało wątpliwości, że również był Inkwizytorem. Uśmiechnął się dość pogodnie, do swoich gości i zasiadł do biurka.
- Witam w Twierdzy Ammersee- przemówił.
Jego głos był spokojny, choć zimny. Złudny okazał się wyraz twarzy, a także wiek. Staruszek ten miał już swoje lata i na pewno, nie jednego już uśmiercił. Własnych bądź czyimś rękami.
- Najpierw formalności- kontynuował- Czy Ty jesteś Hans von Weimar?
Jego słowa zostały skierowane do Niemca. Mina więźnia mówiła wszystko- został zdemaskowany. Nie odpowiedział, ale ograniczył się do skinienia głową, co miało oznaczać potwierdzenie.
- Widzisz, tak się składa, że od razu skojarzyłem twoją mordę- stwierdził oschle Inkwizytor- A kim jesteś ty, bo nie przypominam sobie, aby cię tu zapraszał?
Francuz spojrzał na niego. Jego wzrok był pełen przerażenia, czego nie dało się ukryć. Walczył wewnątrz siebie, czy warto być odważnym, czym iść w zaparte.
- Armati Lerua- przemówił cichym głosem- Ale ja niczego nie zrobiłem, jestem niewinny.
- Aaaaa… Przypominam sobie coś- odpowiedział Inkwizytor- Amator kobiecych wdzięków, jeśli się nie mylę.
Francuz, biorąc przykład ze swojego towarzysza, spuścił tylko głowę. Jego również przejrzano, zanim zdołał wypowiedzieć, chociażby jedno słowo.
- Ehhhhh… Ale co Wy macie ze sobą wspólnego- zapytał starzec.
- My… My… Znamy się- odpowiedział Armati.
Inkwizytor skierował swój wzrok na Hansa, która zajmował się wyciskaniem wody, z przemokłej tuniki.
- Będę tego żałował- powiedział sam, do siebie- Znamy się. I co z tego? To już ku*** znać się nie można?
W odpowiedzi otrzymał spojrzenie, które po raz kolejny mówiło wszystko. Wiedział, że w takich sytuacjach należy odnosić się z szacunkiem, ale rozpierała go złość i bezradność.
- Więc jesteście razem- stwierdził Inkwizytor- Myślałem, że będę musiał użerać się z jednym, a tutaj Bóg znowu poddaje mnie próbie. Chyba się nie boicie?
Niemiec miał ochotę wygłosić ironiczny komentarz, ale w ostatnim momencie się powstrzymał. Lepiej było nie drażnić lwa, którym ten miło wyglądający staruszek był na pewno.
- Mam wam do powiedzenia coś ważnego, więc skoncentrujcie się- kontynuował Inkwizytor- Mam dla was propozycje, której raczej nie odrzucicie. Może, że już chcecie wyruszyć, na spotkanie z Panem.
Przez chwilę trwała cisza, którą przerywał jedyni dźwięk wody, kapiącej z ubrań więźniów. Obydwaj oczekiwali najgorszego. Byli pewni, że zaraz nastąpi chwila, której tak bardzo się obawiali.
- Tak panowie- napięcie rosło- Wyświadczycie mi pewną przysługę, a w zamian ja zapomnę o tym, że Bóg was wzywa- zaśmiał się szyderczo.
- Wchodzę w to.
Armati, nie zastanawiając się dłużej, odpowiedział. Jednak zanim zdążył powiedzieć coś więcej, potężna ręka Hansa spadła na tył jego głowy.
- Z psem się na łby pozamieniałeś- ofuknął go, a jego ręka nadal groźnie wisiała nad głową młodego- Od kiedy to się ku**a układamy z Inkwizycją- dla podkreślenia wagi swych słów palnął Francuzika raz jeszcze, tak dla zasady.
- Przepraszam, że wtrącę się w ta rozmowę- głos starego duszpasterza przedarł się do myśli zajętych rozmową więźniów- Ale chciałbym nadmienić, że jednak pewien szacunek byłby mile widziany- po raz kolejny miły ton jego głosu, kłócił się z wyrazem jego oczu. Hans i Armati zamilkli.
- Tak więc, skoro zechcieliście wreszcie zamknąć wasze gęby- staruszek nie silił się już na miły ton- To wysłuchacie mojej propozycji i liczę na to, że nie będę musiał szukać nowych pracowników- niewypowiedziana groźba zrobiła swoje. Hans wreszcie spytał, w czym rzecz.
- Słucham- powiedział na głos, lecz pod nosem dodał- Pier*****y klecho- Armati stojący obok usłyszał i nie wytrzymał. Przewrócił się i zaczął się śmiać. Starzec widząc to sam się zaśmiał, lecz nie w aprobacie zachowania Francuza, jego uśmiech był tajemniczy i pełen dziwnej pasji.
- Tak, wy dwaj się nadacie, o ironio losu- powiedziawszy to wyszedł niespodziewanie z sali.
- Co jest, ku**a psia jego mać- siarczyste przekleństwo, jak zwykle skalało usta Hansa- Co on..- dalszy potok przekleństw, w których Hans ujął księdza między innymi, jako dupę, rzyć i psa batożonego przez konia. Akolita ignorując go zaczął mówić.
- Wierząc, że zdania nie zmienicie, jego ekscelencja kazał wam wypocząć- stwierdził, wychodząc z komnaty.
- Nie no ja nie wytrzymam. A my, co mamy wpieprzać kurz z podłogi?- spytał Hans, teraz prawdziwie zdenerwowany.
- Och, chodźcie za mną, do komnat gościnnych- zreflektował się młody kapłan.
Prowadził ich przez cały zamek, zahaczając również o sale tortur, gdzie w niewypowiedzianych mękach ciała, ginęli ludzie. Taki był rozkaz jego ekscelencji, niech więźniowie widzą, jak traktuje się niewiernych. Krzyki bólu i rozpaczy z pewnością skłonią ich do każdej współpracy.

****

Droga do celu trwała długo, ale wreszcie dotarli do komnat. Cało i zdrowo. Obydwaj nadal zastanawiali się nad wydarzeniami, których byli świadkami. Inkwizytor opuścił ich w momencie, gdy miał przejść do sedna sprawa. Po drodze Hasn doszedł do wniosku, że gdyby nie jego cięty język, to mieliby te dyskusje za sobą. A tak musieli wyczekiwać, na kolejnych ruch starca. Niemcowi zdawało się, że skądś kojarzy tego klechę, ale nie mógł sobie niczego przypomnieć.
Kiedy w końcu zostali zostawieni, sam na sam, pierwszy odezwał się Armati, który zdecydowanie dążył do porozumienia:
- Nazywasz się Hans? Tak?
- Nie… Jezus Chrystus- rzucił ironicznie Niemiec- Nie zadawaj durnych pytań, bo znowu oberwiesz.
- Spokojnie- dąsał się Armati- Musimy pomyśleć, jak wyjść z tego bagna.
Niemiec spojrzał na niego dość dobitnie, ze wzrokiem pełnym sarkazmu. Mimo wszystko towarzysze komponowali się ze sobą, stanowiąc wspaniały kontrast.
- Ja mam dla Ciebie propozycję- powiedział Hans- Najlepiej, jak nie będziesz się odzywał i pozwolisz mi, na załatwienie tej sprawy. Chyba, że chcesz wrócić do wody?
- Nie- dodał ponuro Francuz- Ale nie będę siedział cicho, kiedy warzą się moje losy.
Jego głos był czysty i pełen odwagi, co zdziwiło Niemca. Spodziewał się dziewczęcego pisku, albo jęku rozpaczy. Jego kompan okazał się człowiekiem zdeterminowany, ale niezbyt rozgarniętym i doświadczonym, co jednak usprawiedliwiał jego wiek.
- Posłuchaj mnie przyjacielu- trud, z jakim Hans zdobył się na miły ton był tak wielki, że nawet ślepy by go dostrzegł- Jeśli chcesz jeszcze zaliczyć, jakąś piękną panię, to pozostaw mi negocjacje. Nie mam pojęcia, czego oczekuje od nas ten stary cap, ale musimy spodziewać się najgorszego.
Na tym skończyła się ich rozmowa, ponieważ Niemiec, bez słowa pożegnania, udał się do swojego pokoju. Armati zdziwił się bardzo, gdy nagle usłyszał:
- Do jutra kochasiu…

****

Po padającym bez przerwy deszczu, w końcu przyszedł okres rozpogodzenia. Ptaszki miło sobie świergotały, a zakochani oddawali się wspólnym uciechom. O tym właśnie śnił Armati. Ponura rzeczywistość, która dostrzegł po przebudzeniu, kompletnie go dobiła. Był świadomy, że od jednej rozmowy może zależeć jego życie. A dokładniej- od jednego człowieka. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że jest obserwowany. W kącie pokoju siedział jego towarzysz i przyglądał mu się, nie okazując zbędnych uczuć.
- Jest już późno- rzucił oschle Hans- Przed chwilą był u mnie jeden z braciszków. Masz chwilę, na doprowadzenie się do porządku, albo pójdziesz w samych gaciach.
Francuz potraktował poważnie słowa towarzysza i w mgnieniu oka był gotowy. W tym samym momencie, w drzwiach pokoju pojawił się jeden z Braci Inkwizytorów.
- Chodźcie za mną Panowie- rozkazał spokojnie.
Obydwaj ruszyli posłusznie, pełni rozterek. Niemiec całą noc rozmyślał, czego może od niego oczekiwać, tak wysoko ustawiony dostojnik kościelny. Wiedział także, że już niedługo się o tym dowie. I ta perspektywa go dobijała.

****

- Witam szanownych Panów- starzec znów przybrał maskę łagodności- Wierzę, iż spędziliście noc spokojnie, a pełne brzuchy pozwolą wam myśleć w sposób- tu się zawahał, szukając odpowiedniego słowa- Powiedzmy przyszłościowy i pełen optymizmu.
- Nie kadź, tylko gadaj- Hans, jak to zwykle bywa, popisał się nienaganną kulturą. Jednakże wiekowy duszpasterz zignorował go.
- Może wina- zaproponował, jednocześnie kiwając młodemu akolicie ręką. Po chwili ten pojawił się, niosąc karafkę i trzy kielichy.
- Pater, ty mi tu nie pie***l o winie- Niemiec kolejny raz dał dowód nieskalanej elokwencji.
- Hans, może jednak skosztujemy wina- wtrącił się Armati, który z uśmiechem na ustach już sięgał po kieliszek, do którego chwilę wcześniej zostało nalane wino.
- Twój młody przyjaciel ma rację, nalegam- ton głosu kapłana pozostał niezmieniony, ale jakaś dziwna siła skłoniła Hansa do sięgnięcia po kieliszek.
- Niech będzie, w końcu alkohol za darmo, oto trudno w dzisiejszych czasach- powiedział, mając nadzieję, że zamaskuje w ten sposób swoje niezdecydowanie. Jednak to nie dziwna wibracja w jego głosie, zwróciła na niego uwagę Armatiego. Bo ten teraz wpatrywał się w Niemca, z nieukrywanym zdumieniem.
- No co?- spytał wreszcie blondyn.
- Hans- wykrzyknął Francuz- Skąd u Ciebie takie wyszukane słownictwo.
- Tak zdumiewające- przytaknął zniecierpliwiony ksiądz- A teraz łaskawie Panowie zechcą mnie wysłuchać- rozsiadł się wygodnie, na swym przypominającym tron krześle- Przejdźmy do, jak to mówią, interesów- zaśmiał się.
- Pater, zanim ja się będę z Tobą układał, to byś powiedział, jak twoja godność- Hans po piątym kielichu był rozluźniony, co słychać było po jego sposobie mówienia, a także widać po pozycji, w jakiej siedział. Ksiądz nie przejął się pytaniem.
- Powiem krótko, Panowie muszą pomóc pewnej osobie, w szybkim spotkaniu z Wszechmogącym- mówił teraz rzeczowo, acz tak lubianymi przez siebie aluzjami- Rozumiecie teraz wagę swojego zadania- spytał, kierując wzrok na Hansa- Mam na myśli szczególnie Ciebie. Dotarło- nie wiedzieć czemu to ostatnie słowo wykrzyczał. Zdziwiony Niemiec nie wiedział, co powiedzieć w obliczu gniewu tego starca.
- Przypominam, zdobędziecie wolność, a Pan- teraz jego uwaga skupiła się na Armatim- Pan, może zdobyć coś więcej. Powinienem powiedzieć kogoś więcej- urwał. Napad kaszlu zniweczył skutecznie chęć dalszej wypowiedzi. Kiwając na kleryka stojącego w drzwiach, nakazał mu podejść. Ten widząc, jak czuje się jego pan, wziął go pod ramię i zaczął wyprowadzać z sali.
- Nóż ku**a- ksiądz odwrócił się na ten dźwięk i spojrzał z dezaprobatą na Hansa. Jednak ten patrzył już na Francuza. Przekleństwo wyrwało się z piersi Armatiego, który ignorując osłupienie zgromadzonych, kontynuował- Co jest, a informacje. Kto? Gdzie? Dlaczego? Jak? I inne takie tam- zagubił się najwyraźniej, w potoku słów. Ksiądz zdołał wyszeptać.
- Za murami zamku, nad jeziorem, czeka na was odpowiednia osoba- i wyszedł, a raczej został wyniesiony.
- To wszystko- Niemiec był wyraźnie zbulwersowany- Nie, no niech go pies pie****i- zostali sami.
Mieli czas, aby przyjrzeć się otoczeniu. A znajdowali się w przepięknej komnacie, gdzie jego ekscelencja miał najprawdopodobniej w zwyczaju przyjmować gości. Sala w kształcie idealnego pięciokąta, ustrojona zaś była z takim przepychem i bogactwem, że każdy, kto w niej się znajdował, musiał czuć przytłoczenie. Był to efekt zamierzony. W ten sposób jego ekscelencja zdobywał przewagę nad gośćmi. On, jako Pan i właściciel tego piękna, przybysz niczym nic nie wart robak, niegodzien zasiadać w towarzystwie Inkwizytora. Co ciekawe cztery, z pięciu ścian, wykonane były z luster, prawdopodobnie tak przemyślnie skonstruowanych, że za ich gładką powierzchnią mogły czaić się, ciekawe każdego ich ruchu, oczy. Bogato zdobione dywany, przedstawiające sceny z krucjat, przykrywały i chroniły przed chłodem kamiennej podłogi. Krzesła, w których siedzieli przypominały bardziej skromne siedzisko króla, lecz ten, na którym widzieli starca, był prawdziwym tronem, którego nie powstydziłby żaden władca. Na ławie, stojącej pośrodku stołu, postawiono piękny krzyż. Lecz to nie on zaciekawił Hansa, lecz stojąca obok karafka. Będąc sam, nie licząc na Armatiego, porzucił jakiekolwiek pozory i sięgnął po karafkę, aby po chwili ją opróżnić. I choć z cała pewnością szumiało mu już w głowie, to był na tyle przytomny, aby zwędzić korek od karafki- przepięknie szlifowany kryształ górski.
Po chwili w komnacie pojawił się ten sam akolita, który dzień wcześniej prowadził ich do pokoi gościnnych. Teraz zapewne miał wyprawić ich w drogę. Krótkim skinieniem, w kierunku drzwi, dał im do zrozumienia, że mają wyjść, a gdy to zrobili zamknął drzwi na klucz. Milczał cały czas, tak jak nakazał mu to jego ekscelencja. Hans nie pamiętał drogi przez zamek.. Armati zaś był zbyt zajęty rozmyślaniem, nad słowami księdza, jakoby jego misja dotyczyła nie tylko zabicia pewnej osoby. Tak więc wielkie było ich zdziwienie, gdy okazało się, że stoją na dziedzińcu. Wielkie spiżowe wrota otwierały się bezgłośnie. W podcieniach otaczających podwórzec krzątali się ojcowie inkwizytorzy. Przed nimi, na usłanej sianem i słomą ziemi, stały dwa konie. Jeden duży kary ogier, prawdopodobnie dla Hansa i drugi, kasztanek, dla Armatiego. Przy siodłach znajdowały się małe juki z zapakowanym jedzeniem, a także po dwa bukłaki na wodę. Młody kleryk bezgłośnie nakazał im siadać i najprawdopodobniej spieprzać won. Tylko tego można było domyślić się, po jego kwaśnej minie. Na koniec jednak, gdy obaj więźniowie znajdowali się już za bramą, ale w zasięgu głosu krzyknął to, co polecił przekazać im jego ekscelencja.
- Z Bogiem, misjonarze- wierzeje zatrzasnęły się z głuchym łoskotem.
Bohaterowie byli wolni. Pozornie. Skierowali się w kierunku jeziora.

Bawaria- najdalej wysunięty na południe kraj związkowy Niemiec, o największej powierzchni (niem. Bayern).
Twierdza Ammersee- nazwa własna, wymyślona przez autora tekstu. Wiadomo jednak, że na terenie Bawarii znajduje się jezioro Ammersee. To od niego wywodzi się owa nazwa.
Innocenty VI- Stefan Aubert (1282-1362). Następca Klemensa VI, który sprawował funkcję papieża w latach 1352 – 1362.
Niewola awiniońska- okres panowania papieży w Awinionie, gdzie korzystali oni ze wsparcia krolów Francji. Pierwszym papieżem, który zamieszkał w tym mieście był Klemens VI, a ostatnim Grzegorz XI
Palcówka- Gotycka cegła. 29–30 cm x 8–9 cm x 14 cm; wagi 4 kg.
Każda ręcznie wyrabiana i zaopatrzona w indywidualne cechy twórcy: odciśnięte linie papilarne- stąd nazwa.
Suknica- długa tunika męska bez rekawów, rozcięta na piersi, oraz po obu stronach wzdłuż nóg, używana do jazdy konnej. Całość wykończona jest dekoracyjną lamówką.
Lamówka- dekoracyjne wykończenie, często używane przez krawców, w średniowieczu.
Miecz Wikingów- jak sama nazwa wskazuje, broń używana przez
Wikingów; ostrze jednoręczne, często zdobione ornamentami.
Słoneczny krzyż- forma krzyża znana od wieków wyznawcom religii przedchrześcijańskich, w której równoramienny krzyż umieszczony jest w okręgu. Koło z dwiema przeciętymi osiami to jeden z najstarszych symboli solarnych Indoeuropejczyków - powszechnie występujący u Celtów, ale którego motyw pojawiał się także u Słowian wschodnich.
Święte Oficjum- inna nazwa Inkwizycji.
frater- kiedyś mnich, zakonnik, ewentualnie klasztornik.
Ostatnio zmieniony przez Rajca 2006-06-30, 11:07, w caoci zmieniany 2 razy  
 
 
 
Fanfir 
Powstanie Warszawskie '44



Doczy: 18 Cze 2006
Posty: 681
Skd: okolice Trójmiasta
Wysany: 2006-07-02, 15:47   

Ingelos napisa/a:
Miecz Wikingów- jak sama nazwa wskazuje, broń używana przez
Wikingów; ostrze jednoręczne, często zdobione ornamentami.


Nie mogę niestety ocenić (jeszcze) opowiadania gdyż go nie przeczytałem, ale od razu rzuciło mi się w oczy ten błąd. Miecz wikiński nie był zdobiony ornamentami(bo te wystęupują w budownictwie), ale grawerunkami i to niezbyt często. Było to raczej rzadkością.
 
 
 
Reinmar 
:S:i:r::P:s:y:c:h:o:



Imi: Adam
Wiek: 34
Doczy: 30 Cze 2006
Posty: 68
Skd: California
Wysany: 2006-07-03, 12:27   

Na początku kilka słów wyjaśnienia... Jestem jednym z autorów tego tekstu. Pisałem go razem z Ingelosem, który obecnie wyjechał. Dlatego jestem skłonny do wszelkich wyjaśnień, w sprawie prologu i rozdziału pierwszego.

Cytat:
Nie mogę niestety ocenić (jeszcze) opowiadania gdyż go nie przeczytałem, ale od razu rzuciło mi się w oczy ten błąd. Miecz wikiński nie był zdobiony ornamentami(bo te wystęupują w budownictwie), ale grawerunkami i to niezbyt często. Było to raczej rzadkością.

Nie sądziłem, że będę musiał wyjaśniać, czym jest ornament:

Ornament - w architekturze i sztuce plastycznej - pojedyncza ozdoba lub motyw zdobniczy z powtarzających się elementów. Mogą to być elementy geometryczne, roślinne, zwierzęce lub postaciowe.

I zapewniam Cię drogi Fanfir'e, że ornamentów używano również do zdobienia broni białej. Wszystko zależało od rzemieślnika, który zajmował się tworzeniem miecza.
 
 
 
ankaanka 



Wiek: 32
Doczya: 28 Maj 2006
Posty: 2660
Skd: Bogumiłowice
Wysany: 2006-07-03, 15:20   

Fanfirowi własnie o to chodzi, że to o czym mówisz to nie ornament tylko grawerunek
_________________
"-Jeśli nie możesz się nauczyć jeździć na słoniu, naucz się przynajmniej jeździć konno.
-Co to jest słoń?
-Rodzaj borsuka - wyjaśniła Babcia."
/Terry Pratchett - Równoumagicznienie/
 
 
 
Fanfir 
Powstanie Warszawskie '44



Doczy: 18 Cze 2006
Posty: 681
Skd: okolice Trójmiasta
Wysany: 2006-07-03, 15:55   

Ech tam... Reinmar ma racje. Miecze były zdobione ornamentami... z tymże były to ozdoby wykonywane metodą grawerunkową. Aa... no i w dalszym ciągu śmiem twierdzić, że ornamenty wcale nie był tak szeroko rozpowszechnione.

Tak się tylko zastanawiam... Skąd ten miecz znalazł się w 1360 roku? No bo nikt o zdrowych zmysłach nie używałby go w walce, nosić pewnie też by nie nosił ;)
Ostatnio zmieniony przez Fanfir 2006-07-03, 15:57, w caoci zmieniany 1 raz  
 
 
 
Reinmar 
:S:i:r::P:s:y:c:h:o:



Imi: Adam
Wiek: 34
Doczy: 30 Cze 2006
Posty: 68
Skd: California
Wysany: 2006-07-03, 18:58   

Cytat:
Fanfirowi własnie o to chodzi, że to o czym mówisz to nie ornament tylko grawerunek

Jak zdążył wspomnieć Fanfir :) :

Cytat:
Ech tam... Reinmar ma racje. Miecze były zdobione ornamentami... z tymże były to ozdoby wykonywane metodą grawerunkową. Aa... no i w dalszym ciągu śmiem twierdzić, że ornamenty wcale nie był tak szeroko rozpowszechnione.

Doszliśmy chyba do porozumienia... :beer:

Wszystko zależało od tego, w czyje ręce trafił przedmiot. Niektórzy rzemieślinicy nawet współzawodniczyli ze sobą, o status najlepszego, zdobiąc broń białą. Zaś same miecze karolińskie rozpowszechniły się najbardziej wśród Słowian, gdzie się zadomowiły na dość długo... Nic nie stało również na przeszkodzie, aby szlachic mógł zlecić rzemieślnikowi wykonanie "broni specjalnej".

Cytat:
Tak się tylko zastanawiam... Skąd ten miecz znalazł się w 1360 roku? No bo nikt o zdrowych zmysłach nie używałby go w walce, nosić pewnie też by nie nosił

Powiem wprost: "Gdybym Ci to zdradził, to musiałbym Cię zabić" :wink: . A tak bardziej serio, to wolałbym tego nie wyjaśniać teraz, ponieważ mógłbym wyjawić fakty, które mogą nastąpić w kolejnych rozdziałach. A uwierz mi na słowo, że celowo wybrałem akurat tą broń. Jeśli przeczytasz rozdział pierwszy, to za pewne dojdziesz do wniosku, że posiadacz tej broni do ludzi, o zdrowych zmysłach, nie należy
Ostatnio zmieniony przez Reinmar 2006-07-03, 19:01, w caoci zmieniany 1 raz  
 
 
 
Eos 
boska jak diabli



Imi: Justyna
Wiek: 34
Doczya: 14 Lis 2006
Posty: 3112
Skd: Łódź
Wysany: 2007-04-04, 15:08   

No, w końcu odkopałam.
Ciężko ocenić, bo czekam na dalszy ciąg chłopcy.

Cytat:
Ograniczał, co się tylko dało i gdzie się dało, sprowadzając na siebie gniew poniektórych biskupów. Na jedno nie szczędził pieniędzy nigdy

Tu mi zabrakło elementu nadającego płynności. Jakieś "ale", lub coś w tym stylu :D Albo chociaż nowa linia.

Btw, Adamie, Maurycy - dobra robota.
_________________
Oceniaj mnie, niech jad strumieniami leje się!
 
 
 
xacreus2


Doczy: 06 Sty 2024
Posty: 13064
Skd: 323

Wysany: 2024-01-17, 11:31   

http://audiobookkeeper.ru/book/11919
http://cottagenet.ru/plan/1011
http://eyesvision.ru
http://eyesvisions.com/be...yesight-1929-09
http://factoringfee.ru/t/1110876
http://filmzones.ru/t/842289
http://gadwall.ru/t/832464
http://gaffertape.ru/t/911707
http://gageboard.ru/t/957284
http://gagrule.ru/t/791130
http://gallduct.ru/t/1152011
http://galvanometric.ru/t/781791
http://gangforeman.ru/t/852187
http://gangwayplatform.ru/t/1097723
http://garbagechute.ru/t/1143634
http://gardeningleave.ru/t/850900
http://gascautery.ru/t/1143329
http://gashbucket.ru/t/481641
http://gasreturn.ru/t/1143627
http://gatedsweep.ru/t/665187
http://gaugemodel.ru/t/1161009
http://gaussianfilter.ru/t/1152655
http://gearpitchdiameter.ru/t/923036
http://geartreating.ru/t/911271
http://generalizedanalysis.ru/t/834773
http://generalprovisions.ru/t/813873
http://geophysicalprobe.ru/t/813587
http://geriatricnurse.ru/t/847581
http://getintoaflap.ru/t/835191
http://getthebounce.ru/t/340038
http://habeascorpus.ru/t/1084796
http://habituate.ru/t/1089423
http://hackedbolt.ru/t/674019
http://hackworker.ru/t/1108329
http://hadronicannihilation.ru/t/1101390
http://haemagglutinin.ru/t/1060790
http://hailsquall.ru/t/676017
http://hairysphere.ru/t/811918
http://halforderfringe.ru/t/662498
http://halfsiblings.ru/t/834961
http://hallofresidence.ru/t/616596
http://haltstate.ru/t/768915
http://handcoding.ru/t/931469
http://handportedhead.ru/t/1028970
http://handradar.ru/t/563387
http://handsfreetelephone.ru/t/772981
http://hangonpart.ru/t/817522
http://haphazardwinding.ru/t/566098
http://hardalloyteeth.ru/t/566283
http://hardasiron.ru/t/567563
http://hardenedconcrete.ru/t/622962
http://harmonicinteraction.ru/t/656561
http://hartlaubgoose.ru/t/479287
http://hatchholddown.ru/t/624904
http://haveafinetime.ru/t/834586
http://hazardousatmosphere.ru/t/637841
http://headregulator.ru/t/915061
http://heartofgold.ru/t/1354551
http://heatageingresistance.ru/t/562640
http://heatinggas.ru/t/1183903
http://heavydutymetalcutting.ru/t/1181812
http://jacketedwall.ru/t/604361
http://japanesecedar.ru/t/607758
http://jibtypecrane.ru/t/671485
http://jobabandonment.ru/t/621075
http://jobstress.ru/t/621095
http://jogformation.ru/t/671852
http://jointcapsule.ru/t/1142274
http://jointsealingmaterial.ru/t/1147170
http://journallubricator.ru/t/883866
http://juicecatcher.ru/t/893364
http://junctionofchannels.ru/t/1179741
http://justiciablehomicide.ru/t/1181214
http://juxtapositiontwin.ru/t/938306
http://kaposidisease.ru/t/889598
http://keepagoodoffing.ru/t/833470
http://keepsmthinhand.ru/t/611262
http://kentishglory.ru/t/1182477
http://kerbweight.ru/t/945526
http://kerrrotation.ru/t/607863
http://keymanassurance.ru/t/610275
http://keyserum.ru/t/1180272
http://kickplate.ru/t/750600
http://killthefattedcalf.ru/t/841693
http://kilowattsecond.ru/t/644491
http://kingweakfish.ru/t/676926
http://kinozones.ru/film/907
http://kleinbottle.ru/t/671207
http://kneejoint.ru/t/606808
http://knifesethouse.ru/t/1044596
http://knockonatom.ru/t/609023
http://knowledgestate.ru/t/675098
http://kondoferromagnet.ru/t/763360
http://labeledgraph.ru/t/1193752
http://laborracket.ru/t/841277
http://labourearnings.ru/t/1107785
http://labourleasing.ru/t/902173
http://laburnumtree.ru/t/1189975
http://lacingcourse.ru/t/1188212
http://lacrimalpoint.ru/t/1187413
http://lactogenicfactor.ru/t/1186208
http://lacunarycoefficient.ru/t/1183690
http://ladletreatediron.ru/t/846331
http://laggingload.ru/t/976924
http://laissezaller.ru/t/1191268
http://lambdatransition.ru/t/857780
http://laminatedmaterial.ru/t/864212
http://lammasshoot.ru/t/1048595
http://lamphouse.ru/t/1184379
http://lancecorporal.ru/t/1024627
http://lancingdie.ru/t/855717
http://landingdoor.ru/t/856698
http://landmarksensor.ru/t/1184094
http://landreform.ru/t/1186301
http://landuseratio.ru/t/1047892
http://languagelaboratory.ru/t/1190434
http://largeheart.ru/shop/1163065
http://lasercalibration.ru/shop/1536852
http://laserlens.ru/lase_zakaz/1167
http://laserpulse.ru/shop/591430
http://laterevent.ru/shop/1179444
http://latrinesergeant.ru/shop/453186
http://layabout.ru/shop/600245
http://leadcoating.ru/shop/1037729
http://leadingfirm.ru/shop/272905
http://learningcurve.ru/shop/488738
http://leaveword.ru/shop/1024598
http://machinesensible.ru/shop/444354
http://magneticequator.ru/shop/642830
http://magnetotelluricfield.ru/shop/575064
http://mailinghouse.ru/shop/270097
http://majorconcern.ru/shop/788107
http://mammasdarling.ru/shop/788369
http://managerialstaff.ru/shop/612898
http://manipulatinghand.ru/shop/1175166
http://manualchoke.ru/shop/1175122
http://medinfobooks.ru/book/1845
http://mp3lists.ru/item/643
http://nameresolution.ru/shop/1151372
http://naphtheneseries.ru/shop/575295
http://narrowmouthed.ru/shop/462291
http://nationalcensus.ru/shop/1056289
http://naturalfunctor.ru/shop/576913
http://navelseed.ru/shop/103576
http://neatplaster.ru/shop/456039
http://necroticcaries.ru/shop/185338
http://negativefibration.ru/shop/640113
http://neighbouringrights.ru/shop/651721
http://objectmodule.ru/shop/471161
http://observationballoon.ru/shop/97568
http://obstructivepatent.ru/shop/457775
http://oceanmining.ru/shop/570437
http://octupolephonon.ru
http://offlinesystem.ru/shop/149943
http://offsetholder.ru/shop/204099
http://olibanumresinoid.ru/shop/203884
http://onesticket.ru/shop/582063
http://packedspheres.ru/shop/584234
http://pagingterminal.ru/shop/687930
http://palatinebones.ru/shop/685448
http://palmberry.ru/shop/690172
http://papercoating.ru/shop/585277
http://paraconvexgroup.ru/shop/690881
http://parasolmonoplane.ru/shop/1172572
http://parkingbrake.ru/shop/1172554
http://partfamily.ru/shop/1176991
http://partialmajorant.ru/shop/1174390
http://quadrupleworm.ru/shop/1543838
http://qualitybooster.ru/shop/1543426
http://quasimoney.ru/shop/597547
http://quenchedspark.ru/shop/849540
http://quodrecuperet.ru/shop/1076067
http://rabbetledge.ru/shop/1080964
http://radialchaser.ru/shop/392638
http://radiationestimator.ru/shop/511793
http://railwaybridge.ru/shop/637520
http://randomcoloration.ru/shop/905251
http://rapidgrowth.ru/shop/1076192
http://rattlesnakemaster.ru/shop/1390835
http://reachthroughregion.ru/shop/1387423
http://readingmagnifier.ru/shop/515923
http://rearchain.ru/shop/878655
http://recessioncone.ru/shop/878611
http://recordedassignment.ru/shop/1033790
http://rectifiersubstation.ru/shop/1057385
http://redemptionvalue.ru/shop/1064584
http://reducingflange.ru/shop/1687316
http://referenceantigen.ru/shop/1694729
http://regeneratedprotein.ru/shop/1770452
http://reinvestmentplan.ru/shop/1775973
http://safedrilling.ru/shop/1821487
http://sagprofile.ru/shop/1062710
http://salestypelease.ru/shop/1854777
http://samplinginterval.ru/shop/1880576
http://satellitehydrology.ru/shop/1915385
http://scarcecommodity.ru/shop/1495273
http://scrapermat.ru/shop/1941069
http://screwingunit.ru/shop/1551873
http://seawaterpump.ru/shop/1619941
http://secondaryblock.ru/shop/1455238
http://secularclergy.ru/shop/1494015
http://seismicefficiency.ru/shop/371081
http://selectivediffuser.ru/shop/403588
http://semiasphalticflux.ru/shop/406929
http://semifinishmachining.ru/shop/1692981
http://spicetrade.ru/spice_zakaz/1167
http://spysale.ru/spy_zakaz/1167
http://stungun.ru/stun_zakaz/1167
http://tacticaldiameter.ru/shop/485454
http://tailstockcenter.ru/shop/496487
http://tamecurve.ru/shop/500755
http://tapecorrection.ru/shop/505979
http://tappingchuck.ru/shop/490053
http://taskreasoning.ru/shop/501965
http://technicalgrade.ru/shop/1849637
http://telangiectaticlipoma.ru/shop/1900713
http://telescopicdamper.ru/shop/1918894
http://temperateclimate.ru/shop/793534
http://temperedmeasure.ru/shop/906239
http://tenementbuilding.ru/shop/983236
http://tuchkas.ru/
http://ultramaficrock.ru/shop/983597
http://ultraviolettesting.ru/shop/485804
 
 
Wywietl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie moesz pisa nowych tematw
Nie moesz odpowiada w tematach
Nie moesz zmienia swoich postw
Nie moesz usuwa swoich postw
Nie moesz gosowa w ankietach
Nie moesz zacza plikw na tym forum
Moesz ciga zaczniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group